Strony

1

2

3

26 sierpnia 2018

Quick shot - second (Kakuzu x Hidan)

Kakuzu świadomie zignorował osobę, która ich śledziła, idąc spokojnie dalej przez las i rozpoczynając rozmowę:
- Kiedy się urodziłeś?
Hidan rzucił mu podejrzliwe spojrzenie, szukając podstępu.
- Dwadzieścia dwa lata temu...?
- Tak, ale którego dnia?
- Drugiego kwietnia, bo co? – Hidan dziwił się coraz bardziej nietypowym pytaniom partnera. Przez chwilę zapanowała cisza. W końcu zamaskowany przyznał:
- Czytałem ostatnio gazetę.
- I co?
- Był tam dział ze znakami zodiaku. Jesteś Baranem.
- Że co?
- To się nazywa astrologia. Znak zodiaku jest ci przypisywany w zależności od dnia, w którym się urodzisz.
- Co ty do mnie mówisz, Kakuzu? – rzucił Hidan ze zgorszoną miną. – Nie wierzę w żadne pogańskie bujdy. Skończ pierdolić z rana.
Kakuzu ukrył rozbawienie pod maską. W końcu srebrnowłosy odezwał się:
- Nie sądziłem, że czytasz takie pisemka. To do starych bab.
Ostre spojrzenie padło na jashinistę, na które ten wystawił dziecinnie język.
- A ja sądziłem, że w końcu zauważysz tego idiotę, który nas śledzi, ale chyba się przeliczyłem – odparował, na co Hidan ściągnął brwi i przystanął.
- Serio?
Kakuzu prychnął, po czym ostentacyjnie wskazał mu kierunek, skąd wyczuwał ich ogon. Jashinista sięgnął po swoją kosę i rzucił się w pogoń. Zamaskowany wywrócił oczami, ale po chwili podążył za partnerem. Tyle że to nie szpieg był jego celem. Wyczekał na odpowiedni moment i skoczył na plecy Hidana, przewracając go i sprawiając, że ten leżał przyciśnięty do ziemi.
- Co ty robisz, Ka...?!
- Nie spytasz o mój znak zodiaku?
- Że co?! Co ty pieprzysz? Czemu nie biegniesz za...
- Znak zodiaku – powtórzył, wygodniej usadawiając się na plecach partnera. Ciche stęknięcie wydobyło się z gardła jashinisty. – Spytaj.
- Ja pierdolę. Jesteś szurnięty – wymamrotał, po czym westchnął ciężko, gdy dotarło do niego, że jego próby wyswobodzenia niczym nie poskutkowały i że zamaskowany nie wypuści go, dopóki mu na to nie pozwoli. – Dobra. Kakuzuś? Jaki jest twój znak zodiaku? – wycedził z przesadnym przeciąganiem samogłosek.
Hidan poczuł nacisk na swoich plecach, wyczuwając, że zamaskowany się nad nim nachyla.
- Lew – usłyszał tuż przy uchu.
W pierwszej chwili nie zrozumiał, ale nagle go oświeciło.
- Kakuzu... – zaczął, chichocząc i spróbował spojrzeć na partnera przez ramię, ale wciąż ciężko było mu się poruszać. – Czy ty chcesz pobawić się w jakieś odgrywanie ról...? Hm? - prowokował, kręcąc biodrami zachęcająco.
W końcu usłyszał odpowiedź:
- Wiesz, co teraz się stało? – zawiesił głos, przesuwając się niżej, tak że siedział teraz tuż za tyłkiem Hidana. – Lew zapolował na naiwną owieczkę.
Gardłowy śmiech Hidana rozbrzmiał na krótko.
- Jesteś pierdolnięty, Kaku... – przerwał, gdy poczuł dłonie sunące po bokach jego pleców w dół, aż nie ścisnęły pośladków. Wciągnął powietrze pod wpływem dotyku, ale ten nagle ustał. Przez dłuższy moment nic się nie działo. Wykorzystał to jashinista, mówiąc: – To dlatego byłeś dzisiaj w dobrym nastroju, co? Zaplanowałeś sobie macanko przed śniadaniem? Ach!
Zaczął wyrywać się i kręcić, kiedy dłonie zaczęły drażnić jego pachy i wbijały się w boki.
- Ach, hahaha, Kakuzu! Przestań!
Próbował złapać oddech, ale tortury trwały tylko chwilę. Nacisk na biodrach się poluźnił. Hidan skorzystał z okazji i przekręcił się na plecy. Spojrzał z dołu na Kakuzu, uśmiechając się półgębkiem. Ten wpatrywał się w niego niewzruszony.
- Co jest? – rzucił nagle poważnie, czując dziwne napięcie.
Partner ściągnął maskę z twarzy i oparł dłonie na ziemi obok jego głowy, nachylając się. Pocałował go, napierając na niego całym ciałem, ale oprócz erotyzmu, było w tym coś jeszcze. Gdy ten chciał się odsunąć, znowu wprowadzając swoją taktykę "zbliżę się i ucieknę" w życie, Hidan powstrzymał go. Zacisnął dłonie na jego szacie, zatrzymując mężczyznę tuż nad sobą.
- Kocham cię.
Nie wiedział, co chce powiedzieć, dopóki słowa nie wypadły szeptem z jego ust. Kakuzu zamarł. Wpatrywał się w partnera nieodgadnionym wzrokiem. Ręce Hidana poluźniły uścisk, powoli osuwając się na ziemię.
Parę chwil później, które wydawały się jashiniście wiecznością, usłyszał:
- Nie sądzę, żebym mógł ci odpowiedzieć... Lew musi dbać o całe stado.
Kwaśna mina zagościła na ustach srebrnowłosego i pozwalając się wciągnąć w tę idiotyczną rozmowę, odparł:
- Nie widzę, żeby twoje stado było specjalnie liczne.
- Hm, jestem ja i moje cztery serca, to już coś – rzekł spokojnie, podnosząc się do siadu.
- A ja to co? – wypalił i sam uniósł się na łokciach, bo tylko na tyle pozwalała mu ich obecna pozycja.
- Ale tylko ja mogę żerować na mojej owieczce.
- Powiedziałeś, że jestem Baranem, Kakuzu, nie owcą. Ba-ra-nem.
- Z twoją głową niewątpliwie nim jesteś.
- EJ! – oburzył się zaraz, ale partner przerwał mu ponownie:
- Wiesz, dlaczego tak sądzę? – Mężczyzna spojrzał na niego z góry, unosząc brwi. – Znam twój sekret.
- Że co?
- Widziałem cię, jak zasnąłeś, zanim uczesałeś włosy.
Hidan miał wrażenie, że nawet okoliczne ptaki zamilkły. Chrząknął, zakłopotany, uciekając wzrokiem.
- I widziałem też... – zaczął znowu jego towarzysz, aż jashinista jęknął, zawstydzony. – ...jak potem rano przylizałeś żelem te włosy tak, że aż z nich kapało, bo nie chciały się ułożyć.
- Kakuzuuu – jęknął, pragnąc, by przestał.
Na szczęście, nie powiedział już nic więcej. Wstał z niego i podał mu rękę, pomagając się podnieść.
- Wstawaj, baranku.
Hidan przyjął dłoń, został pociągnięty do góry i pocałowany krótko.
- To jak to naprawdę jest, co? – wypalił, mając na myśli swoje nagłe wyznanie. Jeśli już mu to wyznał, to, no cóż, musiał z tym żyć, ale ciekaw był odpowiedzi partnera.
- Typowy Baran, bez żadnych ceregieli, całkowita szczerość... – zaczął Kakuzu, a ten zmarszczył brwi, nie rozumiejąc. Milczał.
Nieugięte spojrzenie jashinisty jasno dawało do zrozumienia, że oczekiwał od niego innych słów.
Mężczyzna doskoczył więc do Hidana i przycisnął go do drzewa. Temu przeszło przez myśl, że coś dzisiaj podobało się jego partnerowi przyciskanie go do różnych powierzchni.
Po chwili zaś zastanowił się na poważnie. Popełnił błąd, mówiąc mu to wprost?
Poczuł mocny uścisk na swoim gardle, gdy wylądowały na nim szorstkie dłonie. Zacisnął usta w napięciu.
- Hidan, gdybym mógł, to bym cię zabił.
Nie wiedział co powiedzieć, co myśleć. Poczuł, jakby ktoś rozpłatał go w pół, cóż, przeżyłby to, ale...
- Ponieważ zabijam wszystko, co sprawia, że jestem słaby.
Miał pustkę w głowie. Powtarzał w myślach te słowa, ale wciąż miał wątpliwości, czy się nie przesłyszał. To wyznanie było czymś więcej, niż oczekiwał. Kakuzu pierwszy raz przyznał się przed nim do słabości. A tą słabością miał być... on?
Ręce z jego szyi przesunęły się na policzki, przytrzymując delikatnie jego głowę. Partner nachylił się nad nim i musnął wargami jego czoło. Odsunął się i spojrzał na Hidana z dziwnym napięciem.
- Nie waż się nigdy tego wykorzystać.
Kakuzu odsunął się i naciągnął maskę na twarz. Prychnięcie jashinisty rozbrzmiało głośno.
- Mam się obrazić, że nie wziąłeś moich słów na poważnie?
Spojrzenie Kakuzu złagodniało, po czym odwrócił się. Ruszył w kierunku drogi, w końcu zboczyli z niej przez szpiega. Na ustach Hidana zagościł uśmiech. Podążył za nim.
- Wiesz, zastanawiam się teraz, czy będę mógł zasnąć... – zaczął, chcąc zwrócić na siebie ponownie jego uwagę. – Jeszcze mnie pożresz, lwie, kiedy będę spał.
- Słusznie – usłyszał. Kakuzu odwrócił głowę, mówiąc niskim głosem: – Bo nie pozwolę ci dziś szybko zasnąć.
Hidan roześmiał się, zadowolony. Podbiegł do partnera i zrównał się z nim krokiem.
Minęła chwila, a odwrócił głowę w stronę Kakuzu i wyszczerzył się wesoło. Ten spojrzał na niego kątem oka, dając się zaczepić. Jashinista przemówił:
- A tak w ogóle to owce nie żyją w tym samym klimacie co lwy – błysnął wiedzą.
- Najwyraźniej jesteś wyjątkową owieczką.
Zamaskowany podkreślił to słowo wystarczająco dobitnie, żeby Hidan zrozumiał swój błąd. W przypływie udawanej frustracji wcisnął pięść w żebra zamaskowanego.
Kakuzu swój triumf uczcił jedynie pokręceniem głową, jakby chciał powiedzieć, że nie ma już sił do partnera.
Ale Hidan dostrzegł w jego oczach uśmiech.




