Strony

1

2

3

29 listopada 2018

Wiadomości listopadowe

Cześć czołem!
Widzę nieustające zainteresowanie blogiem, bo wchodzicie tu codziennie, a ja znajduję dziennie te dwie minuty na sprawdzenie statystyk i komentarzy. Bardzo podnosi mnie na duchu, że jesteście tu wciąż i zawsze <3
Sama obiecałam sobie, że dam radę z rozdziałami już w mniej niż dwa miesiące (co i tak jest cholernie długo, sama jestem czytelniczką, więc wiem, jak okropne jest czekanie MIESIĄCAMI na parę stron tekstu XD). A jednak rady nie daję. I to nie przez brak weny, skąd, uciekam do myślenia o opowiadaniu przynajmniej raz dziennie, ale tu chodzi o coś innego.
To ta świadomość, że nie mogę nadążyć za wyrabianiem się z zadaniami na uczelnię w danym tygodniu i co tu dopiero myśleć o paru godzinach poświęconych na pisanie. Brzmi to okropnie, ale nie wiem już właściwie, czego żałować bardziej - czasu poświęconego pisaniu zamiast na robienie zadań czy czasu poświęconego zadaniom zamiast pisaniu.
Tak, dotarłam do tego momentu na studiach, gdzie odkrywam, że zawód, do którego się uczę, prędzej mnie zabije niż poczuję się z nim spełniona. Próbuję nadążyć za kolejnymi zadaniami, odsuwając się coraz bardziej od robienia tego, co kocham i co uczyniło mnie tym człowiekiem, jakim jestem teraz, od bycia sobą, od bycia szczęśliwą.
Podsumowując dosadnie ostatnie dwa lata mojego życia, to twórczo stoję w miejscu. Dwa lata z dwudziestoletniego życia to dużo czasu. Gdyby nie ekipa na studiach, gdyby nie wdzięczność do rodziców, gdyby nie moja ciekawość tego zawodu (chcąc nie chcąc) i gdyby łatwiej było mi zrezygnować z czegoś, na co poświęciłam ponad trzy lata, to już dawno bym zmieniła tę sytuację. Ale zatrzymują mnie powyższe powody.
Przede mną ważne decyzje, wielkie zmiany (nawet jeśli studiów nie rzucę, to zmienić swój tryb życia muszę, bo kipnę w parę lat, serio), przede mną na pewno też ważne rozmowy, których boję się przeprowadzić nawet bardziej niż nastania jakichś zmian.
Pisania nigdy nie porzucę, że tak zapewnię po raz setny. A na pewno nie Nieśmiertelnych.
Przyznam się Wam, kiedy ostatnio po skończeniu projektu, po siedzeniu przy kompie przez dwa dni prawie bez snu - nie mogłam zasnąć. Martwienie się to stała część mojego życia od dłuższego czasu. Ale do czego dążę - przypomniałam sobie o Curtisie (kanał Spaz Boys Comedy) i jego live'ie z hipnozą. Słuchałam jej wtedy, on przy tej hipnozie (czy relaksie, idk) przenosi nas gdzieś w głąb umysłu, w miejsce, w którym chcielibyśmy się znaleźć. Może kiedyś zrobię arta z tym widokiem, do jakiego się tam przeniosłam, chciałabym kiedyś taki na żywo zobaczyć. W każdym razie była to dolina z szeroką rzeką z kaskadami, po drugiej stronie rysował się zarys łąk i gór. Stałam na wzgórzu, patrząc na ten krajobraz z oddala, była wiosna lub lato. Nie było tam mojej rodziny, która jest dla mnie tak ważna, ale czułam ich wsparcie, więc było dobrze. Ale nie byłam sama. Niżej na wzgórzu widziałam ich dwóch, dokazujących sobie, idących powoli w stronę rzeki. Nie powinno mnie to było wtedy tak zdziwić, przecież te dwie postaci są częścią mnie od ponad trzech lat, cały ten trudny czas. Nie chciałam, żeby ta wizja się skończyła.
Dopóki moja sytuacja się nie ustabilizuje, dopóki jakoś się nie dźwignę, będę tu wpadała z quick shotami. Bo bez pisania na dłuższą metę naprawdę nie mogę wytrzymać. Bez nich i bez Was.
Żyję na razie z nadzieją, że pozostaniecie tu do tego czasu.
Dziękuję za Waszą obecność i wciąż otrzymywane wsparcie <3
Kocham.
Trzymajcie się.

7 komentarzy:

  1. Rozumiem o co ci chodzi z tym zapracowaniem. Sama ciągle to przerabiam. Ale choćby nie wiem co, ja będę tu czekać na kolejne rozdziały i shoty. Dużo weny i energii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że mamy podobne zdeterminowanie w zagłębianiu się w KakuHida bez końca, cieszę się, że nie jestem sama w tym szaleństwie :D

      Powiem szczerze, że od kiedy opublikowałam ten post, jestem bardziej nabuzowana pozytywną energią i lepiej mi się organizuje. Strasznie dużo przez ostatni tydzień myślę o opowiadaniu (może stąd ta energia xd), a jadąc pociągami te myśli zapisuję. Skończyłam właśnie projekt i mam taką nagłą chęć pisania, którą muszę pohamować, bo spałam wczoraj 3 godziny i obawiam się, co bym napisała w teraźniejszym stanie. (Właśnie przeczytałam, że życzyłaś mi też energii, chyba się spełniło :O )
      Mam luźniejszy tydzień od dzisiaj/jutra, więc chwila na pisanie się znajdzie. Ponadto ścinam włosy, z 'do pasa' na 'do ramion', a ten pomysł narodził się w tę noc opublikowania tego wpisu (muszę ten dzień zapisać w kalendarzu xD) i zaczynam traktować to ścięcie jako "nowy początek", "nadejście zmian". Zobaczymy, jak się wszystko ułoży, ale jak się stan całkiem dobry zachowa u mnie albo polepszy, to rozdział niebawem :D

      Matko, ale ja lubię gawędzić o swoim życiu o piątej rano xD

      Pozdrawiam ciepło, też życzę energii (i może weny?).

      Usuń
  2. Ja też tu czekam z utęsknieniem!

    OdpowiedzUsuń
  3. Szukanie po nocach w blogsferze jest dobre. Opowiadania z zombie-combie i cały blog z tym związany, do tego żywy - zdecydowanie nie spodziewałam się znaleźć takiej perełki, więc droga aurorko masz nowego stalkera xD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo miło mi Cię tu powitać, stalkuj ile się da i daj znać jak poszło zwiedzanie bloga :D

      Usuń
    2. Jasne, jeszcze się na pewno odezwę, gdy umęczę własne pisarskie zabawy, poszukując kopa do dalszej roboty xD

      Usuń

Obserwatorzy