Nieśmiertelni - Rozdział XI
Pairing: Kakuzu x Hidan
Hidana nie zdziwiło
to, że wejście do Góry było niemożliwe do wykrycia bez odblokowania jakichś
zasłon. W końcu widział już wejścia do paru siedzib Akatsuki, które też miały
swoje zabezpieczenia. Przejście było umieszczone w miejscu między skałami, gdzie
jeszcze rosły drzewa, chociaż nie tak gęsto, jak niżej w lesie. Mimo to
srebrnowłosy mógł przypuszczać, że nie byliby przez nikogo z daleka zauważeni.
Wskoczył do tunelu
za partnerem i w jednym momencie zapaliły się świece na ścianach, wskazujące
dalszą i właściwie jedyną ścieżkę. Poszli nią w głąb jaskini. Hidan wyczuł za
sobą obecność jeszcze jednego ninjy i gdy spojrzał przez ramię, dostrzegł, iż
był to jeden z wartowników. Przyspieszył, by zrównać się z Kakuzu krokiem i
spojrzał na niego ukradkiem.
- Zamknij się –
odezwał się tamten, nawet na niego nie zerknąwszy, ale wiadomym było, że
kierował swoje słowa do jashinisty.
- Że co?! Przecież
nic nie powiedziałem! – zawołał obrażony.
- Ale chciałeś –
powiedział spokojnie i dalej uparcie patrzył przed siebie, marszcząc jak zawsze
brwi.
Hidan prychnął dla
zasady, pomimo że naprawdę chciał przed chwilą spytać o coś partnera.
Zastanawiał się, po
co w ogóle przebywali w tym miejscu i o co chodziło tym ludziom, że tak miło
ich przyjęli… Chociaż patrząc na to, że jego wcześniej zignorowali, a
zamaskowanego nazywali „panem Kakuzu”, to nie był prawdopodobnie brany pod
uwagę.
- Jak się miewa
Makuda? - jashinista usłyszał głos partnera.
To teraz już mówi o tym gościu bez „pan”?
- przeszło mu przez myśl.
- Bardzo dobrze,
chociaż przewidział, że przybędzie pan do niego - odpowiedział dowódca i
zaśmiał się.
Za to koleś o Kakuzu mówi dalej per „pan”…
Hidan zmarszczył
nos. Irytował go ten mężczyzna; tak spokojnie sobie rozmawiał z jego partnerem…
Nie znał jego niezmierzonej zgryźliwości i gburowatości, i arogancji, i
skąpstwa, i tego wkurwiającego „Zamknij się i chodź.” Może więc dlatego ten
facet był wobec niego tak otwarty i rozmowny. Co nie zmieniało faktu, że jego
ignorancja Hidana irytowała, jak i w ogóle jego postawa wobec zamaskowanego. Bo o co tu chodzi, do diabła?
- Naprawdę? – Głos
jego partnera nie brzmiał tak, jakby rzeczywiście był zainteresowany.
- Tak! Wydawał się
zniecierpliwiony od paru dni – powiedział ten denerwujący mężczyzna swoim
denerwującym głosem w ten denerwujący dziecięcy i beztroski sposób.
Ktoś się niecierpliwił na spotkanie z
Kakuzu?!
- Mówił, że czuje to w kościach – dodał,
nie czekając na odpowiedź i zaśmiał się ponownie.
- Ach tak…
Co dziwne (i lekko
satysfakcjonujące dla Hidana, chociaż wieki by się do tego nie przyznał),
Kakuzu wydawał się ledwo słuchać swojego rozmówcy, był zamyślony tak samo jak
przez pierwszą połowę tego dnia.
Jashinista
uśmiechnął się półgębkiem.
Wkrótce ścieżka zaczęła
się rozszerzać i zdążyli minąć parę przejść – a raczej otworów w ścianie, bo
tak wyglądały – które prowadziły w różnych kierunkach. Skręcili i znaleźli się
w bardziej rozjaśnionym pomieszczeniu o dużej przestrzeni.
Srebrnowłosy rozejrzał
się dookoła. Pod ścianami leżały różnej wielkości i maści skrzynie, wszystkie
zamknięte, a na większości z nich mało schludnie poukładane były jakieś zwoje i
papiery. To było pierwsze, co rzuciło mu się w oczy. Tylko jedna ściana była
wolna od poupychanych przy niej tylu rzeczy – wbita w nią była para metalowych
drutów, na których wisiał mały garnek, a pod nim było palenisko. Po jego jednej
i drugiej stronie ustawione na szafkach były przyrządy kuchenne. Niedaleko
dostrzegł drzwi. Na środku pomieszczenia zaś stał nieokreślonego kształtu stół
i krzesła, a wszystko to razem wyglądało na bardzo prowizoryczne. Zlustrował
pokój i doszedł do takich wniosków w ciągu paru sekund; zaraz później dostrzegł
człowieka siedzącego na jednym z krzeseł.
W międzyczasie
ludzie, którzy ich tu zaprowadzili, opuścili ten pokój.
- Ludzie, wy wiecie,
co to jest cywilizacja? – spytał retorycznie, patrząc na nieznanego mężczyznę.
– Bo wydaje mi się, że nie bardzo… - mruknął pod nosem, ogarniając raz jeszcze
to miejsce wzrokiem.
- Hidan – nie
trudno było wywołanemu zgadnąć, kto znów na niego warczał.
Pouczająca nuta zabrzmiała w głosie jego
partnera, na co wywrócił oczami.
- Witaj, Makuda –
przywitał się Kakuzu, tracąc zainteresowanie jashinistą.
- Pan Kakuzu… Tak
coś myślałem, że pan przybędzie – powiedział tamten.
Hidan przyjrzał się
temu mężczyźnie. Mógłby raczej powiedzieć „starcowi”, bo wyglądał on na
sześćdziesięcio- lub siedemdziesięciolatka, choć trzymał się on całkiem dobrze.
Jego ostre rysy twarzy łagodniały przez lekki uśmiech. Patrzył na jego partnera
z czymś, co mógłby nazwać szacunkiem. Sam zmarszczył nos, widząc tę scenę.
- Potrzebuję
informacji – stwierdził zamaskowany, wbijając wzrok w swojego rozmówcę. Tamten
machnął ręką.
- Proszę rozglądać
się, gdzie pan chce, chyba że mają być bezpośrednio ode mnie – rzucił, a Kakuzu
już ruszył w stronę zauważonych przez jashinistę wcześniej drzwi. – Ja
tymczasem zajmę się pańskim nowym partnerem. Zjadłbyś coś? – skierował swe
słowa do srebrnowłosego, który uniósł na to brwi i nie odpowiedział. Spojrzał
zdziwiony i zmieszany na skarbnika Akatsuki, ale on już na niego patrzył przez
ramię, zatrzymawszy się w progu. Potem Kakuzu spojrzał na Makudę, znów na
Hidana i odwrócił wzrok, po czym nic nie mówiąc, wyszedł z pomieszczenia.
Jashinista prychnął. – Mam naprawdę dobry gulasz, posmakuje ci. – Jego uwagę na
powrót zajął starszy mężczyzna, który to podniósł się i podszedłszy do kociołka
przy ścianie, pomieszał w nim. – Zaraz będzie gotowe.
W tym momencie
poczuł się bardziej nieswojo niż wcześniej. Był pozostawiony sam z obcym
mężczyzną; gdzieś w jaskini, której nikt z zewnątrz nie może zobaczyć; i
proponowano mu gulasz.
- Usiądź – usłyszał.
– Co będziesz tak stał…
Hidan rozejrzał się
po pokoju i przysiadł na jednym z drewnianych krzeseł. Oparł swoją kosę o tył
tego krzesła i z powrotem skupił wzrok na Makudzie.
Przecież nie musiał
jeść.
Poza tym dlaczego
nazywał Kakuzu per "pan", a jego upomniał jak jakiegoś dzieciaka?
- Długo już mu
towarzyszysz? - odezwał się Makuda, co przerwało jego przemyślenia.
- Bo ja wiem? Parę
miesięcy - rzucił dopiero po chwili, gdyż musiał zastanowić się nad
odpowiedzią.
Wtedy tamten odwrócił
się do niego gwałtownie z szokiem wypisanym na twarzy.
- Co takiego? -
spytał.
- Kurwa, myślałem,
że dopiero w późniejszym wieku jest się głuchym - zauważył zgryźliwie. Makuda
zmarszczył brwi na jego słowa, ale zaraz roześmiał się.
- Jeśli tak samo
odzywasz się do pana Kakuzu, to aż dziw, że jeszcze żyjesz - powiedział tamten,
a Hidan zamilkł, mrużąc oczy.
Zastanowił się, ile
ten mężczyzna mógł wiedzieć o jego partnerze i doszedł do wniosku, że mógłby
się właściwie czegoś nowego o nim dowiedzieć. Dlatego spytał:
- A jak długo ty
znasz Kakuzu?
Makuda posłał mu
przeciągłe spojrzenie i odwrócił się w stronę kociołka z tajemniczym uśmiechem
na twarzy. Nalał czegoś z niego do dwóch misek i podszedł z nimi do stołu.
Jedną postawił na stole przed srebrnowłosym, a drugą obok. Przyniósł także
sztućce i podał jedną z łyżek Hidanowi. Ten zmieszany położył ją obok miski, obserwując
siadającego Makudę, który zaczął jeść posiłek.
Westchnął, mając
dosyć tej dziwacznej sytuacji.
- Znam pana Kakuzu
od czasu moich nastoletnich lat - rzucił niespodziewanie starszy mężczyzna,
przełknąwszy. Spojrzał znad naczynia na Hidana. - Jedz, bo wystygnie - znów go
upomniał.
- Przyjaciele z
dzieciństwa czy co? - prychnął, w duchu ciesząc się ze znalezienia tak dobrego
źródła informacji.
- Nie, przecież
mówię, że moich nastoletnich lat.
Słuchajże uważnie, jak już chcesz wiedzieć - dodał dokuczliwie.
Hidan westchnął
cicho, nieco zdenerwowany, gdy zaobserwował rozwój ich rozmowy.
- I jedzże ten
gulasz - usłyszał jeszcze, przez co wbił poirytowane spojrzenie w Makudę, a ten
odwzajemnił mu się swoim: beznamiętnym, ale upartym. Sztyletowali się wzrokiem
przez chwilę, po czym Hidan prychnął i sięgnął po łyżkę.
Stwierdził, że i
tak przecież by nie umarł, jeśli byłaby w tym jakaś trucizna.
Zasmakował trochę i
pomyślał, że było to nawet dobre.
- Więc jesteś
jakimś jego mentorem czy co? – zastanawiał się. Chociaż nie pasowało mu to do
tego, że to Makuda nazywał Kakuzu przez „pan”, a nie odwrotnie. Może wynikało to
z braku szacunku jego partnera do drugiego, a ten bał się go, bo był w
przestępczej organizacji?
- Nie – zaprzeczył
słowom jashinisty, westchnąwszy, ale nie dodał nic więcej na ten temat. – Jak
dużo wiesz o Górze? – spytał nagle.
- Tylko tyle, że to
góra - odparł, wolno nabierając kolejny kąsek mięsa na łyżkę. Usłyszał cichy
śmiech, a zaraz potem słowa:
- Gdy byłem
nastolatkiem, ludzie toczyli spory o to miejsce. Jeszcze wtedy nie zdawałem
sobie sprawy, o co chodziło. Wiedziałem, że prowadzimy wojnę i nie zapowiadało
się, abyśmy wyszli z niej zwycięsko. Dopiero parę lat później, gdy sytuacja
robiła się już coraz mniej ciekawa, powiedziano mi, że bronimy zapomnianych
technik zapisanych w księgach i zwojach, które były w naszym posiadaniu. Nie mam
pojęcia, skąd pan Kakuzu się o nich dowiedział, skoro ja o ich istnieniu nie
miałem tak długo pojęcia, a należałem do mieszkańców.
Śmiał się pod nosem przez moment.
- To nie jest jakaś niesamowita historia z wielkim zwrotem akcji. Wszystko nabrało tempa, gdy nasza wioska została zaatakowana przez wojska, które wódz wrogów miał ukryte przed naszymi informatorami. Było ich zbyt wielu. Ukryliśmy się tutaj, w Górze, gdzie przechowywaliśmy nasze zwoje, próbując przy tym odeprzeć atak. Wdarli się do środka, a my straciliśmy kontrolę nad tym, co się działo. Jedni biegli chronić zwoje, zostawiając drugich samych na obronie, którzy zaraz padli bez wsparcia, inni uciekali... Totalny chaos. A nie pomagał temu fakt, że jest tu mało przestrzeni. Widząc, co się dzieje, chciałem złapać w pułapkę jedną większą grupę wrogów, która wtargnęła do środka. Skryłem się przy jednym bocznym wejściu, gdzie nikt mnie nie widział i czekałem, aż przejdzie ich najwięcej. Już miałem aktywować pułapkę, kiedy zobaczyłem zamaskowanego mężczyznę, który od tyłu atakował swoich – jak wtedy myślałem – towarzyszy. Ale nie. On był inny. Domyśliłem się, że wmieszał się w ich szeregi i mimo że nie wiedziałem, czy jest to jeden z naszych ludzi, czy ktoś inny, postanowiłem polec na jego sile...
Hidan spojrzał na niego sceptycznie.
- Tak... To wydaje się głupie, ale w sytuacji, w której nie widziałem naszej wygranej, naszego przetrwania – bo już nieważne były dla mnie te zwoje tylko rodzina – jedynie w nim widziałem nadzieję. Wtedy patrzyłem na niego, a kątem oka dostrzegłem idealny moment do aktywowania pułapki. Ten mężczyzna był prawie w zasięgu jej ataku. Podjąłem decyzję w jednej chwili i krzyknąłem do niego: "Stój!", na co oczywiście zatrzymały się też inne osoby. Ale dla nich już było za późno. Mężczyzna spojrzał na mnie, a ja w tej chwili, być może z powodu naporu tego przenikliwego wzroku, wcisnąłem aktywator. Nastąpił wybuch. Ludzie w środku tunelu w obszarze mojego ataku zaczęli krzyczeć, zaraz potem byli martwi. Mężczyzna stał przed pułapką i analizował sytuację. Wyszedłem z ukrycia, choć on już wcześniej mnie zauważył. Powiedziałem mu, że będzie mógł wziąć wszystkie zwoje, jeśli tylko pomoże nam pozbyć się naszych wrogów. – Znów zamilkł, by po chwili zaśmiać się krótko. – On na to, że i tak by je sobie wziął.
Śmiał się pod nosem przez moment.
- To nie jest jakaś niesamowita historia z wielkim zwrotem akcji. Wszystko nabrało tempa, gdy nasza wioska została zaatakowana przez wojska, które wódz wrogów miał ukryte przed naszymi informatorami. Było ich zbyt wielu. Ukryliśmy się tutaj, w Górze, gdzie przechowywaliśmy nasze zwoje, próbując przy tym odeprzeć atak. Wdarli się do środka, a my straciliśmy kontrolę nad tym, co się działo. Jedni biegli chronić zwoje, zostawiając drugich samych na obronie, którzy zaraz padli bez wsparcia, inni uciekali... Totalny chaos. A nie pomagał temu fakt, że jest tu mało przestrzeni. Widząc, co się dzieje, chciałem złapać w pułapkę jedną większą grupę wrogów, która wtargnęła do środka. Skryłem się przy jednym bocznym wejściu, gdzie nikt mnie nie widział i czekałem, aż przejdzie ich najwięcej. Już miałem aktywować pułapkę, kiedy zobaczyłem zamaskowanego mężczyznę, który od tyłu atakował swoich – jak wtedy myślałem – towarzyszy. Ale nie. On był inny. Domyśliłem się, że wmieszał się w ich szeregi i mimo że nie wiedziałem, czy jest to jeden z naszych ludzi, czy ktoś inny, postanowiłem polec na jego sile...
Hidan spojrzał na niego sceptycznie.
- Tak... To wydaje się głupie, ale w sytuacji, w której nie widziałem naszej wygranej, naszego przetrwania – bo już nieważne były dla mnie te zwoje tylko rodzina – jedynie w nim widziałem nadzieję. Wtedy patrzyłem na niego, a kątem oka dostrzegłem idealny moment do aktywowania pułapki. Ten mężczyzna był prawie w zasięgu jej ataku. Podjąłem decyzję w jednej chwili i krzyknąłem do niego: "Stój!", na co oczywiście zatrzymały się też inne osoby. Ale dla nich już było za późno. Mężczyzna spojrzał na mnie, a ja w tej chwili, być może z powodu naporu tego przenikliwego wzroku, wcisnąłem aktywator. Nastąpił wybuch. Ludzie w środku tunelu w obszarze mojego ataku zaczęli krzyczeć, zaraz potem byli martwi. Mężczyzna stał przed pułapką i analizował sytuację. Wyszedłem z ukrycia, choć on już wcześniej mnie zauważył. Powiedziałem mu, że będzie mógł wziąć wszystkie zwoje, jeśli tylko pomoże nam pozbyć się naszych wrogów. – Znów zamilkł, by po chwili zaśmiać się krótko. – On na to, że i tak by je sobie wziął.
- Tsk... Cały
Kakuzu – burknął Hidan, lecz uśmiechał się pod nosem. Domyślał się od początku, o jakim ponownie wykorzystującym sytuację mężczyźnie mówił Makuda. – Wygraliście?
- Nie – zaprzeczył
stanowczo. – My przetrwaliśmy. Niewielu, ale jednak. I to był sukces, jaki
właściwie zadowolił nas wszystkich... To znaczy, tych, którzy przeżyli. Zostało
może z parędziesiąt osób. Był jeszcze pan Kakuzu, który załatwił większość
naszych napastników. Chcieliśmy dać mu każdy zwój, jaki mieliśmy, nasze
dziedzictwo, bo najcenniejsze było życie, które nam ocalił. Ale on stwierdził,
że nie potrzebuje ich wszystkich, a niektórych. Wziął je sobie. Mój ojciec
został przywódcą ocalałych, a że zobaczył w panu Kakuzu człowieka, którego i ja
widziałem, to związał się z nim umową, w której pan Kakuzu mógł korzystać ze
zwojów tyle, ile tylko potrzebuje i kiedykolwiek przybędzie. Takim sposobem
odwiedzał nas co jakiś czas w poszukiwaniu informacji, technik, historii...
Tymczasem mój ojciec zmarł, a ja przejąłem po nim przywództwo. Ludzie zaczęli
przenosić się do okolicznych wiosek, nie widząc przyszłości w życiu w Górze, z
dala od cywilizacji. Zostało nas tu mniej niż trzydzieścioro. I jakoś dajemy
radę żyć dalej. Nieco utrudnia nam w tym fakt, że nikt nie wie o tym, iż
przetrwaliśmy. Mało osób w dzisiejszych czasach pamięta historie o jakichś
małych wioskach i ich przegranych wojnach... Choć z pewnych względów jest nam
nawet na rękę życie w cieniu i izolacji.
- A co z Kakuzu?
- Co ma być?
- No skąd wiedział
wtedy o ataku i tak dalej? I tym, że macie takie zwoje? – dopowiedział nieco
zniecierpliwiony.
- Hm... Mimo że te
informacje były poufne i posiadali je "wybrani", można się domyślić,
że pan Kakuzu ma wielu informatorów, w ogóle kontakty z ludźmi, z którymi można
łatwo się za pieniądze dogadać – wyjaśnił z zadowoleniem w głosie, jakby uważał to za swój własny sukces.
Hidan prychnął.
- No co? – zareagował Makuda.
Jashinista
odpowiedział wykrzywieniem warg. Milczeli przez dłuższy czas. Hidan skończył
już jeść i odłożył sztućce. Makudzie za to zupa zdążyła nieco wystygnąć,
podczas gdy opowiadał mu historię. Wrócił zatem do spożywania posiłku.
- Ile on ma lat?
Tamten patrzył
srebrnowłosemu w oczy przez chwilę, uśmiechając się pogardliwie znad miski.
Przełknął.
- Wystarczająco
wiele, żeby traktować go z szacunkiem – odparł wymijająco i powrócił do
jedzenia.
- Bardzo śmieszne.
– Parsknął, obserwując spod przymrużonych powiek drugiego mężczyznę. Ten
zerknął na niego z ciekawością, jawnie domagając się rozwinięcia wypowiedzi. –
Jak możesz go szanować, kiedy jest takim dupkiem i dba tylko o te głupie
pieniądze?
- Bez pieniędzy,
nawet mieszkając tak daleko od innych ludzi, nie przeżyjesz – odpowiedział mu
filozoficznym tonem. Hidan skrzywił się. – One napędzają ten świat i nic na to
nie poradzisz.
Patrzył na niego
przez moment.
- Jashinie, za
jakie grzechy sprowadzasz na moją drogę takich typów? – buczał pod nosem
ponuro, powoli wstając. – Wszędzie ci sami bezbożni ludzie, grzeszący i nie
mający pojęcia o świecie...
- Nie przemówisz do
mnie tymi słowami. Doświadczenia zbierane każdego dnia to najważniejsza i najdroższa nauka człowieka.
Żyję o wiele więcej lat niż ty na świecie, o jakim mówisz, że ja nie mam
wiedzy. Możesz mi wierzyć, nie doświadczyłeś nawet połowy tego co ja. To ty
nie masz o niczym pojęcia. A pan Kakuzu
żyje jeszcze dłużej niż ja.
- Phie! Czyli ile?
W tym momencie
Makuda wstał i sięgnął po miskę Hidana. Nim jednak zabrał ją, pochylił się w
jego stronę i otwierał usta, by odpowiedzieć.
- Makuda – usłyszeli trzeci głos, na którego dźwięk obaj nieznacznie podskoczyli. Hidan
wywrócił oczami. Jego partner zawsze przerywał w najciekawszych chwilach.
- Tak? Znalazł pan
to, co chciał? - zagaił pogodnie, zbierając miski. Odszedł od stołu i zaniósł
naczynia do prowizorycznego zlewu.
- Właśnie chciałem
z tobą porozmawiać – wywinął się od odpowiedzi, lustrując wzrokiem ich dwoje.
Hidan przeczuwał, że zamaskowany już od pewnego czasu podsłuchiwał ich rozmowę
i teraz postanowił się wtrącić. Jashinista nie wiedział, dlaczego jego partner
nie przepadał za ujawnianiem o sobie informacji. Denerwował go ten
fakt.
- Może przejdźmy w
takim razie do innego pomieszczenia. – Makuda nie zdążył dokończyć zdania, a
Kakuzu już ruszył w stronę pokoju, z którego przed momentem wyszedł. Jashinista
uniósł brew i podążył za nimi wzrokiem.
Gdy ci zniknęli mu
z pola widzenia, usłyszał głos partnera:
- Nie życzyłem
sobie, byś opowiadał mu o mnie.
- A to coś nowego!
– Wesoły głos drugiego mężczyzny sprawił, że srebrnowłosy skrzywił się. –
Kiedyś wydawał się pan być nawet zadowolony, że pana parter się pana obawia…
- Kiedyś – odparł
lakonicznie Kakuzu.
Przez dłuższą
chwilę Hidan nic nie słyszał.
- No ale i tak
pewnie nie zostanie z panem za długo – rzucił tamten z nutą kpiny, na którą
jashinista zmarszczył brwi. - ...więc dlaczego to panu przeszkadza?
Milczenie było
długie i Hidan wyczuwał napięcie, jakie zwykł stwarzać podczas rozmowy jego
partner.
- A zresztą –
odezwał się znów mieszkaniec Góry. – Nic mu już nie powiem, skoro taka jest
pana wola… Hm… W takim razie porozmawiajmy na temat tego, czego się pan
dowiedział – dodał, a jashinista coraz słabiej słyszał jego głos; domyślił się,
że poszli oni wgłąb pomieszczenia.
Otoczyła go cisza.
Westchnął powoli.
Już przez długi
czas nie złożył żadnej ofiary…
Dlatego też czuł
lekkie zniecierpliwienie i niepokój. Miał przeczucie, że Jashin nie był z niego
zadowolony.
~*~
Hidan nadal
siedział w pokoju, który można było nazwać kuchnią, gdy wrócił do niego Makuda po
parudziesięciu minutach.
- Pan Kakuzu jest
jeszcze zajęty – powiedział, tak jakby on o cokolwiek pytał. Z tego powodu też
spojrzał na mieszkańca Góry wzrokiem ukazującym zirytowanie. – Co do naszej
wcześniejszej rozmowy…
Jashinista uniósł
brwi. Nie sądził, że po rozmowie, którą podsłuchał, Makuda nawiąże z nim
ponownie temat zamaskowanego.
- …To nie mam
pojęcia, dlaczego pan Kakuzu jeszcze cię nie zabił…
W tym momencie
Hidan miał ochotę posłać mu jednocześnie krzywy (Dlaczego, Jashinie, wszyscy mnie lekceważą?!), jak i chytry (ten
zgred zwący się jego partnerem mógł pomarzyć o śmierci srebrnowłosego) uśmiech.
Ostatecznie na jego twarzy zagościł trudny do rozszyfrowania grymas.
- …Ale musisz
wiedzieć, że powinieneś go szanować – dokończył nieco ostrzegawczym tonem.
Nie odpowiedział.
Przyglądał się, jak Makuda przemierzał pomieszczenie, otwarł boczne drzwi –
inne od tych, którymi wszedł, jak i którymi oni przybyli – po czym obrócił się
w jego stronę.
- Chodź. Wskażę ci
miejsce do spania – rzekł i gdy ujrzał, że Hidan podniósł się z miejsca, ruszył
dalej.
Poprowadził go gdzieś
niedaleko „kuchni” i zaprosił do pokoju. Jashinista wszedł do środka i
rozejrzał się. Była to zwyczajnie, choć też skromnie urządzona sypialnia.
Makuda stanął w progu.
- Wygląda na to, że
panu Kakuzu nieco dłużej zajmą jego poszukiwania, niż sądził. Kazał cię
poinformować, że wyruszycie rano.
Srebrnowłosy oparł
swoją kosę o ścianę. Była mu na rękę decyzja jego partnera; miał ochotę
wreszcie wyspać się gdzieś indziej niż na trawie czy w jaskini.
- Szanuję jedynie
najświetniejszą istotę boską, Jashina. Ludzie mało się dla mnie liczą poza tym,
że są ofiarowywani mojemu bogu – rzekł.
Makuda popatrzył na
niego sceptycznie. Później jego spojrzenie złagodniało. Hidanowi wyglądał on wtedy na bardzo… zmęczonego.
- Jesteś jeszcze
zbyt młody, by dostrzec prawdy tego świata. I ja, i pan Kakuzu żyjemy już długo…
A kiedy jest się samemu przez tyle
czasu… Można przemyśleć wiele kwestii. Wyciągnąć wnioski z doświadczeń. Uczyć
się na błędach. Poznawać świat i obserwować dzieje historyczne. – Zamilkł na
dłuższą chwilę. – Spróbuj go zrozumieć. Spróbuj sobie wyobrazić, jak to jest,
kiedy wszyscy twoi bliscy umierają, a ty wciąż żyjesz i spoglądasz na śmierć
każdego z nich po kolei. Spróbuj sobie wyobrazić tę bezlitosną samotność.
Po wypowiedzeniu
tych słów mierzył jeszcze przez moment jashinistę wzrokiem, a następnie
wyszedł, cicho zamykając za sobą drzwi.
__________________________
Ok. No to mamy jedenasty. Powiem wam, że szykuje się nowy szablon pod "Nieśmiertelnych" :> Aż się doczekać nie mogę! Zapowiadam bowiem, że w dzień, kiedy będzie już zamieszczony na blogu, dodam coś z KuzuHi i zastanawiam się czy zdążę z shotem, czy jednak drabble xd
No w każdym razie... Dzięki za wszystkie wejścia i komentarze na blogu, i komentarze zganiające mnie do roboty na grupie na fejsie OMOMOM ♥ Było w maju więcej wejść niż... niż z jakieś dwa poprzednie miesiące razem wzięte xD
Jeszcze z racji tego, że już ponad dziesięć rozdziałów oraz że będzie nowy szablon, który umożliwi mi odróżnienie wszystkich tekstów Kakuzu x Hidan od reszty moich wypocin, to pragnę oficjalnie Was poinformować, ŻE:
1) "Nieśmiertelni" to pierwsza część trylogii. Tak, zapowiada się długo. Z tym, że druga część będzie w takiej specyficznej budowie, a trzecia najdłuższa z nich wszystkich... Chociaż jeszcze się okaże. Przed nami dużo, dużo rozdziałów.
2) Niestety, chociaż mnie korci, nazwę trylogii poznacie dopiero wraz z nowym szablonem.
3) Mam zaplanowanych wiele shotów Kakuzu x Hidan, opowiadań z nimi, opowiadanie z bohaterami na nich wzorowanych, drabble, no po prostu WOAH, więc zapowiada się ciekawie ♥ Ach, no i jak już można powyżej wywnioskować, wszystkie te teksty KuzuHi będą w odrębnej zakładce.
Na koniec dodam, że niektórych może irytować fakt, że jako-tako odsuwam resztę opowiadań nie-KuzuHidowych na bok z racji właśnie na ten pairing, ale wiecie co? Już dawno temu, jakiś rok będzie, odkryłam, że to mój OTP życiowy (od półtora roku się trzyma, zobaczymy, co będzie dalej xd) i jako że nie ma wiele opowiadań z nimi po polsku, to poczuwam się do obowiązku napisania czegoś o moich ulubieńcach, no sorka :v
To chyba tyle. Jestem do Waszej dyspozycji w komentarzach i na mailu - śmiało! ♥
No w każdym razie... Dzięki za wszystkie wejścia i komentarze na blogu, i komentarze zganiające mnie do roboty na grupie na fejsie OMOMOM ♥ Było w maju więcej wejść niż... niż z jakieś dwa poprzednie miesiące razem wzięte xD
Jeszcze z racji tego, że już ponad dziesięć rozdziałów oraz że będzie nowy szablon, który umożliwi mi odróżnienie wszystkich tekstów Kakuzu x Hidan od reszty moich wypocin, to pragnę oficjalnie Was poinformować, ŻE:
1) "Nieśmiertelni" to pierwsza część trylogii. Tak, zapowiada się długo. Z tym, że druga część będzie w takiej specyficznej budowie, a trzecia najdłuższa z nich wszystkich... Chociaż jeszcze się okaże. Przed nami dużo, dużo rozdziałów.
2) Niestety, chociaż mnie korci, nazwę trylogii poznacie dopiero wraz z nowym szablonem.
3) Mam zaplanowanych wiele shotów Kakuzu x Hidan, opowiadań z nimi, opowiadanie z bohaterami na nich wzorowanych, drabble, no po prostu WOAH, więc zapowiada się ciekawie ♥ Ach, no i jak już można powyżej wywnioskować, wszystkie te teksty KuzuHi będą w odrębnej zakładce.
Na koniec dodam, że niektórych może irytować fakt, że jako-tako odsuwam resztę opowiadań nie-KuzuHidowych na bok z racji właśnie na ten pairing, ale wiecie co? Już dawno temu, jakiś rok będzie, odkryłam, że to mój OTP życiowy (od półtora roku się trzyma, zobaczymy, co będzie dalej xd) i jako że nie ma wiele opowiadań z nimi po polsku, to poczuwam się do obowiązku napisania czegoś o moich ulubieńcach, no sorka :v
To chyba tyle. Jestem do Waszej dyspozycji w komentarzach i na mailu - śmiało! ♥
Awwwww nareszcie mogłam to przeczytać w końcu mam neta .Cóż mogę rzec że jest cudowny jak zawsze.Fabuła się rozwija , coraz więcej akcji i tego dreszczyk co też będzie później.... ehh to jest za fajne xd Serio będzie tego "trylogia"? Xd im więcej rozdziałów tym lepiej więc mogę tylko skakać z radości.A nawet nie wiesz jak się ucieszyłam jak przeczytałam że planujesz dużo shotow z nimi (no normalnie banan na ustach przez cały dzień mialam) i to wszystko dzięki tobie ;) czekam z niecierpliwością i ciekawością na dalsze rozdziały nieśmiertelnych tak więc proszę dodaj je już niedługo bo się doczekać nie mogę xd.Życzę dużo weny pomysłów i czasu ale teraz są wakacje to życzę udanych i przyjemnych wakacji...
OdpowiedzUsuńPS w końcu udało mi się tu opublikować komentarz SUKCES!!!nw jak ale się udało a tyle razy probowalam.Pamiętaj że ja tutaj czekam i czekać będę i w końcu mogę normalnie komentować W nie na mailu pisać chociaż tak też było ciekawie xd
Pozdrawiam cieplutko
Kasjana
Awwww jakie to fajne aż za fajne jeny już nie mogę się doczekac następnego rozdziału.Proszę szybciutko rozdział bo z niecierpliwosci aż mnie nosi a tu fabuła się rozkręca i akcja ahhhh Ale super pisz pisz bo robisz to rewelacyjnie .Pamiętaj Z czekam...DS
OdpowiedzUsuńDużo weny życzę i czasu ;)
Cóż mogę rzec a raczej napisać to jest po prostu boskie.Ten parring to opowiadanie jest fenomenalne.Rozdział jak zawsze bomba.Bardzo mi się podobał.Mam wielką nadzieję że teraz jak są wakacje i więcej jest czasu to pojawi się tu kilka rozdzialow.A i nie wiesz nawet jsk sie ucieszyłam ze będą jakieś shoty z Kakuhida llllliiiiiiiii juuuupiiiii az szukałam z radości i to dzieki tobie ;)Czekam na kolejny rozdział proszeeeeee nie każ mi długo czekać proszeeeee bo wchodzę tu codziennie z nadzieją ze coś tu wrzucisz....
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło i weny życzę ;)
"Wskoczył do tunelu za partnerem i w jednym momencie zapaliły się świece na ścianach (...)" co to za medżik?
OdpowiedzUsuń"- Zamknij się
- Że co?! Przecie nic nie powiedziałem!
- Ale chciałeś" oooooo jak wyję XDDD Kocham ich ;-;
Kurde, Kakuzu. Wytłumaczyłbyś wszystko, co trzeba Hidanowi. Biedak jak zawsze nie rozumie, o co chodzi i próbuje to ogarnąć na własną rękę, a wiadomo - myślenie nie jest mocną stroną Hidana.
CHOOOCIAAAŻ z tego co pamiętam, w którymś z poprzednich rozdziałów zabłysnął jakimś słówkiem!
"(...) powiedział ten denerwujący mężczyzna swoim denerwującym głosem w ten denerwujący dziecięcy i beztroski sposób." i denerwująco tupał butami, Kakuzu denerwująco dalej ignorował Hidana, od ścian biło denerwujące zimno, świeczki świeciły denerwująco jasno... A Hidan przeżywał pierwszą w życiu miesiączkę
"Ktoś się niecierpliwił na spotkanie z Kakuzu?!" miesiączka napędza zazdrość!
Uważaj Hidan, proponują ci gulasz! Pal licho, że może być tam trucizna; zjesz za dużo, a wywali ci brzuch jak w ciąży! A wiem, że zjesz za dużo, my kobiety krwawiące tak mamy... Z grubym brzuchem nie będziesz atrakcyjny dla Kakuzu.
Oho, widzę nutę rywalizacji pomiędzy Makudą a Hidanem 8) I zgadnijcie wszyscy, co jest jej podmiotem! Albo kto xD
"- Jak dużo wiesz o Górze?
- Tylko tyle, że to góra" czemu tak bardzo się śmieję XDDD Zainteresowanie Hidana wobec tego, na co faktycznie trzeba zwrócić uwagę - poziom minusowy XD
Ej nie, to jednak nie jest nuta rywalizacji :< Ale bardzo polubiłam pana Makudę, ej, on jest taką jakby trochę swatką, pomaga Hidanowi dostrzec w Kakuzu dobro!
/kilka wersów później/
No dobra, niecałkiem, jest głupim chujem, ale przynajmniej pokazał Kakuzu od innej strony :v
" - Szanuję jedynie najświetniejszą istotę boską, Jashina. Ludzie mało się dla mnie liczą poza tym, że są ofiarowywani mojemu bogu" WIEDZIAŁAM, PO PROSTU WIEDZIAŁAM, ŻE MU TO ODPOWIE NA "szanuj pana Kakuzu" XDDD
Welp, ja tam się cieszę, że KuzuHi to teraz twoje nowe OTP (noo, już nie takie nowe xd) bo mam co czytać, bbb lubię ten szip xd Więęęc pisz mi więcej xd
I INFORMUJ MNIE O NOTKACH OKI XD
A i p.s bardzo ładny szablon, liczę, że cię będzie natchniewał :>
Gdzie nowe rozdziały? :(
OdpowiedzUsuńSpokojnie, nie siedzę w miejscu, rozdział jest aktualnie w 75% ukończony. Dzisiaj go dokończę, jeśli tylko wyrobię się z innymi obowiązkami ;) Dzięki za czuwanie :D
UsuńA tak przy okazji, to jesteśmy w komentarzach pod rozdziałem XI "Nieśmiertelnych". Chciałabym Cię powiadomić, że jest rozdział XII, opublikowany początkiem września; możesz go znaleźć w spisie treści pod zakładką "Trylogia". :)
UsuńDziękuję, jesteś wielka!
UsuńWitam,
OdpowiedzUsuńoch jaki Hidean wściekły, że ten do Kakazu zwraca się z takim szacunkiem, ale się trochę o nim dowiedział...
Dużo weny życzę Tobie...
Pozdrawiam serdecznie Basia