________________________
Ach, chyba druga w nocy stanie się oficjalną godziną publikacji na tym blogu, bo to już drugi raz w tym tygodniu.
Powiem Wam, że dobrze się bawiłam przez ostatnie trzy godziny, pisząc to :D  Z założenia miało być krótkim humorystycznym poprawiaczem nastroju, ale miałam za dużo pomysłów do tego kawałka.
Ostatnie dni spędziłam z myśleniem o KuzuHida non stop (i tak się dzisiaj wciągnęłam w pomysł na tego quick shota, że zapomniałam o nowym odcinku My Hero Academia, cud xD). Nie wiem, kiedy mnie to zmęczy, ale na razie korzystam, póki jest wena. Być może to Wasza zasługa, cóż, wpadam na bloga każdego ranka, żeby rzucić okiem na Wasze wiadomości pod ostatnim rozdziałem, od razu poprawiają humor. To się odwdzięczam.
Przygotowania do następnego rozdziału Nieśmiertelnych są prawie skończone, więc niedługo zabieram się za pisanie, a to już pójdzie w miarę szybko.
Miłej niedzieli, dobranoc ♥

7 komentarzy:

  1. No i co ja mam cu powiedzieć? Jak zwykle wspaniałe. Hidan jako mała słodka owieczka i Kakuzu jako duży silny lew. Mrau. Czekam na jeszcze. Dużo weny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie :D Kishimoto ponoć na znakach zodiaku się trochę inspirował w kwestii Akatsuki, więc co tu się dziwić, że nici Kakuzu w jego dystansowej wersji wyglądają jak grzywa lwa xD a Szare włosy Hidana ulizane zawsze może dlatego, że słodkie srebrne loczki baranka nie wyglądają zbyt męsko... Kto wie xD

      Usuń
  2. Ooo taaak, tak mi pisz w przerwach między kolejnymi rozdziałami "Nieśmiertelnych" ^-^
    Poza tym, fajne wykorzystanie motywu znaków zodiaku :D
    Dołączam się do komentarza powyżej i też życzę weny! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziewczyny, dzięki za wenę, ten tydzień i przyszły są bardzo niepewne, bo bardzo zajęte je mam, ale jakoś w połowie października, może z lekkim poślizgiem, pojawi się rozdział :D
      No ostatnio się trochę wkręciłam w te zodiaki xD

      Usuń
  3. Jest fajnie, jest uroczo, ale zapomnialas dopisac najwazniejsze - co ze szpiegiem?! Zartuje :D pozdrowionka! :*

    OdpowiedzUsuń
  4. A co tam szpieg, to inny pościg się liczy :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Hej,
    co za niezwykła owieczka taka inna od wszystkich i to wyznanie, i przyznanie się Kakazu, że Hidean jest jego słabością...
    Dużo weny życzę...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy