Strony

1

2

3

22 kwietnia 2014

One-shot Drarry

 One shot Drarry dla Memory

- Monotonia


   - I co?
   Głos Hermiony słyszał bardzo wyraźnie, mimo że dzielił ich spory tłum.
   Uczniowie prędko usuwali się z drogi Harry'emu. Nie miał dziś dobrego humoru. Wyglądał jak drapieżne zwierzę; szedł pomiędzy nimi szybkim, pewnym krokiem, oczy miał błyszczące złowrogo, usta mocno wykrzywione, ruchy tak niezgrabne, gwałtowne i niekontrolowane, jakby zaraz miał rzucić się na kogoś i to bynajmniej nie w celach kopulacyjnych.
   - Co "i co"? Dał mi szlaban, pieprzony nietoperz - warknął w jej stronę, podszedłszy bliżej. Sapał ciężko jak po maratonie, zaciskał i rozluźniał pięści i mięśnie twarzy.
   - Och... - westchnęła dziewczyna, poprawiając kasztanowe włosy spoczywające na jej ramionach. Nie była zachwycona takim słownictwem przyjaciela.
   Harry rozdrażniony jej odpowiedzią przewrócił oczami.
   - Chodźmy już - zarządził w końcu w tym samym momencie, w którym usłyszał głos:
   - Co ja widzę? Oto Złoty Chłopiec Gryffindoru - przeciągał denerwująco sylaby - który próbował znów zripostować profesora Snape'a!
   - Malfoy... - Harry aż zatrząsł się, a jego okulary odbijały światło padające przez okno, przez co trudno było dostrzec jego oczy. Zmierzył arystokratę chłodnym spojrzeniem, ignorując dwóch idiotów za nim.
   - Ha! Niemożliwe! - ciągnął dalej blondyn. Nie zważał na grożący głos Pottera. Hermiona zmarszczyła brwi w poirytowaniu. - Ty swoimi głupimi uwagami? Profesorowi Snape'owi? - Parskał po każdym pytaniu, aby w końcu wybuchnąć kpiącym śmiechem, którego echo odbijało się od ścian korytarza i ginęło między uczniami.  - Czarnego Pana też tak pokonasz? Powiesz mu, że dobrze, że nie musi nosić okularów? Ha. Ha. Ha... - zakpił. Harry uniósł brew, a Hermiona westchnęła. Chwyciła mocno bruneta za ramię, nie chcąc, by dał się sprowokować. Czuła, jak chłopak drży i widziała, jak teraz zaciska pięści, aż pobielały mu kłykcie. "Ochrona" Malfoya rechotała głośno, jednak nie tak, aby zagłuszyć jego słowa. - Czarny Pan go wyśmieje, a Wybraniec - sarknął - załamie się i będzie się użalał nad swoim losem. Tak, powodzenia, Chłopcze, Który Przeżył I Uratował Wszystkich, Uwalniając Świat Od Czarnego Pana Tym, Że Te Ten Pękł Ze Śmiechu - prychnął. - Biedny Harry Potter, naprawdę, wielbmy go, współczujmy mu, bo on bez tego...
   - Jeszcze, kurwa, słowo, Fretko, a zaraz ktoś tobie będzie współczuł - cedził słowa przez zaciśnięte zęby, znalazłszy się błyskawicznie przy Ślizgonie i szarpnąwszy go za szaty. Crabble i Goyle dobyli różdżek, jak gdyby potrafili rzucić choć jedno zaklęcie bez parominutowego namysłu, co już samo w sobie było niemożliwe, bowiem to zadanie by ich przerosło.
   Ci zaś mierzyli się chwilę wzrokiem - Malfoy z uniesioną głową, a Harry spod byka. Ich twarze dzieliło paręnaście centymetrów. Blondyn uśmiechał się asymetrycznie, kiedy okulary Wybrańca migotały od padającego światła; obaj gotowi byli do wymierzenia ciosu. Czekali tylko na jakiś ruch przeciwnika, po którym by zaatakowali.
   - Potter...
   - Malfoy... - powiedzieli jednocześnie cichymi, acz stanowczymi głosami, które drgały w powietrzu i były jak fale obijające się o siebie.
   - Harry - odezwała się w końcu Hermiona, która stała teraz tuż za nim gotowa, by odciągnąć Harry'ego i rzucić klątwą w drugiego. - Nie warto.
   Po jej słowach brunet puścił szarookiego, tym samym lekko go odpychając. Malfoy wygładził szaty, a jego osiłki rozluźniły się. Harry zawahał się, kiedy uśmiech Malfoya poszerzył się.
   - Chodź, Herm - powtórzył Potter.
   Odwrócili się i weszli do Wielkiej Sali, gdzie zaraz przy stole Gryffindoru dostrzegli Rona jedzącego kurczaka jak na wyścigi.
   - Ho hak dhugo? - spytał z pełnymi ustami, gdy zajęli miejsca obok niego.
   Harry mimowolnie zatrzymał wzrok na Draconie Malfoyu, który wszedł po nich do sali i zajął miejsca przy swoim stole.
   - Malfoy - warknął w odpowiedzi, wiedząc, że humor tego dnia już mu się nie polepszy.

~

   Harry wchodził po schodach na palcach, jednak spiesząc się. Wyciągnąwszy wcześniej Pelerynę Niewidkę, ukrywał się pod nią przed Filchem i Panią Norris. Serce łomotało mu w piersi, choćby miało przecisnąć się przez żebra. Zatrzymał się na piątym piętrze i ruszył korytarzem. Jest u celu - przy Pokoju Życzeń. Drzwi otwarły się przed nim, jeszcze zanim zdążył zażyczyć tego, jak ten powinien wyglądać. Kiedy wszedł do środka, zobaczył przyciemniony, średniej wielkości pokój, gdzie latało powolnie kilkanaście świec. Po prawej stronie stało dwuosobowe, wyglądające na bardzo wygodne łóżko z ciemnozieloną narzutą. Naprzeciw niego był szklany stolik i dwa jasne fotele. W jednym z nich siedział Draco Malfoy sączący czerwony napój w pięknym kieliszku. Zaglądał teraz w stronę Harry'ego, którego zobaczyć oczywiście nie mógł. Złoty Chłopiec wśliznął się dalej, patrząc na reakcję Malfoya.
   - Potter... - zauważył wcale nie zdziwiony, gdy brunet zrzucił Pelerynę z siebie i odłożył ją na drugi fotel. Harry podniósł na niego wzrok. - Jak tam szlabanik ze Snapem? - spytał Draco z asymetrycznym uśmieszkiem.
   - Nie wkurwiaj mnie nawet, Malfoy - rozbierał koszulę.
   - Przecież to uwielbiasz.
   Harry posłał mu ostrzegawcze spojrzenie. Kątem oka przyuważył materiał na niedostrzeżonej wcześniej szafce obok łóżka.
   - Śpisz tutaj? - zapytał go Harry z uniesioną brwią.
   - Tak. Czy to jakiś problem, Potter?
   Harry zmarszczył czoło i usiadł na drugim fotelu.
   - Nie. - Potarł złączone dłonie.
   - Wina? - Malfoy uniósł kieliszek, wygodniej osadzając się w fotelu.
   - Nie, dzięki - mruknął rozdrażniony.
   - Naprawdę myślę, że masz cienkie riposty. A Snape jest ich mistrzem, idioto - zakpił.
   - Tak? - Malfoy kiwnął głową na to. Harry na przemian zaciskał i rozluźniał pięści. - To świetnie.
   - Och, o co ci chodzi, Potter? Czujesz się urażony? Mógłbyś polubić profesora Snape'a, wiesz? Mimo że bez wzajemności - parsknął. - Ale on jest naprawdę dobry - powiedział z pełnym przekonaniem, oglądając reakcję bruneta i upił łyk wina, odchylając mały palec. Zmrużył oczy z przyjemności, gdy poczuł słodko-gorzki smak na języku.
   - Dobry? - warknął Harry coraz bardziej wkurzony na chłopaka, który to spoglądał na niego poirytowany, że ktoś zmusił go do oderwania się od trunku.
   - Tak.
   - Jak bardzo?
   - O co chodzi, Potter? - Draco był już lekko zniecierpliwiony postawą bruneta. Odstawił kieliszek zgrabnie, ale z rozmachem.
   - Świetny, co nie?! - podpowiedział mu Gryfon. Drugi zmarszczył brwi w odpowiedzi. Ale Harry się rozkręcił. - Lepszy ode mnie?!
   Blondyn chwilę milczał, przypatrując się Potterowi, jakby sam Merlin stanął przed nim, po czym wybuchnął śmiechem. Zakrył szybko usta ręką, odchrząknął; nigdy nie zapominał o manierach - nawet w towarzystwie tego flejtucha (o Weasleyu już nie wspominając).
   - Ach, Potter... - mruknął konspiracyjnym szeptem, splótłszy dłonie i oparłszy łokcie o podłokietniki. Założył nogę na nogę, po czym uniósł brew. Jego mruczący głos wibrował w powietrzu. - Mogę to sprawdzić, jeśli chcesz.
   Harry prychnął, podchodząc do niego żwawym krokiem. Za moment był już przed Ślizgonem i nachylił się nad nim, oparłszy ręce o fotel.
   - Nie pieprz, Malfoy - warknął znów. Ten milczał wyczekująco, nie zmieniając pozycji. - Zacznij w końcu - rozkazał z błyskiem w oczach koloru Avady, w których można było się zgubić. Draco uśmiechnął się filuternie.
   - Jedno wyklucza drugie.
   Pochwycił Harry'ego za kark dłońmi, ściągając tym samym sobie na kolana, na które Gryfon usiadł okrakiem. Złączył ich wargi mocno, niemal pochłaniając bruneta, który błądził rękami po torsie Malfoya. Wepchnął mu język do gardła i penetrował je szybko, zdominowawszy drugiego chłopaka. Przycisnął go do siebie tak kurczowo, że ręce Pottera zostały uwięzione między ich torsami i wtedy przerwał pocałunek z głośnym mlaskiem, odsuwając twarz tylko parę centymetrów. Spojrzał przymrużonymi oczami w te soczyście zielone, dostrzegając w nich głód. Sam pewnie też tak na niego patrzył. Uśmiechnął się zwycięsko. Uchwycił go bardziej i jedną rękę przeniósł na łopatki bruneta, przejeżdżając po opalonej skórze, a drugą wczepił w skołtunione, gęste włosy - ciekawy był, czy później tę dłoń z nich wyciągnie.
   - Potter... - szepnął cicho pomiędzy głośnymi oddechami.
   - Mm - burknął, chyba nie bardzo kontaktując. Draco uśmiechnął się szeroko przy jego wargach.
   Harry'emu to wydawało się snem. Tak jakby ledwo wszedł do Pokoju Życzeń i usnął. Chłopak przed nim nie mógł być prawdziwy; był ucieleśnieniem jego marzeń. Brunet wgapiał się w niego bezczelnie i miął swoją dolną wargę w wyczekiwaniu, opatrując ją jednocześnie po gwałtownym pocałunku. Przejechał po niej językiem zupełnie nieświadomie. Zauważył to dopiero wtedy, kiedy dostrzegł śledzący jego język wzrok Dracona. Draco - pragnienie Harry'ego. A jeśli Harry czegoś pragnie, dąży do tego, aby to dostać. Jednak pragnienie wyszło mu naprzeciw i chłopak o niemal białych włosach znów złączył ich usta. Tym razem smakowali siebie powoli z półprzymkniętymi oczami, zasnutymi lekką mgłą. Wgapiali się w siebie, choćby nie byli ludźmi, a jakimiś nieskalanymi istotami z niebios lub piekieł - wszystko im jedno, byle byli ze sobą. Dłonie Harry'ego objęły czule dolną szczękę i szyję Ślizgona, który docisnął ich znowu mocno, choć zdawało się, że mocniej już nie można. Brunet poruszył biodrami, a Draco w odpowiedzi ścisnął rękami jego pośladki. Jęknął mu w usta, gdzie ich języki tańczyły ze sobą intensywnie. Dłoń wplątana w czarne włosy szarpnęła je gwałtownie do tyłu, w wyniku czego Malfoy miał przed twarzą pięknie wyeksponowaną szyję. Wessał się w nią po sekundzie jak wampir w swą ofiarę.
   - Bez... śladów... tutaj...- wydusił zdyszany Potter. Tamten jęknął w odpowiedzi sfrustrowany i zabrał się za niższe rejony, odpiąwszy parę guzików koszuli czarnowłosego. Rozpiął ją w końcu i odrzucił za siebie. Miał przed sobą półnagiego Chłopca, Który Przeżył i ani śmiał nie skorzystać. Chwycił go ramionami wokół pasa i podszedł do łóżka, na które go rzucił. Harry pisnął, za co zaraz zganił się w myślach, a Draco wygiął wargi i oblizał je prowokacyjnie. Ściągał z siebie po kolei ubrania, aż został w samej bieliźnie. Potem zwinnie i dumnie jak kot wdrapał się na miejsce przed wlepiającym w niego błyszczące oczy  brunetem. Odpiął pasek spodni drugiego chłopaka i pchnął gdzieś poza łóżko, także nie odrywając wzroku od spojrzenia koloru Avady. Następnie rozsunął jego nogi, usiadł między nimi i położył drżące ze zniecierpliwienia dłonie na jego rozporku spodni.
   Harry leciutko wypchnął biodra, czekając na dalsze wydarzenia. Ręka gładząca uniesienie na spodniach była jedynym, co mogło go kontrolować; poddał się dotykowi walkowerem - opierać się nie opłacało. Kiedy odchylał do tyłu głowę, z zachwytu zmrużył oczy. Pragnął, by ta chwila trwała wiecznie. Pragnął, by Draco był na zawsze jego. Pragnął tego, co było zakazane, a to jeszcze bardziej go podniecało. Zadrżał na myśl, w której ktoś ich nakrywa - spleceni w pocałunku, mokrzy od potu, zdyszani od dotyku. Oni będący jednością dwóch przeciwieństw. Jedność będąca nocą i dniem, światłem i cieniem, Słońcem i Księżycem. Jedność będąca pięknem i doskonałością. Nie mógł usiedzieć spokojnie, drżąc niekontrolowanie, więc oparł się rękami o miękki materac, by to zamaskować.
   Malfoy patrzył na niego, wręcz chłonąc wzrokiem. Widok, jaki miał przed sobą, był nadzwyczaj fascynujący. Harry Potter, Wybraniec skontrolowany przez Draco Malfoya, syna Śmierciożercy - któż by na to wpadł? Czarny Pan mógłby zejść na zawał, gdyby to zobaczył. I byłby jeden problem z głowy, myślał blondyn. Przeniósł spojrzenie z twarzy chłopaka na jego spodnie. Oto problem numer dwa, uśmiechnął się do siebie. Drugą dłonią rozpiął guzik i rozporek jego spodni, po czym zsunął je z niego powolnie, prowokująco - na powrót przyglądał się reakcji bruneta, który uchylił powieki i warknął coś gniewnie. Draco uniósł brew. Odrzucił zbędny materiał w bok.
   Wtedy brunet zawiesił wzrok na chłopaku. Jak może udowadniać, że jest dobry - lepszy od Snape'a (choć, szczerze, wątpił, by Draco naprawdę znał jego... możliwości), skoro to Ślizgon go kontroluje, a on się poddaje? Zmarszczył brwi. Harry nie lubi być kontrolowany, choć jeśli jest to Draco, obojgu to pasuje. Ale teraz chciał pokazać, jak dobry być potrafi. Uchwycił ramiona Malfoya i pchnął go na łoże tak, że zamienili się miejscami. Draco leżał płasko lekko zdziwiony takim biegiem wydarzeń, a Harry siedział na nim okrakiem. Brunet spojrzał na niego z góry i dostrzegł, że ten jest jeszcze ubrany w bokserki. Jeszcze. Rzucił się na nie jak drapieżnik na ofiarę. Wypełnił swoje zadanie. Opadł na jego klatkę piersiową, gdy poczuł, jak Draco złapał go mocno za pośladki i rozwarł je nieznacznie, palcami dotykając rowka przez materiał bielizny. Zaskoczony Harry nagle przerwał wykonywaną czynność i wydał z siebie bliżej nieokreślony dźwięk. Gdy zwrócił swoją twarz ku twarzy Malfoya, zobaczył ten jego perfekcyjny, asymetryczny uśmieszek i wygiętą brew. Był pewien, że jego policzki czerwienieją. Ale nie chciał poddać się tak łatwo! Co to, to nie! Pochylił się, aby zająć się odsłoniętym kawałkiem ciała Ślizgona, ale został szarpnięty do góry przez te ręce rozwierające teraz szeroko jego pośladki, w skutek czego otarły się o siebie ich twardniejące penisy tkwiące wciąż w bokserkach.
    Malfoy przyciągnął go do głębokiego pocałunku i mocniej ścisnąwszy pośladki bruneta, przeturlał się z nim tak, że znów był na górze. To lubił - uczucie dominacji, panowania, całkowitego przejęcia kontroli nad drugą osobą. Szczególnie wtedy, jeśli był to Harry. Ułożył się między nogami bruneta. Wygląda na to, że się poddał, pomyślał i uśmiechnął się z wyższością. Zapatrzył się na kochanka, na jego zaróżowione policzki, ręce ułożone przy głowie, płaski, choć z zarysem mięśni brzuch oraz podbrzusze, gdzie mógł zobaczyć delikatne, czarne włoski, które swoją wędrówkę kończą pod bokserkami. Zmarszczył lekko brwi, ściągnął materiał, rzucając go gdzieś daleko. Przejechał dłonią po męskości Harry'ego, który zamruczał od tego, po czym zszedł na jądra i dziurkę. Zniżył głowę i wychwytując jeszcze łakome spojrzenie bruneta, wziął jego penisa do ust. Ssał chwilę, przy czym czuł, jak organ twardnieje, a potem zaczął poruszać rytmicznie głową. Palcami jednej ręki trącał jądra Pottera, a palcami drugiej drażnił wejście.
   Harry poddał się. Widząc takie zaangażowanie Draco, nie mógł posiąść się z zachwytu. W dodatku to jego żarłoczne spojrzenie sprawiło, że Harry chciał się podać na stół na srebrnej tacy z jabłkiem w ustach. Chciał walczyć, naprawdę chciał! Ale został pokonany już na początku starcia. Sam widok prawie nagiego Malfoya zadziałał na niego jak najlepszy stymulator. Jasna skóra wcale nie ginęła w mroku pomieszczenia; blade światełka lewitujących gdzieniegdzie świec oświetlały ją pięknie, jakby tworząc wokół niej srebrzystą otoczkę, przez co wyglądała tak nienaturalnie, tak nadzwyczajnie, choćby był aniołem. Włosy Dracona ułożone już nie tak dokładnie, czego sprawcą był zapewne Harry, błyszczały same w sobie. Sylwetka Draco była smukła, choć męska, o gładkiej strukturze, z zarysowanymi mięśniami od treningów Quidditcha. Ale to, co było według Harry'ego w jego wyglądzie najlepsze, to oczy i wargi. Tak, te chłodne oczy, które patrzyły na niego z góry, całkowicie odległe, a jednak utkwione dokładnie w nim, w kolorze jasnym, szaro-niebieskim jak lód, który Potter chciał stopić. Wargi zaś wyróżniały się u tej nieskalanej istoty; były teraz matowe i ciemnoczerwone jak dojrzała wiśnia, a Harry mógł się założyć, że rano były blade, w kolorze morelowym. Wątpił, by Draco się malował, zastanawiał się, co powoduje zmianę barwy ust, ale nie na długo. Poczuł bowiem ten dotyk tuż po tym, jak zobaczył wzrok Malfoya, który rozpalał w nim ogień, a który topił lód oczu. Wariował z każdą chwilą z rozkoszy, myśli wyparowały z jego głowy. Tak, poddał się i ani śmiał walczyć.
    Draco uśmiechnął się na tyle, na ile pozwalała mu wykonywana czynność. Powodem były podniecające i satysfakcjonujące westchnienia i jęki Pottera. Wsunął cały palec do środka i poruszał nim łagodnie, jednocześnie liżąc stojącą na wznak erekcję chłopaka. Wiedział, że jest on już blisko, więc dołożył drugi palec i wsłuchiwał się w podniecające go dźwięki, wydobywające się z tych miękkich, malinowych ust. Założył się, że błyski w jego oczach tańczyły teraz dzikie tango. Chłonął męskość Pottera wolniej, dołożył trzeci palec. Brunet pod nim wygiął plecy w łuk. Przerwawszy na moment, Draco uśmiechnął się szerzej na to, co dane mu było zobaczyć.
   - Potter... - mruknął, czym przyciągnął jego wzrok na siebie. Oczy koloru Avady, przymknięte do połowy patrzyły tylko na niego! Leżący chłopak był pod jego kontrolą, mógł robić z nim to, co chciał! Fala gorąca wstrząsnęła jego ciałem, aż zadrżał niepohamowanie.
   - ...Co? - spytał ten cicho z westchnieniem uwielbienia. Palce penetrujące go przestały przeszkadzać i całkowicie się rozluźnił, odczuwając rozkosz z dotyku.
   - Twój widok sprawia, że napalam się na ciebie jak Dumbledore na cytrynowe dropsy - powiedział Draco żartobliwie, chichocząc.
   Harry jęknął cierpiąco.
   - Mu-siałeś wspominać o dyrektorze w ta-kiej scenie? - burknął, jednak zaczerwienił się na stwierdzenie Malfoya, który roześmiał się cicho.
   - Gotowy? - mruknął po chwili. Brunet spojrzał na niego nagle z szeroko otwartymi oczami, sapnął i zalał się rumieńcem ciemniejszym i intensywniejszym niż czerwona pościel pod nimi.
   - N-nie zadawaj głupich pytań - odparł i jęknął przeciągle. Draco otarł palcami o ten punkt w nim.
   - Malfoyowie nie zadają głupich pytań - warknął, patrząc na niego z góry. Potter wijący się pod nim - ten obraz zapamięta do końca swoich dni. Wyjął palce z jego wnętrza. Ściągnął w końcu swoje bokserki i przez chwilę ruszał ręką na swoim już pobudzonym członku. Potem przejechał dłońmi od pośladków bruneta poprzez uda aż pod kolana, gdzie wzmocnił uchwyt. Nie odrywał oczu od twarzy chłopaka. Popchnął jego zgięte nogi do klatki piersiowej i pochylił się lekko ku niemu, wchodząc delikatnie, ale do końca. Odchylił głowę. To uczucie było lepsze niż jakiekolwiek, które przeżył. Z ust Malfoya wydobyło się westchnienie zachwytu. Czuł, jak jego członek otaczają śliskie, mocne ścianki, takie ciepłe i wygodne, choćby stworzone specjalnie dla niego! Usłyszał jęki Pottera, które obudziły go nieco z otępienia, zaczął się poruszać wolno i dokładnie.
   Harry czuł niesamowitą rozkosz rozpływającą się od tego miejsca. Zacisnął dłonie na pościeli, wdychając łapczywie powietrze; penis rozpierający go od środka, nie, sam Draco ruszający się w nim pozbawiał go oddechu. Platynowe włosy powiewały w rytm jego ruchów, oczy miał zamglone i wpatrzone w Harry'ego. Oddychał swobodnie przez lekko rozwarte wargi, kiedy sam Harry niemal się dusił. Sapnął zirytowany na tę myśl, ale szybko ją odgonił i przyciągnął do siebie piękne ciało chłopaka, którego szyję objął ramionami. Miał go wreszcie tak blisko, jak chciał. Jęknął.
   Draco został szarpnięty przez Pottera, przez co ledwo utrzymał równowagę. Musiał prędko przenieść ręce spod kolan bruneta na materac, by zapobiec upadkowi na niego. Zrobił to nad wyraz dobrze i zwinnie. Przecież jestem Malfoyem. Przecież jestem idealny. Uśmiechnął się i odetchnął głośniej, kiedy poczuł, jak Potter naparł bardziej na niego ściankami. Zaskoczył go tym i sprawił, że prawie jęknął. Musiał przygryźć język, aby nic tak kompromitującego nie wydobyło się z jego ust. Odrobina krwi zmieszała się z jego śliną. Cholerny Potter! Wszedł w niego mocniej, gwałtowniej, w wyniku czego brunet krzyknął mu wprost do ucha. To pobudziło Dracona niesamowicie; ogarnęły go dreszcze podniecenia. Ale jaki seksowny! Odgłos odbijających się ciał zwiększył częstotliwość. Zacisnął zęby, czując, że jest blisko, wtopił nos w czarne włosy. Słyszał wyraźnie te cudowne jęki wymieszane z szybkimi oddechami - jego i Pottera. Zauważył, jak Wybraniec ściąga jedną rękę z jego pleców i powolnie, może licząc na to, że Draco tego nie zauważy, przesunął nią w dół, sięgnął swojej męskości i zaczął poruszać ręką. Kurwa, zaraz przez to dojdę, Potter! Chciał przymknąć powieki, by mogli robić to dłużej, by jeszcze nie dochodził, by ta chwila między nimi trwała wiecznie, ale nie potrafił. Nie potrafił oderwać wzroku od poczynań bruneta, to było zbyt niespotykane, zbyt pobudzające. Dlatego, zważając na fakt, że oczu zamknąć nie może, odciągnął wzrok gdzieś indziej. Draco, panuj nad sobą. Tak, jest dobrze, powtarzał sobie. Ale, odezwał się jakiś głos w nim, Draco, ta sprawna ręka i... Skusił się popatrzeć. Och! Jako że nieczęsto miał okazję widzieć Pottera robiącego sobie dobrze, wgapił się bezczelnie w ten widok.
   Harry czuł się zawstydzony, robiąc to, co robił, ale Draco tego za niego zrobić nie mógł, niestety, gdyż podtrzymywał się rękami, by nie upaść. To było powodem, by zrobić to samemu. Wiedział, że jest pewnie cały czerwony na twarzy, ale skupił się teraz na tym, co sam robi i co robi Malfoy. Boże! Jęknął, gdy blondyn otarł się o drażliwy punkt. Nie, to Draco jest Bogiem. Poruszał ręką szybciej i czuł, że także blondyn porusza się w nim szybciej. Tak, tak, tak! Spojrzał na twarz Malfoya... i nie wątpił, że jego jest teraz wściekle bordowa.
   - Draco! - zawołał zdziwiony. - Nie patrz!
   Usłyszał w odpowiedzi zdyszane parsknięcie. Organ w nim pulsował tak głośno, że Harry niemal czuł go w swoich uszach. Za to ten w jego dłoni... Harry dochodził.
   - Draco! - powtórzył, ale tym razem mimowolnie, z jękiem, będąc blisko szczytu. - Draco! - Wbił paznokcie jednej dłoni w skórę na plecach chłopaka, który syknął oraz który poruszył się w nim szybko parę razy. - Draco! - Harry doszedł, a Malfoy zaraz po nim. Kiedy upadł na Gryfona, ten objął go delikatnie, lecz stanowczo jedną ręką w pasie, a drugą - szyję. Uspokoili oddech, zastygając w tej pozycji. Draco wyszedł z Pottera. Blondyn przekręcił się z nim tak, że teraz chłopak leżał na jego klatce piersiowej. Ślizgon wpatrzył się w sufit. Tak jest dobrze. Niech tak zostanie. Na zawsze. Prychnął cicho na tę myśl i zmarszczył brwi. Rzeczywistość jest okrutna. Nic nie jest stabilne. Prócz ich nocy. Ale kres tychże nocy był bliżej niż dalej. Podłożył jedną rękę pod głowę, a drugą gładził plecy Pottera. Na zawsze, co? Przymknął oczy na delikatny dotyk dłoni chłopaka na swoim policzku. Nic nie jest idealne. Westchnął cicho i uśmiechnął się lekko. Nic oprócz mnie, prawda?
   Harry wsłuchiwał się w coraz wolniejszy rytm serca Draco, który po jakimś czasie był już stabilny. Spojrzał na jego twarz, podniósłszy się na przedramionach. Chłopak wpatrywał się przed siebie pustym wzrokiem ze ściągniętymi brwiami. Harry wiedział, o czym on myśli. Też się martwił. To, co tu między nimi co noc zachodziło, było zbyt idealne, by mogło trwać bez końca. Ale damy radę. Harry'ego nie obchodzili inni ludzie, obchodził go tylko Draco. I mimowolnie Voldemort oraz wojna. Ale kiedyś to skończyć się musi. I będzie dobrze. Zmartwionym wzrokiem patrzył w piękne oczy Dracona. Idealnego Dracona. Och, jednak jest coś idealnego. To ty. Dotknął ostrożnie gładkiego policzka chłopaka i pogłaskał delikatnie. Uśmiechnął się. Po chwili widział, jak i on uśmiecha się i spuszcza powieki. Podniósł się, pochylił nad blondynem i pocałował go w usta, wchodząc głębiej językiem. Objął dłońmi jego głowę, a palce wplótł we włosy. Draco od razu zareagował i oddał pocałunek z całą żarliwością.
   Draco zdominował Pottera i objął go ciasno ramionami. Miał jeszcze jego. Przecież nie jest sam. Damy radę.
   Po jakimś czasie znów zdyszani i spleceni leżeli i wpatrywali w siebie nawzajem.
   - Idę - mruknął Harry. Malfoy kiwnął lekko głową. Potter jednak się nie ruszył i wciąż patrzył na niego. Chwilę później zmarszczył brwi, jakby sobie coś przypomniał. - Naprawdę, obiecaj mi, że nie wspomnisz więcej o dyrektorze, kiedy będziemy się kochać - burknął zdegustowany, siadając na brzegu łóżka, by zaraz wstać i zacząć się powoli ubierać. Blondyn parsknął śmiechem.
   - A wyobrażasz sobie jego uprawiającego seks? - zawołał, obserwując drugiego chłopaka.
   - Draco... - jęknął i zakrył dłońmi oczy, przerywając szukanie koszulki. Otrząsł się jednak, posłał Malfoyowi ostrzegawcze spojrzenie i wrócił do poszukiwań.
   - Ta niemodna, tłusta broda pewnie mu w tym przeszkadza, nie sądzisz? - ciągnął. Mimo że sam był zniesmaczony, chciał zobaczyć reakcję Pottera, który sapnął, ubierając już spodnie.
   - Przestań - rzucił w niego poduszką z fotela.
   - Ciekawe, z kim to robił... Może z McGonagall, ugh - sam skrzywił się. - Albo z tą pokręconą Trela... - Złoty Chłopiec doskoczył na niego prędko i przerwał mu w połowie zdania, zakrywając jego usta dłońmi. Był już ubrany, co nie zadowoliło Malfoya.
   - Ani... słowa... - warknął. Wtedy Draco zobaczył rumieńce na jego obliczu. Uśmiechnął się diabelsko i odciągnął jego ręce, chwytając za nadgarstki. - Przez ciebie nie będę mógł już normalnie na niego spojrzeć - przyznał Harry.
   - I dobrze, bo patrzeć masz tylko na mnie, Potter - odparł, przyciągając go do pocałunku. Nim zamknął oczy, zauważył, jak brunet przewraca swoimi. Oderwali się od siebie jakiś czas później, a Harry westchnął cicho, wtulając się w zagłębienie jego szyi.
   - Kocham cię, Draco - mruknął, przymknąwszy powieki. Blondyn objął go ciasno, wciskając nos w ciemne włosy.
   - Ja ciebie też, Potter - odpowiedział. Harry odsunął się od niego na małą odległość, ale wystarczająco dużą na tyle, żeby spojrzeć mu w oczy, marszcząc brwi. Na to Draco parsknął cichym śmiechem. Brunet uwolnił się z uścisku wyższego chłopaka i spokojnym krokiem szedł ku drzwiom, nieświadomy blondyna idącego za nim. Malfoy przytulił się do jego pleców, zanim ten zdążył narzucić na siebie Pelerynę Niewidkę. Przycisnął wargi do rozgrzanej szyi na chwilę, ssąc ją. Czuł, jak drugie ciało drży. Oderwał wargi od skóry i podniósł głowę, tak że usta miał tuż przy uchu chłopaka.
   - Naprawdę cię kocham, Harry - szepnął i puścił go, a drzwi uchyliły się.
   Nim brunet nałożył na siebie Pelerynę, Draco dostrzegł na jego twarzy delikatny uśmiech.

~

   - Och, Potter, po tej malince - wypluł to słowo - na szyi wnioskuję, że miałeś obfitą noc, co? Nigdy nie sądziłem, że któraś kobieta zechciałaby się z tobą przespać - skrzywił się, kiedy to sobie wyobraził. - To musiało być straszne.
   - Malfoy... - warknął Harry, także wyobrażając sobie siebie z jakąś dziewczyną. Mimowolnie przyszła mu na myśl Ginny. Skrzywił się w duchu tak, jakby zobaczył znów Rona wymiotującego ślimakami. Właściwie, ta malinka to robota Malfoya, a mówiłem, żeby nie zostawiał widocznych śladów! Dupek - myślał, mrużąc na niego oczy.
   - Ciebie pewnie żadna nie chce, nawet ta twoja Parkinson, skoro nigdy sam nie miałeś - wtrąciła się Hermiona.
   - Granger, skoro ja nigdy ich nie mam, przypatrz się moim kochankom - rzucił, wyginając brew. Harry ukrył zdziwienie. On już sobie z Draco porozmawia, o tak. Tej nocy tak szybko się nie podda. Hermiona speszyła się i nie odezwała się już.
   - Malfoy, ty fretko, spałeś z Harrym?! - rzucił Ron, wyciągając pierwsze lepsze wnioski. Dookoła jakby wszystko ucichło; Draco i Harry patrzyli na rudzielca, rudzielec przenosił zlęknione (lub zdenerwowane - trudno było określić) spojrzenie od Harry'ego do Draco i z powrotem, a Hermiona wzrok wbiła w Wybrańca, wyczekując jego reakcji.
   - Ron! Skąd ci to przyszło do głowy?! - wykrzyczał Harry, wytrzeszczając na niego oczy i krzywiąc się.
   - No Malfoy sam powiedział...
   Ale przerwał mu głośny, kpiący wybuch śmiechu głównego sprawcy tej sytuacji.
   - Weasley, nie sądziłbym nigdy, że ktoś może wydedukować z tego taką tezę, doprawdy... Harry Potter miałby spać ze mną...? - Parsknął. - Gorszego tekstu nie słyszałem w całym moim życiu. A uwierz mi, spośród wszystkich - głównie twoich - dotychczas było wiele nie do przebicia. Oczywiście, mam nadzieję, że nie potraktujesz tego jak komplementu z mojej strony. Komplement prawiony Wiewiórze przez Ślizgona - no to byłaby już Apokalipsa - prychnął, po czym kontynuował swój wywód.
   Ron stał tam, jakby nie wiedział dokładnie, co się wokół niego dzieje i słuchał Malfoya gestykulującego żywo. Po chwili otrząsł się.
   - ...nie potrafi przyswoić tychże skomplikowanych słów...? - doszły go słowa blondyna.
   - Zamknij się, Malfoy - warknął zeźlony rudzielec.
   - Ach, to teraz mam się zamknąć...? - fuknął z wyższością. - Bo oczywiście tak zrobię, jako że każe mi o wielki Wiewiór - prychnął, wyginając znów brew i unosząc kącik ust we wrednym uśmieszku. Ron zatrząsł się z gniewu.
   - Chodźmy na obiad, Ron - powiedział Harry, wzdychając. Zrezygnował z rozmowy i odszedł ostatecznie sam ku Wielkiej Sali. Draco spojrzał na niego przelotnie, po czym obdarzył jak zwykle kpiącym wzrokiem Weasleya i Granger. Myślami był już przy nadchodzącej nocy z Harrym, kiedy odchodził od tamtej dwójki jego śladami. A Harry uśmiechnął się, dostrzegając to zajście między nimi kątem oka. Pomijając sprawę Voldemorta, zastanawiali się, jak nudne byłoby ich życie, gdyby dzień w dzień się ze sobą nie użerali.

~~~

   Lubili tę monotonię. Dzień zaczęty i zakończony tak samo - drwiące uwagi i drżące wargi, wymienianie klątw i bliskość ciał. Co dzień tak samo, co dzień jakby po raz pierwszy. I znów od nowa, i od nowa. Spotkają się dziś, spotkali wczoraj i spotkają jutro. Bo nie mogą bez siebie żyć i nie pamiętają życia, zanim nie było ich. Bo są dla siebie jak narkotyk - uzależnieni nieodwracalnie, niemal opętani drugą osobą.
   Ale kiedy to wszystko się skończy, a skończyć kiedyś musi - pójdą pod prąd. I spotkają się ponownie.



________________________
Jeah. Moja najdłuższa notka ever XD Ponad 4 i pół tysiąca słów. Haa~. Gdybyście znaleźli jakieś błędy, mieli co do czegoś wątpliwości - piszcie na dole c:
One-shot jest dla mojej kochanej Memory. Za wszystko. ♥
Odpowiem na komentarze pod ostatnią notką do końca tygodnia.
W tym tygodniu egzaminy - życzę nam powodzenia, trzecioklasiści. Damy radę. 
Czekam cierpliwie na Waszą opinię ♥

6 komentarzy:

  1. Ach, całkiem fajne opowiadanko, chociaż wyłapałam kilka błędów stylistyczno-składniowych.
    Cóż, trochę zaskoczyła mnie relacja panująca pomiędzy Harrym i Draco. To było trochę niecodzienne, ale zabawne.
    Scena erotyczna wyszła ci świetnie. Naprawdę, było pełno namiętności, miłości i w sumie trochę walki, przynajmniej na początku. Ich pożegnanie było urocze. Draco był uroczy. Trochę miałam wrażenie, że Draco powstrzymuje się przed większym zaangażowaniem, że boi się pójść za daleko. Tzn. mam na myśli to, że nie chodziło tylko o tę jego dumę. Właściwie to było to nawet zrozumiałe, biorąc pod uwagę, kim oni są w czarodziejskim świecie i kim powinni być dla siebie.
    To "Naprawdę cię kocham, Harry" mnie rozczuliło. I myślę, że Draco, choćby nie wiem jak się zapierał, zrobiłby dla Harry'ego wszystko.
    Ostatnia scena była godna owacji. Ron miał przebłysk inteligencji, nie mogłam uwierzyć. I nie dość, że coś takiego się zdarzyło, to jeszcze został nieźle za to skrytykowany. Swoją drogą to było zabawne. Ach, Harry i Draco musieli poczuć dreszczyk strachu. I z drugiej strony, Ron nie powinien tak o tym krzyczeć przy wszystkich... Myślę, że to przyćmiło ten przebłysk.xd
    Świetne opowiadanie, więcej takich proszę.;)
    Pozdrawiam,
    Seya.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hmm... Przeczytać było łatwo... napisać jakiś konstruktywny komentarz o wiele trudniej xD
    Zacznijmy od początku. Kłótnie Dracona i Harry'ego - standard, który wszyscy kochamy <3 ;D (Malfoy wali takimi kurwa ripostami, że tylko leżeć i kwiczeć XDDD)
    Yep, krycie się przed Filchem i jego pojebanym kotem to jest niewątpliwie to xD
    A potem to w Pokoju Życzeń... cóż, zazdrość Harry'ego była dziwna i niezrozumiała dla mnie xD No bo jak Draco mógłby go zdradzić z SEVERUSEM KURWA XD Ja tego nie pojmę. :<
    Mrr, mrrr, drapieżny Draco i chętny Harry, dis is it. Dis is weri it (...?). I like it. Seksy to w ogóle to, co lubię. A szczególnie seksy Drarry i Shizaya. Mrrrrw. Ty źródle dobrych seksów =ww=
    Nie wiem, jak mam skomentować te seksy, więc zostawię bez komentarza. Powiem tylko, że to było takie gorące i omójbożechybadostałamorgazmu, że o mój boże. :D
    Ten tekst o dyrektorze mnie rozpierdolił. Kocham cię. >DDD
    "- Ciebie pewnie żadna nie chce, nawet ta twoja Parkinson, skoro nigdy sam nie miałeś - wtrąciła się Hermiona.
    - Granger, skoro ja nigdy ich nie mam, przypatrz się moim kochankom - rzucił wyginając brew." - Draco Łowca Dziewic, tekst 1784.
    A POTEM RON XDDDD Myślałam, że padnę XD Ten to trafi, nawet jak nie chce >D Mistrz całej historii xD

    Z innej paki:
    1. Oczekuję kolejnego Drarry.
    2. Oczekuję Shizayi.
    3. Oczekuję SmoAce.
    4. Oczekuję LawLu.

    Nie wiem, czy ci mówiłam, u mnie nowa notka.

    To na tyle informejszyn. Życzę ci miszczu weny. Kocham cię. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow, jestem pod wrażeniem jeśli idzie o długość notki, naprawdę to u Ciebie takie niespotykane xd Wiem, że już kiedyś gdzieś pisałam, tylko nie wiem gdzie. Nie lubię Drarry i jeśli mogę to unikam ich czytania. Jakoś mnie to nie kręci, sama nie wiem czemu. No ale, że lubię jak piszesz, to przeczytałam. Zawsze czytam, jak ktoś mnie zaprosi ;p Podobał mi się tekst z dropsami, no ogólnie przyjemnie się czytało, nie czułam się jakby mnie torturowali na strappado, a to już coś (mi na prawdę idzie tylko o tematykę, bo uwielbiam to, w jaki sposób piszesz opowiadania) :)
    Co do mojego one shota, to drugiej części jakoś nie planuję, przynajmniej nie na chwilę obecną. Na pomysł wpadałam podczas przeglądania internetów i nie spotkałam żadnego psychola na uniwerku (chyba ;p), tak szczerze to bliżej mi do mojego prześladowcy, niż to pana narratora ;p Psycholi czerpię z własnej wyobraźni, trochę ich tam mam, ale nad wszystkimi panuję ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Tak w ogóle, to czytałam to kilka dni temu, ale jak zwykle z fona i zapomniałam skomentować -_- To samo z Zakładem - bardzo za to przepraszam i zaraz to nadrobię.
    Także ten, bardzo fajna historia. Znaczy odrobinę taka dziwna, ale bardzo spodobało mi się to, że się hejcą przy innych. To jest kurde dobry pomysł. W ogóle to rzucali też fajne teksty i jakoś tak mnie przytyka, bo nie wiem jak wyrazić słowami (bez powtórzeń) to, że mi się podobało (powtórzyłam, cholera).
    Mam nadzieję, że ogarniasz.
    A tak nawiązując do Drarry, to czekam na kolejny rozdział Obsesji <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie powinnam czytać NIC, absolutnie NIC, co Ty piszesz, bo mnie wpędzasz w kompleksy. I nie mogę niczego napisać. I chcę więcej. Bardzo więcej.. ;c Wybacz, znów mnie długo nie było, to znaczy byłam, cały czas, ale nie komentowałam, bo jestem leniuszek, ale i tak Cię kocham. Inspirujesz mnie, inspirujesz, kochana. Może w końcu napiszę to AkaKuro, które męczę od tygodnia. ^^ Jak poszły Ci egzaminy? Mi całkiem dobrze. Matma chyba najlepiej, o dziwo. 0,o Ale dość o szkole. Teraz majówka, więc wezmę się ostro za pisanie. Spodziewaj się czegoś. Ja też mam nadzieję, że niedługo coś wrzucisz. :33

    OdpowiedzUsuń
  6. Witam,
    bardzo dobry tekst, przed wszystkimi udają jak bardzo się nie lubią, a w nocy... są w swoich ramionach, hahah Ron nawet nie wie jak był bliski prawdy
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy