Strony

1

2

3

20 czerwca 2016

Nieśmiertelni - Rozdział XI


Nieśmiertelni - Rozdział XI

Pairing: Kakuzu x Hidan




   Hidana nie zdziwiło to, że wejście do Góry było niemożliwe do wykrycia bez odblokowania jakichś zasłon. W końcu widział już wejścia do paru siedzib Akatsuki, które też miały swoje zabezpieczenia. Przejście było umieszczone w miejscu między skałami, gdzie jeszcze rosły drzewa, chociaż nie tak gęsto, jak niżej w lesie. Mimo to srebrnowłosy mógł przypuszczać, że nie byliby przez nikogo z daleka zauważeni.
   Wskoczył do tunelu za partnerem i w jednym momencie zapaliły się świece na ścianach, wskazujące dalszą i właściwie jedyną ścieżkę. Poszli nią w głąb jaskini. Hidan wyczuł za sobą obecność jeszcze jednego ninjy i gdy spojrzał przez ramię, dostrzegł, iż był to jeden z wartowników. Przyspieszył, by zrównać się z Kakuzu krokiem i spojrzał na niego ukradkiem.
   - Zamknij się – odezwał się tamten, nawet na niego nie zerknąwszy, ale wiadomym było, że kierował swoje słowa do jashinisty.
   - Że co?! Przecież nic nie powiedziałem! – zawołał obrażony.
   - Ale chciałeś – powiedział spokojnie i dalej uparcie patrzył przed siebie, marszcząc jak zawsze brwi.
   Hidan prychnął dla zasady, pomimo że naprawdę chciał przed chwilą spytać o coś partnera.
   Zastanawiał się, po co w ogóle przebywali w tym miejscu i o co chodziło tym ludziom, że tak miło ich przyjęli… Chociaż patrząc na to, że jego wcześniej zignorowali, a zamaskowanego nazywali „panem Kakuzu”, to nie był prawdopodobnie brany pod uwagę.
   - Jak się miewa Makuda? - jashinista usłyszał głos partnera.
   To teraz już mówi o tym gościu bez „pan”? - przeszło mu przez myśl.
   - Bardzo dobrze, chociaż przewidział, że przybędzie pan do niego - odpowiedział dowódca i zaśmiał się.
   Za to koleś o Kakuzu mówi dalej per „pan”…
   Hidan zmarszczył nos. Irytował go ten mężczyzna; tak spokojnie sobie rozmawiał z jego partnerem… Nie znał jego niezmierzonej zgryźliwości i gburowatości, i arogancji, i skąpstwa, i tego wkurwiającego „Zamknij się i chodź.” Może więc dlatego ten facet był wobec niego tak otwarty i rozmowny. Co nie zmieniało faktu, że jego ignorancja Hidana irytowała, jak i w ogóle jego postawa wobec zamaskowanego. Bo o co tu chodzi, do diabła?
   - Naprawdę? – Głos jego partnera nie brzmiał tak, jakby rzeczywiście był zainteresowany.
   - Tak! Wydawał się zniecierpliwiony od paru dni – powiedział ten denerwujący mężczyzna swoim denerwującym głosem w ten denerwujący dziecięcy i beztroski sposób.
   Ktoś się niecierpliwił na spotkanie z Kakuzu?!
   - Mówił, że czuje to w kościach – dodał, nie czekając na odpowiedź i zaśmiał się ponownie.
   - Ach tak…
   Co dziwne (i lekko satysfakcjonujące dla Hidana, chociaż wieki by się do tego nie przyznał), Kakuzu wydawał się ledwo słuchać swojego rozmówcy, był zamyślony tak samo jak przez pierwszą połowę tego dnia.
   Jashinista uśmiechnął się półgębkiem.
   Wkrótce ścieżka zaczęła się rozszerzać i zdążyli minąć parę przejść – a raczej otworów w ścianie, bo tak wyglądały – które prowadziły w różnych kierunkach. Skręcili i znaleźli się w bardziej rozjaśnionym pomieszczeniu o dużej przestrzeni.
   Srebrnowłosy rozejrzał się dookoła. Pod ścianami leżały różnej wielkości i maści skrzynie, wszystkie zamknięte, a na większości z nich mało schludnie poukładane były jakieś zwoje i papiery. To było pierwsze, co rzuciło mu się w oczy. Tylko jedna ściana była wolna od poupychanych przy niej tylu rzeczy – wbita w nią była para metalowych drutów, na których wisiał mały garnek, a pod nim było palenisko. Po jego jednej i drugiej stronie ustawione na szafkach były przyrządy kuchenne. Niedaleko dostrzegł drzwi. Na środku pomieszczenia zaś stał nieokreślonego kształtu stół i krzesła, a wszystko to razem wyglądało na bardzo prowizoryczne. Zlustrował pokój i doszedł do takich wniosków w ciągu paru sekund; zaraz później dostrzegł człowieka siedzącego na jednym z krzeseł.
   W międzyczasie ludzie, którzy ich tu zaprowadzili, opuścili ten pokój.
   - Ludzie, wy wiecie, co to jest cywilizacja? – spytał retorycznie, patrząc na nieznanego mężczyznę. – Bo wydaje mi się, że nie bardzo… - mruknął pod nosem, ogarniając raz jeszcze to miejsce wzrokiem.
   - Hidan – nie trudno było wywołanemu zgadnąć, kto znów na niego warczał.
   Pouczająca nuta zabrzmiała w głosie jego partnera, na co wywrócił oczami.
   - Witaj, Makuda – przywitał się Kakuzu, tracąc zainteresowanie jashinistą.
   - Pan Kakuzu… Tak coś myślałem, że pan przybędzie – powiedział tamten.
   Hidan przyjrzał się temu mężczyźnie. Mógłby raczej powiedzieć „starcowi”, bo wyglądał on na sześćdziesięcio- lub siedemdziesięciolatka, choć trzymał się on całkiem dobrze. Jego ostre rysy twarzy łagodniały przez lekki uśmiech. Patrzył na jego partnera z czymś, co mógłby nazwać szacunkiem. Sam zmarszczył nos, widząc tę scenę.
   - Potrzebuję informacji – stwierdził zamaskowany, wbijając wzrok w swojego rozmówcę. Tamten machnął ręką.
   - Proszę rozglądać się, gdzie pan chce, chyba że mają być bezpośrednio ode mnie – rzucił, a Kakuzu już ruszył w stronę zauważonych przez jashinistę wcześniej drzwi. – Ja tymczasem zajmę się pańskim nowym partnerem. Zjadłbyś coś? – skierował swe słowa do srebrnowłosego, który uniósł na to brwi i nie odpowiedział. Spojrzał zdziwiony i zmieszany na skarbnika Akatsuki, ale on już na niego patrzył przez ramię, zatrzymawszy się w progu. Potem Kakuzu spojrzał na Makudę, znów na Hidana i odwrócił wzrok, po czym nic nie mówiąc, wyszedł z pomieszczenia. Jashinista prychnął. – Mam naprawdę dobry gulasz, posmakuje ci. – Jego uwagę na powrót zajął starszy mężczyzna, który to podniósł się i podszedłszy do kociołka przy ścianie, pomieszał w nim. – Zaraz będzie gotowe.
   W tym momencie poczuł się bardziej nieswojo niż wcześniej. Był pozostawiony sam z obcym mężczyzną; gdzieś w jaskini, której nikt z zewnątrz nie może zobaczyć; i proponowano mu gulasz.
   - Usiądź – usłyszał. – Co będziesz tak stał…
   Hidan rozejrzał się po pokoju i przysiadł na jednym z drewnianych krzeseł. Oparł swoją kosę o tył tego krzesła i z powrotem skupił wzrok na Makudzie.
   Przecież nie musiał jeść.
   Poza tym dlaczego nazywał Kakuzu per "pan", a jego upomniał jak jakiegoś dzieciaka?
   - Długo już mu towarzyszysz? - odezwał się Makuda, co przerwało jego przemyślenia.
   - Bo ja wiem? Parę miesięcy - rzucił dopiero po chwili, gdyż musiał zastanowić się nad odpowiedzią.
   Wtedy tamten odwrócił się do niego gwałtownie z szokiem wypisanym na twarzy.
   - Co takiego? - spytał.
   - Kurwa, myślałem, że dopiero w późniejszym wieku jest się głuchym - zauważył zgryźliwie. Makuda zmarszczył brwi na jego słowa, ale zaraz roześmiał się.
   - Jeśli tak samo odzywasz się do pana Kakuzu, to aż dziw, że jeszcze żyjesz - powiedział tamten, a Hidan zamilkł, mrużąc oczy.
   Zastanowił się, ile ten mężczyzna mógł wiedzieć o jego partnerze i doszedł do wniosku, że mógłby się właściwie czegoś nowego o nim dowiedzieć. Dlatego spytał:
   - A jak długo ty znasz Kakuzu?
   Makuda posłał mu przeciągłe spojrzenie i odwrócił się w stronę kociołka z tajemniczym uśmiechem na twarzy. Nalał czegoś z niego do dwóch misek i podszedł z nimi do stołu. Jedną postawił na stole przed srebrnowłosym, a drugą obok. Przyniósł także sztućce i podał jedną z łyżek Hidanowi. Ten zmieszany położył ją obok miski, obserwując siadającego Makudę, który zaczął jeść posiłek.
   Westchnął, mając dosyć tej dziwacznej sytuacji.
   - Znam pana Kakuzu od czasu moich nastoletnich lat - rzucił niespodziewanie starszy mężczyzna, przełknąwszy. Spojrzał znad naczynia na Hidana. - Jedz, bo wystygnie - znów go upomniał.
   - Przyjaciele z dzieciństwa czy co? - prychnął, w duchu ciesząc się ze znalezienia tak dobrego źródła informacji.
   - Nie, przecież mówię, że moich nastoletnich lat. Słuchajże uważnie, jak już chcesz wiedzieć - dodał dokuczliwie.
   Hidan westchnął cicho, nieco zdenerwowany, gdy zaobserwował rozwój ich rozmowy.
   - I jedzże ten gulasz - usłyszał jeszcze, przez co wbił poirytowane spojrzenie w Makudę, a ten odwzajemnił mu się swoim: beznamiętnym, ale upartym. Sztyletowali się wzrokiem przez chwilę, po czym Hidan prychnął i sięgnął po łyżkę.
   Stwierdził, że i tak przecież by nie umarł, jeśli byłaby w tym jakaś trucizna.
   Zasmakował trochę i pomyślał, że było to nawet dobre.
   - Więc jesteś jakimś jego mentorem czy co? – zastanawiał się. Chociaż nie pasowało mu to do tego, że to Makuda nazywał Kakuzu przez „pan”, a nie odwrotnie. Może wynikało to z braku szacunku jego partnera do drugiego, a ten bał się go, bo był w przestępczej organizacji?
   - Nie – zaprzeczył słowom jashinisty, westchnąwszy, ale nie dodał nic więcej na ten temat. – Jak dużo wiesz o Górze? – spytał nagle.
   - Tylko tyle, że to góra - odparł, wolno nabierając kolejny kąsek mięsa na łyżkę. Usłyszał cichy śmiech, a zaraz potem słowa:
   - Gdy byłem nastolatkiem, ludzie toczyli spory o to miejsce. Jeszcze wtedy nie zdawałem sobie sprawy, o co chodziło. Wiedziałem, że prowadzimy wojnę i nie zapowiadało się, abyśmy wyszli z niej zwycięsko. Dopiero parę lat później, gdy sytuacja robiła się już coraz mniej ciekawa, powiedziano mi, że bronimy zapomnianych technik zapisanych w księgach i zwojach, które były w naszym posiadaniu. Nie mam pojęcia, skąd pan Kakuzu się o nich dowiedział, skoro ja o ich istnieniu nie miałem tak długo pojęcia, a należałem do mieszkańców.
   Śmiał się pod nosem przez moment.
   - To nie jest jakaś niesamowita historia z wielkim zwrotem akcji. Wszystko nabrało tempa, gdy nasza wioska została zaatakowana przez wojska, które wódz wrogów miał ukryte przed naszymi informatorami. Było ich zbyt wielu. Ukryliśmy się tutaj, w Górze, gdzie przechowywaliśmy nasze zwoje, próbując przy tym odeprzeć atak. Wdarli się do środka, a my straciliśmy kontrolę nad tym, co się działo. Jedni biegli chronić zwoje, zostawiając drugich samych na obronie, którzy zaraz padli bez wsparcia, inni uciekali... Totalny chaos. A nie pomagał temu fakt, że jest tu mało przestrzeni. Widząc, co się dzieje, chciałem złapać w pułapkę jedną większą grupę wrogów, która wtargnęła do środka. Skryłem się przy jednym bocznym wejściu, gdzie nikt mnie nie widział i czekałem, aż przejdzie ich najwięcej. Już miałem aktywować pułapkę, kiedy zobaczyłem zamaskowanego mężczyznę, który od tyłu atakował swoich – jak wtedy myślałem – towarzyszy. Ale nie. On był inny. Domyśliłem się, że wmieszał się w ich szeregi i mimo że nie wiedziałem, czy jest to jeden z naszych ludzi, czy ktoś inny, postanowiłem polec na jego sile...
   Hidan spojrzał na niego sceptycznie.
   - Tak... To wydaje się głupie, ale w sytuacji, w której nie widziałem naszej wygranej, naszego przetrwania – bo już nieważne były dla mnie te zwoje tylko rodzina – jedynie w nim widziałem nadzieję. Wtedy patrzyłem na niego, a kątem oka dostrzegłem idealny moment do aktywowania pułapki. Ten mężczyzna był prawie w zasięgu jej ataku. Podjąłem decyzję w jednej chwili i krzyknąłem do niego: "Stój!", na co oczywiście zatrzymały się też inne osoby. Ale dla nich już było za późno. Mężczyzna spojrzał na mnie, a ja w tej chwili, być może z powodu naporu tego przenikliwego wzroku, wcisnąłem aktywator. Nastąpił wybuch. Ludzie w środku tunelu w obszarze mojego ataku zaczęli krzyczeć, zaraz potem byli martwi. Mężczyzna stał przed pułapką i analizował sytuację. Wyszedłem z ukrycia, choć on już wcześniej mnie zauważył. Powiedziałem mu, że będzie mógł wziąć wszystkie zwoje, jeśli tylko pomoże nam pozbyć się naszych wrogów. – Znów zamilkł, by po chwili zaśmiać się krótko. – On na to, że i tak by je sobie wziął.
   - Tsk... Cały Kakuzu – burknął Hidan, lecz uśmiechał się pod nosem. Domyślał się od początku, o jakim ponownie wykorzystującym sytuację mężczyźnie mówił Makuda. – Wygraliście?
   - Nie – zaprzeczył stanowczo. – My przetrwaliśmy. Niewielu, ale jednak. I to był sukces, jaki właściwie zadowolił nas wszystkich... To znaczy, tych, którzy przeżyli. Zostało może z parędziesiąt osób. Był jeszcze pan Kakuzu, który załatwił większość naszych napastników. Chcieliśmy dać mu każdy zwój, jaki mieliśmy, nasze dziedzictwo, bo najcenniejsze było życie, które nam ocalił. Ale on stwierdził, że nie potrzebuje ich wszystkich, a niektórych. Wziął je sobie. Mój ojciec został przywódcą ocalałych, a że zobaczył w panu Kakuzu człowieka, którego i ja widziałem, to związał się z nim umową, w której pan Kakuzu mógł korzystać ze zwojów tyle, ile tylko potrzebuje i kiedykolwiek przybędzie. Takim sposobem odwiedzał nas co jakiś czas w poszukiwaniu informacji, technik, historii... Tymczasem mój ojciec zmarł, a ja przejąłem po nim przywództwo. Ludzie zaczęli przenosić się do okolicznych wiosek, nie widząc przyszłości w życiu w Górze, z dala od cywilizacji. Zostało nas tu mniej niż trzydzieścioro. I jakoś dajemy radę żyć dalej. Nieco utrudnia nam w tym fakt, że nikt nie wie o tym, iż przetrwaliśmy. Mało osób w dzisiejszych czasach pamięta historie o jakichś małych wioskach i ich przegranych wojnach... Choć z pewnych względów jest nam nawet na rękę życie w cieniu i izolacji.
   - A co z Kakuzu?
   - Co ma być?
   - No skąd wiedział wtedy o ataku i tak dalej? I tym, że macie takie zwoje? – dopowiedział nieco zniecierpliwiony.
   - Hm... Mimo że te informacje były poufne i posiadali je "wybrani", można się domyślić, że pan Kakuzu ma wielu informatorów, w ogóle kontakty z ludźmi, z którymi można łatwo się za pieniądze dogadać – wyjaśnił z zadowoleniem w głosie, jakby uważał to za swój własny sukces.
   Hidan prychnął.
   - No co? – zareagował Makuda.
   Jashinista odpowiedział wykrzywieniem warg. Milczeli przez dłuższy czas. Hidan skończył już jeść i odłożył sztućce. Makudzie za to zupa zdążyła nieco wystygnąć, podczas gdy opowiadał mu historię. Wrócił zatem do spożywania posiłku.
   - Ile on ma lat?
   Tamten patrzył srebrnowłosemu w oczy przez chwilę, uśmiechając się pogardliwie znad miski. Przełknął.
   - Wystarczająco wiele, żeby traktować go z szacunkiem – odparł wymijająco i powrócił do jedzenia.
   - Bardzo śmieszne. – Parsknął, obserwując spod przymrużonych powiek drugiego mężczyznę. Ten zerknął na niego z ciekawością, jawnie domagając się rozwinięcia wypowiedzi. – Jak możesz go szanować, kiedy jest takim dupkiem i dba tylko o te głupie pieniądze?
   - Bez pieniędzy, nawet mieszkając tak daleko od innych ludzi, nie przeżyjesz – odpowiedział mu filozoficznym tonem. Hidan skrzywił się. – One napędzają ten świat i nic na to nie poradzisz.
   Patrzył na niego przez moment.
   - Jashinie, za jakie grzechy sprowadzasz na moją drogę takich typów? – buczał pod nosem ponuro, powoli wstając. – Wszędzie ci sami bezbożni ludzie, grzeszący i nie mający pojęcia o świecie...
   - Nie przemówisz do mnie tymi słowami. Doświadczenia zbierane każdego dnia to najważniejsza i najdroższa nauka człowieka. Żyję o wiele więcej lat niż ty na świecie, o jakim mówisz, że ja nie mam wiedzy. Możesz mi wierzyć, nie doświadczyłeś nawet połowy tego co ja. To ty nie masz o niczym pojęcia. A pan Kakuzu żyje jeszcze dłużej niż ja.
   - Phie! Czyli ile?
   W tym momencie Makuda wstał i sięgnął po miskę Hidana. Nim jednak zabrał ją, pochylił się w jego stronę i otwierał usta, by odpowiedzieć.
   - Makuda – usłyszeli trzeci głos, na którego dźwięk obaj nieznacznie podskoczyli. Hidan wywrócił oczami. Jego partner zawsze przerywał w najciekawszych chwilach.
   - Tak? Znalazł pan to, co chciał? - zagaił pogodnie, zbierając miski. Odszedł od stołu i zaniósł naczynia do prowizorycznego zlewu.
   - Właśnie chciałem z tobą porozmawiać – wywinął się od odpowiedzi, lustrując wzrokiem ich dwoje. Hidan przeczuwał, że zamaskowany już od pewnego czasu podsłuchiwał ich rozmowę i teraz postanowił się wtrącić. Jashinista nie wiedział, dlaczego jego partner nie przepadał za ujawnianiem o sobie informacji. Denerwował go ten fakt.
   - Może przejdźmy w takim razie do innego pomieszczenia. – Makuda nie zdążył dokończyć zdania, a Kakuzu już ruszył w stronę pokoju, z którego przed momentem wyszedł. Jashinista uniósł brew i podążył za nimi wzrokiem.
   Gdy ci zniknęli mu z pola widzenia, usłyszał głos partnera:
   - Nie życzyłem sobie, byś opowiadał mu o mnie.
   - A to coś nowego! – Wesoły głos drugiego mężczyzny sprawił, że srebrnowłosy skrzywił się. – Kiedyś wydawał się pan być nawet zadowolony, że pana parter się pana obawia…
   - Kiedyś – odparł lakonicznie Kakuzu.
   Przez dłuższą chwilę Hidan nic nie słyszał.
   - No ale i tak pewnie nie zostanie z panem za długo – rzucił tamten z nutą kpiny, na którą jashinista zmarszczył brwi. - ...więc dlaczego to panu przeszkadza?
   Milczenie było długie i Hidan wyczuwał napięcie, jakie zwykł stwarzać podczas rozmowy jego partner.
   - A zresztą – odezwał się znów mieszkaniec Góry. – Nic mu już nie powiem, skoro taka jest pana wola… Hm… W takim razie porozmawiajmy na temat tego, czego się pan dowiedział – dodał, a jashinista coraz słabiej słyszał jego głos; domyślił się, że poszli oni wgłąb pomieszczenia.
   Otoczyła go cisza. Westchnął powoli.
   Już przez długi czas nie złożył żadnej ofiary…
   Dlatego też czuł lekkie zniecierpliwienie i niepokój. Miał przeczucie, że Jashin nie był z niego zadowolony.
~*~
   Hidan nadal siedział w pokoju, który można było nazwać kuchnią, gdy wrócił do niego Makuda po parudziesięciu minutach.
   - Pan Kakuzu jest jeszcze zajęty – powiedział, tak jakby on o cokolwiek pytał. Z tego powodu też spojrzał na mieszkańca Góry wzrokiem ukazującym zirytowanie. – Co do naszej wcześniejszej rozmowy…
   Jashinista uniósł brwi. Nie sądził, że po rozmowie, którą podsłuchał, Makuda nawiąże z nim ponownie temat zamaskowanego.
   - …To nie mam pojęcia, dlaczego pan Kakuzu jeszcze cię nie zabił…
   W tym momencie Hidan miał ochotę posłać mu jednocześnie krzywy (Dlaczego, Jashinie, wszyscy mnie lekceważą?!), jak i chytry (ten zgred zwący się jego partnerem mógł pomarzyć o śmierci srebrnowłosego) uśmiech. Ostatecznie na jego twarzy zagościł trudny do rozszyfrowania grymas.
   - …Ale musisz wiedzieć, że powinieneś go szanować – dokończył nieco ostrzegawczym tonem.
   Nie odpowiedział. Przyglądał się, jak Makuda przemierzał pomieszczenie, otwarł boczne drzwi – inne od tych, którymi wszedł, jak i którymi oni przybyli – po czym obrócił się w jego stronę.
   - Chodź. Wskażę ci miejsce do spania – rzekł i gdy ujrzał, że Hidan podniósł się z miejsca, ruszył dalej.
   Poprowadził go gdzieś niedaleko „kuchni” i zaprosił do pokoju. Jashinista wszedł do środka i rozejrzał się. Była to zwyczajnie, choć też skromnie urządzona sypialnia. Makuda stanął w progu.
   - Wygląda na to, że panu Kakuzu nieco dłużej zajmą jego poszukiwania, niż sądził. Kazał cię poinformować, że wyruszycie rano.
   Srebrnowłosy oparł swoją kosę o ścianę. Była mu na rękę decyzja jego partnera; miał ochotę wreszcie wyspać się gdzieś indziej niż na trawie czy w jaskini.
   - Szanuję jedynie najświetniejszą istotę boską, Jashina. Ludzie mało się dla mnie liczą poza tym, że są ofiarowywani mojemu bogu – rzekł.
   Makuda popatrzył na niego sceptycznie. Później jego spojrzenie złagodniało. Hidanowi wyglądał on wtedy na bardzo… zmęczonego.
   - Jesteś jeszcze zbyt młody, by dostrzec prawdy tego świata. I ja, i pan Kakuzu żyjemy już długo… A kiedy jest się samemu przez tyle czasu… Można przemyśleć wiele kwestii. Wyciągnąć wnioski z doświadczeń. Uczyć się na błędach. Poznawać świat i obserwować dzieje historyczne. – Zamilkł na dłuższą chwilę. – Spróbuj go zrozumieć. Spróbuj sobie wyobrazić, jak to jest, kiedy wszyscy twoi bliscy umierają, a ty wciąż żyjesz i spoglądasz na śmierć każdego z nich po kolei. Spróbuj sobie wyobrazić tę bezlitosną samotność.
   Po wypowiedzeniu tych słów mierzył jeszcze przez moment jashinistę wzrokiem, a następnie wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi.


__________________________
Ok. No to mamy jedenasty. Powiem wam, że szykuje się nowy szablon pod "Nieśmiertelnych" :> Aż się doczekać nie mogę! Zapowiadam bowiem, że w dzień, kiedy będzie już zamieszczony na blogu, dodam coś z KuzuHi i zastanawiam się czy zdążę z shotem, czy jednak drabble xd
No w każdym razie... Dzięki za wszystkie wejścia i komentarze na blogu, i komentarze zganiające mnie do roboty na grupie na fejsie OMOMOM ♥ Było w maju więcej wejść niż... niż z jakieś dwa poprzednie miesiące razem wzięte xD
Jeszcze z racji tego, że już ponad dziesięć rozdziałów oraz że będzie nowy szablon, który umożliwi mi odróżnienie wszystkich tekstów Kakuzu x Hidan od reszty moich wypocin, to pragnę oficjalnie Was poinformować, ŻE:
1) "Nieśmiertelni" to pierwsza część trylogii. Tak, zapowiada się długo. Z tym, że druga część będzie w takiej specyficznej budowie, a trzecia najdłuższa z nich wszystkich... Chociaż jeszcze się okaże. Przed nami dużo, dużo rozdziałów.
2) Niestety, chociaż mnie korci, nazwę trylogii poznacie dopiero wraz z nowym szablonem.
3) Mam zaplanowanych wiele shotów Kakuzu x Hidan, opowiadań z nimi, opowiadanie z bohaterami na nich wzorowanych, drabble, no po prostu WOAH, więc zapowiada się ciekawie ♥ Ach, no i jak już można powyżej wywnioskować, wszystkie te teksty KuzuHi będą w odrębnej zakładce.
Na koniec dodam, że niektórych może irytować fakt, że jako-tako odsuwam resztę opowiadań nie-KuzuHidowych na bok z racji właśnie na ten pairing, ale wiecie co? Już dawno temu, jakiś rok będzie, odkryłam, że to mój OTP życiowy (od półtora roku się trzyma, zobaczymy, co będzie dalej xd) i jako że nie ma wiele opowiadań z nimi po polsku, to poczuwam się do obowiązku napisania czegoś o moich ulubieńcach, no sorka :v
To chyba tyle. Jestem do Waszej dyspozycji w komentarzach i na mailu - śmiało! ♥

9 komentarzy:

  1. Awwwww nareszcie mogłam to przeczytać w końcu mam neta .Cóż mogę rzec że jest cudowny jak zawsze.Fabuła się rozwija , coraz więcej akcji i tego dreszczyk co też będzie później.... ehh to jest za fajne xd Serio będzie tego "trylogia"? Xd im więcej rozdziałów tym lepiej więc mogę tylko skakać z radości.A nawet nie wiesz jak się ucieszyłam jak przeczytałam że planujesz dużo shotow z nimi (no normalnie banan na ustach przez cały dzień mialam) i to wszystko dzięki tobie ;) czekam z niecierpliwością i ciekawością na dalsze rozdziały nieśmiertelnych tak więc proszę dodaj je już niedługo bo się doczekać nie mogę xd.Życzę dużo weny pomysłów i czasu ale teraz są wakacje to życzę udanych i przyjemnych wakacji...
    PS w końcu udało mi się tu opublikować komentarz SUKCES!!!nw jak ale się udało a tyle razy probowalam.Pamiętaj że ja tutaj czekam i czekać będę i w końcu mogę normalnie komentować W nie na mailu pisać chociaż tak też było ciekawie xd
    Pozdrawiam cieplutko
    Kasjana

    OdpowiedzUsuń
  2. Awwww jakie to fajne aż za fajne jeny już nie mogę się doczekac następnego rozdziału.Proszę szybciutko rozdział bo z niecierpliwosci aż mnie nosi a tu fabuła się rozkręca i akcja ahhhh Ale super pisz pisz bo robisz to rewelacyjnie .Pamiętaj Z czekam...DS
    Dużo weny życzę i czasu ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Cóż mogę rzec a raczej napisać to jest po prostu boskie.Ten parring to opowiadanie jest fenomenalne.Rozdział jak zawsze bomba.Bardzo mi się podobał.Mam wielką nadzieję że teraz jak są wakacje i więcej jest czasu to pojawi się tu kilka rozdzialow.A i nie wiesz nawet jsk sie ucieszyłam ze będą jakieś shoty z Kakuhida llllliiiiiiiii juuuupiiiii az szukałam z radości i to dzieki tobie ;)Czekam na kolejny rozdział proszeeeeee nie każ mi długo czekać proszeeeee bo wchodzę tu codziennie z nadzieją ze coś tu wrzucisz....
    pozdrawiam ciepło i weny życzę ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. "Wskoczył do tunelu za partnerem i w jednym momencie zapaliły się świece na ścianach (...)" co to za medżik?
    "- Zamknij się
    - Że co?! Przecie nic nie powiedziałem!
    - Ale chciałeś" oooooo jak wyję XDDD Kocham ich ;-;
    Kurde, Kakuzu. Wytłumaczyłbyś wszystko, co trzeba Hidanowi. Biedak jak zawsze nie rozumie, o co chodzi i próbuje to ogarnąć na własną rękę, a wiadomo - myślenie nie jest mocną stroną Hidana.
    CHOOOCIAAAŻ z tego co pamiętam, w którymś z poprzednich rozdziałów zabłysnął jakimś słówkiem!
    "(...) powiedział ten denerwujący mężczyzna swoim denerwującym głosem w ten denerwujący dziecięcy i beztroski sposób." i denerwująco tupał butami, Kakuzu denerwująco dalej ignorował Hidana, od ścian biło denerwujące zimno, świeczki świeciły denerwująco jasno... A Hidan przeżywał pierwszą w życiu miesiączkę
    "Ktoś się niecierpliwił na spotkanie z Kakuzu?!" miesiączka napędza zazdrość!
    Uważaj Hidan, proponują ci gulasz! Pal licho, że może być tam trucizna; zjesz za dużo, a wywali ci brzuch jak w ciąży! A wiem, że zjesz za dużo, my kobiety krwawiące tak mamy... Z grubym brzuchem nie będziesz atrakcyjny dla Kakuzu.
    Oho, widzę nutę rywalizacji pomiędzy Makudą a Hidanem 8) I zgadnijcie wszyscy, co jest jej podmiotem! Albo kto xD
    "- Jak dużo wiesz o Górze?
    - Tylko tyle, że to góra" czemu tak bardzo się śmieję XDDD Zainteresowanie Hidana wobec tego, na co faktycznie trzeba zwrócić uwagę - poziom minusowy XD
    Ej nie, to jednak nie jest nuta rywalizacji :< Ale bardzo polubiłam pana Makudę, ej, on jest taką jakby trochę swatką, pomaga Hidanowi dostrzec w Kakuzu dobro!
    /kilka wersów później/
    No dobra, niecałkiem, jest głupim chujem, ale przynajmniej pokazał Kakuzu od innej strony :v
    " - Szanuję jedynie najświetniejszą istotę boską, Jashina. Ludzie mało się dla mnie liczą poza tym, że są ofiarowywani mojemu bogu" WIEDZIAŁAM, PO PROSTU WIEDZIAŁAM, ŻE MU TO ODPOWIE NA "szanuj pana Kakuzu" XDDD

    Welp, ja tam się cieszę, że KuzuHi to teraz twoje nowe OTP (noo, już nie takie nowe xd) bo mam co czytać, bbb lubię ten szip xd Więęęc pisz mi więcej xd
    I INFORMUJ MNIE O NOTKACH OKI XD
    A i p.s bardzo ładny szablon, liczę, że cię będzie natchniewał :>

    OdpowiedzUsuń
  5. Gdzie nowe rozdziały? :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Spokojnie, nie siedzę w miejscu, rozdział jest aktualnie w 75% ukończony. Dzisiaj go dokończę, jeśli tylko wyrobię się z innymi obowiązkami ;) Dzięki za czuwanie :D

      Usuń
    2. A tak przy okazji, to jesteśmy w komentarzach pod rozdziałem XI "Nieśmiertelnych". Chciałabym Cię powiadomić, że jest rozdział XII, opublikowany początkiem września; możesz go znaleźć w spisie treści pod zakładką "Trylogia". :)

      Usuń
    3. Dziękuję, jesteś wielka!

      Usuń
  6. Witam,
    och jaki Hidean wściekły, że ten do Kakazu zwraca się z takim szacunkiem, ale się trochę o nim dowiedział...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy