Strony

1

2

3

2 marca 2014

Zakład – Rozdział XII

   - Hisashi! - doszło mnie głośne, niecierpliwe jęknięcie.
   - No co?
   - ...proszę.
   - Zaraz. - Znowu zaczął jęczeć.
   - Mówisz tak od piętnastu minut.
   - Najwyraźniej "zaraz" to więcej niż piętnaście minut.
   - Hisa... - jęknął.
   - Hm...?
   - Proszę...
   - Ehe.
   - Hisaaa~...
   - Zaraz.
   - Ugh - stęknął. - Spóźnimy się! - I w tym momencie otwarłem drzwi.
   - Taka fryzura sama się nie zrobi - oświadczyłem z zabójczym uśmiechem. Odsunąłem się od wejścia do łazienki, a on spojrzał na mnie spode łba i ruszył do pomieszczenia.
   - Wyglądała tak samo, kiedy się obudziłeś. - I zanim rzuciłem się na niego (bynajmniej nie po to, by go ucałować), zamknął mi drzwi przed nosem.
   - Haruki!
   - ...No co~? - zaczął mnie naśladować. Przebrzydły palant.
   - Gówno. Rusz się, bo się spóźnimy.
   - To będzie twoja wina.
   - To ty teraz tam siedzisz.
   - Siedziałbym wcześniej, ale zgadnij, kto i ile siedział tutaj przede mną.
   Odwarknąłem coś, czego zapewne nie dosłyszał i postanowiłem poczekać na niego w pokoju. Po paru minutach przyszedł i mogliśmy wychodzić.
   - Muszę zapamiętać, żeby zdjąć lustro w łazience, kiedy następnym razem będziesz się wybierać do szkoły - burknął zrezygnowany, wlekąc nogami po chodniku. Wątpię, by ten "następny raz" nastąpił.
   - Masz tak czyste kafelki na ścianie, że i bez lustra przeżyję - poinformowałem go z uroczym uśmiechem. Coś często to przy nim robię.
   - Ach, a już myślałem, że powiesz, iż masz własne przy sobie. Ale... naprawdę? Kafelki...? - Westchnął i pokręcił głową z dezaprobatą, spoglądając na mnie z ukosa. Wzruszyłem ramionami. Co w tym dziwnego?
   Dochodziliśmy już do szkoły, gdy autobus, którym zwykle tu dojeżdżam, zatrzymał się przed nią. Z pojazdu zaczęli wychodzić uczniowie. Yuu... Yuu... Przyglądałem się im, chcąc dostrzec mojego aniołka, dla którego się tak poświęcam i śpię z przeciwnikiem. Przeciwnikiem o niego. Śpię...? W każdym razie - obok siebie, tak w gwoli ścisłości. Khm. Rozglądnąłem się jeszcze raz po uczniach, którzy wyszli, a autobus odjechał. Nie ma go? Wczoraj przyszedł po zeszyty, chyba nic mu już nie było... Ale to dobrze, lepiej, żeby poczekał, aż choroba minie całkowicie. W czasie gdy o tym myślałem, zdążyliśmy już wejść do szkoły i przyszliśmy pod klasę.
   - Historia? - spytał mnie fioletowowłosy. Kiwnąłem głową.
   Zaczyna się nuda.

   Godzinę później siedziałem w ławce z Harukim i uważnie przyglądaliśmy się Staruszkowi z japońskiego. Nikt nie wie właściwie, kto nadał mu to przezwisko, a pasowało nijak. Młody, inteligentny, wysportowany, nawet widywałem go czasami, jak biegał - ale tutaj chodzi o włosy. Wygląda jak albinos; jego włosy są białe niczym śnieg, długie do pasa, zawsze zawiązane w luźną kitkę. Oczy też miał białe, może to soczewki...? Był... Był  sumie przystojny, ale mnie nie kręcą starsi. No - nie ci o dychę, ściślej mówiąc.
   Haruki bazgrał coś w zeszycie i raczej to notatki nie przypominało. Co jakiś czas zerkał na nauczyciela ze ściągniętymi brwiami. Taka fajna zmarszczka robiła mu się między nimi. Ha, jak on śmiesznie wtedy wyglądał...!
   - Hisashi, czy możesz nam powiedzieć, który z wymienionych przed chwilą przeze mnie poetów epoki Meiji, czyli oświecenia, tak pana rozbawił? - Dopiero po chwili zorientowałem się, że zamiast na nauczyciela patrzę na mojego sąsiada z ławki. Spojrzałem w stronę Staruszka, na twarzy którego rzeźbił się czarujący, aczkolwiek wyczekujący mojej odpowiedzi uśmiech. Och, naprawdę, już nie mam wątpliwości, dlaczego podejrzewają go o romans z uczennicą (czy tam uczniem).
   - Ten obok mnie - postanowiłem improwizować, jako że nie słuchałem go zbyt uważnie. Czyli wcale. Ale to, jak na mnie patrzył, zachęcało do wygłupów, wiedziałem, że nie ukarze mnie za brak wiedzy. Haruki nawet nie wiedział, że jestem pytany, bo zareagował dopiero, gdy spostrzegł, że powiedziałem o nim w domyśle. Czułem na sobie jego pytający wzrok. - Tylko że on nie jest zbyt oświecony. - Rozległy się ciche chichoty w klasie. W tym nauczyciela, hah. Wspomniany obdarzył mnie uroczym uderzeniem z łokcia.
   - Rozumiem - odparł białowłosy. - Zatem przejdźmy do następnej strony. - I prowadził lekcję dalej. Czy ja widziałem na jego twarzy rozbawienie? Ach. Ozawa jest taki przystojny... W tej chwili patrzył w książkę, a włosy z przodu trochę wyszły mu z kitki. Jak czytał, zawsze zakładał prostokątne, eleganckie okulary w cienkich i ciemnych oprawkach. Wyglądał... Och, jak on wyglądał! Dosłownie jak anioł! Jeszcze złota aureola, puchate skrzydła, zwiewna szata, rozpuszczone włosy i mamy ideał. Gdyby tylko był młodszy... Ciekawe czy Staruszek jest w typie Yuu. Cóż, trwam przy nadziei, że ja jestem. Westchnąłem cicho, podparłszy się na ręce. Ale w tym momencie nauczyciel Ozawa zwrócił na mnie wzrok znad tej swojej książki, z której tekst był czytany przez któregoś z uczniów, więc nikt nie zauważył mojego zaskoczenia. No, nikt oprócz Harukiego. Chyba. Mężczyzna uśmiechnął się tak jak wcześniej. Pikawa w mojej klatce piersiowej przyspieszyła. Boże, niech on mnie tak nie straszy, bo umrę od nagłego lśnienia jego twarzy. Czy on w ogóle jest człowiekiem? Spotkałem anioła, jestem w niebie! Umarłem? Czy Yuu sobie beze mnie poradzi?
   Znowu poczułem uderzenie w żebra i napotkałem spojrzenie zielonych oczu. Nagase chyba nie był w humorze, bo tylko westchnął i spuścił wzrok z powrotem na książkę.

   - I on niby ma romans z uczniem? - spytał Haruki z kpiną. - Niby kto by go, cholera, chciał?
   - Głupi jesteś albo potrzebujesz okularów, przecież on jest przystojny - warknąłem. Nagase jakoś dziwnie zachowywał się od rana.
   - Phie! To ty ich potrzebujesz! - upierał się, a ja pokręciłem głową, wzdychając.
   - Siema! - zawołał do nas jakiś brunet. Spojrzałem na niego z uniesioną brwią.
   - Eee... Ja cię znam? - Haruki na to trzeci raz dał mi z łokcia. Przybyły się zmieszał. Był mniej więcej wzrostu zielonookiego, miał czarne oczy i włosy oraz wyraźnie zarysowane rysy twarzy. Wyglądał na pewnego siebie, chociaż...
   - Chodzimy razem do klasy, prawda, Nawasaki-kun? - Mimo że Haruki chciał załagodzić sytuację, czarnooki dalej wyglądał na zakłopotanego.
   - Mhm, tak.
   - No, cóż...
   - Przyszedłem powiedzieć, że po tej lekcji mamy japoński, bo dali teraz zastępstwa i pewnie nie widzieliście.
   CO? Druga lekcja z tym aniołem? ...Roawr.
   - O matko - stęknął Haruki. - Znowu on?
   - A co? - Brunet zmarszczył brwi.
   - Haruś nie przepada za naszym atrakcyjnym Staruszkiem - oznajmiłem mu, uśmiechając się szelmowsko do podmiotu tego zdania, który zasępił się nieco. Parsknąłem śmiechem.
   - Za Ozawą? On jest... atrakcyjny? - Chyba nie zastanawiał się nad tym nigdy, bo zamyślił się na moment. Łypnęliśmy na niego z Harukim uważnym wzrokiem, po czym wymieniliśmy spojrzenia. - W sumie... Nie myślałem tak o nim...
   Drodzy państwo, przed wami stoi stuprocentowy heteroseksualny men - dlatego chyba nie zwracałem na niego uwagi. Ta, siódmy zmysł, co? Wyczuwanie gejów na odległość jeszcze mi nieznaną. Jest, kurwa, MOC.
   Nawasaki oglądnął się na mnie, jakbym był Bradem Pittem w stroju baletnicy. Zrobił się czerwony na twarzy. Potem rzucił okiem na zielonookiego i poszedł najpewniej do swoich kumpli.
   - Dziwny koleś - mruknąłem, patrząc za nim ze ściągniętymi brwiami.
   - Dziwny to jest ten Staruszek - rzucił szybko.
   Zadzwonił dzwonek na lekcje.
   - Mógłbyś się już go tak nie czepiać?
   Ruszyłem za nim, bo już pognał nabzdyczony do klasy.
   - Nie, cholera, nie mógłbym.
   Westchnąłem, wywróciwszy oczami.

   Tsa. Na kolejnych lekcjach już nic się nie działo. Nawet na lekcji z Ozawą. A tak czekałem na to jego urzekające spojrzenie...! Za to - co się zagapiłem na Staruszka - mogłem dostać sfrustrowany wzrok Nagase i szturchnięcia w bok.
   - Hisashi! - usłyszałem głos, gdy szedłem do wyjścia. Odwróciłem się; dostrzegłem Risę ze swoją obstawą. Dwie dziewczyny, blondynka i szatynka, kroczyły za nią pewnie.
   - Hm?
   - Ozawa chce cię do siebie na chwilę.
   ...Oooch! Już pędzę, już pędzę zobaczyć uśmiech twóóój~! Przez wzgórza, doliny, by zobaczyć ten cuuud~!
   Doszło mnie ciche warknięcie.
   - Poczekam na zewnątrz - powiedzial lekko zeźlony Haruki.
   - Spoko.
   Minąłem dziewczyny i ruszyłem do klasy. Założę się, że zacznie na mnie narzekać, da mi jakieś dodatkowe prace domowe albo... albo co? Khm.
   - Panie Ozawa? - wychyliłem głowę za uchylone drzwi, ale w pomieszczeniu nikogo nie było.
   - ...Tak? - stłumiony głos najprawdopodobniej wydobywał się z pokoju obok. Wszedłem do klasy, a zaraz i on się w niej pojawił.
   - O, Hisashi. Dobrze, że już jesteś, chciałem o czymś z tobą pomówić.
   Ach. Czyli... "czegoś innego" nie będzie. Tak, tak. To właściwiej. Co ty sobie myślałeś, zbereźniku?
   - O czym?
   - O Yuu.
   Yuu...?
   - O co chodzi?
   Mężczyzna oparł się o blat biurka, kiedy ja wciąż stałem przy wyjściu. Białe oczy zjechały mnie wzrokiem. Przeszedł mnie dreszcz.
   - Dlaczego nie ma go w szkole?
   Zmieszało mnie trochę to pytanie. I ten wzrok... Jakbym to ja zamknął Yuu w piwnicy i trzymał tylko dla siebie. Właściwie, to bardzo kusząca propozycja. Hm. Staruszek jest jego prześladowcą, że tak się o niego "martwi"...?
   - Jest chory.
   - A widujesz się z nim? - spytał na pozór niewinnie. Och, ja już wiem, kim jesteś; nie oddam ci Yuu, padalcu zasrany!
   - Tak.
   - Przekaż mu więc, aby zgłosił się do mnie, kiedy już wróci. - I uśmiechnął się. Mhm, zrób tylko coś podejrzanego, a obiję ci mordę, piękny. - Yuu zgłosił się do konkursu językowego, miałem mu podać materiały do nauczenia - powiedział, jakby czytał mi w myślach. W duchu opadły mi ramiona. Ta moja obsesja na punkcie Yuu... A ja już uznałem Staruszka za psychopatę. Chyba sam nim jestem.
   - Dobrze.
   Czy tylko ja zauważyłem, że opowiadam samymi półsłówkami?
   - Dziękuję. Możesz iść, Hisashi.
   Ach, kiedy on po raz drugi dziś wypowiedział moje imię... Włoski zjeżyły mi się na karku. Odwróciłem się cały sztywny i już chwytałem za klamkę, gdy usłyszałem jego głos.
   - Jeszcze jedno, Hisashi.
   Obróciłem się z powrotem ku niemu, a włosy wpadły mi do oczu, ale ich nie strąciłem zbyt zaabsorbowany tym, co chce mi powiedzieć. Czy tak się czuje człowiek, zanim usłyszy wyznanie miłosne? ...Bądź też oświadczenie, że ten ktoś jest pedofilem prześladowcą?
   - Czasami ludzie mają gorsze dni, ale moglibyście z Harukim przynajmniej udawać, że uważacie na mojej lekcji, co? - polecił i uśmiechnął się tak serdecznie (i pięknie), że co do tego, czy mnie upomniał, czy jednak zapraszał na herbatkę, miałem lekkie wątpliwości (głównie dlatego, że jego widok sprawił, iż te słowa dotarły do mnie w minimalnym stopniu).
   Ale jedno mnie zabolało... Nie jestem "ludźmi" - jestem ponad to.
   - Mhm... - burknąłem.
   - To wszystko. - I znów zniknął w drugim pomieszczeniu,  ówcześnie posławszy mi ten uśmiech.
   Wyszedłem stamtąd jak najszybciej, chcąc ochłonąć. Przeczesałem palcami włosy i odetchnąłem. Ten facet na pewno nie jest normalny. On musi... mieć coś, co przyciąga do niego ludzi. Tak, jakby ich zaczarował. To jest urok osobisty! W dosłownym znaczeniu! Ha, mam cię, wiedźmo! Dobra, może przesadzam, ale... I dlaczego zauważyłem tę jego wyjątkowość dopiero teraz? Hm... Może Yuu to zauważył i nie Haruki jest jego celem, a Staruszek? Nieee, on jest nauczycielem, to by było chore. I z tą myślą powędrowałem do wyjścia. Kiedy już wyszedłem, gdzieś z prawej strony zauważyłem grupkę krzyczących osób, które otaczały kogoś lub coś. Bardziej to pierwsze. Rozejrzałem się w poszukiwaniu fioletowej czupryny, ale ani śladu. Podszedłem do zbiorowiska, gdzie zaczepiłem jakąś dziewczynę.
   - Ej, co tu się dzieje? - spytałem.
   - Biją się, ale widowisko...! - Najwyraźniej ubawiona po pachy, już chciała wrócić do oglądania, ale jej w tym przeszkodziłem.
   - Widziałaś może gdzieś kolesia z włosami jak krzak z fioletowymi gałęziami?
   Ona parsknęła i wskazała na ludzi. Podszedłem bliżej, rozpychając łokciami wzburzony tłum, który nie był tym zachwycony. Wepchnąłem się do środka, a tam zobaczyłem tego czarne włosy, które przysłaniały mi widok. Szarpnąłem chłopaka za ramię. Odwrócił się u mnie Nawasaki z furią na twarzy. Gdy na mnie spojrzał, jeszcze bardziej się zjeżył.
   A tuż pod nim, z nie mniej łagodniejszą miną zobaczyłem Harukiego.
   O kurwa...


________________________________
Weheheheh. Sądzę, że to dość długi rozdział (jak na mnie xd), pisałam to, cholera, miesiąc. Tak, MIESIĄC xD I już skrobię następny. 
Dedykacja dla Donnerstag, któraż to wciąż nie daje mi spokoju i pogania non stop, Memory, która też pogania i którą zachęcam do zrewanżowania się u siebie - bo Ci się, mendo, pogonić mnie udało xD Oraz Laire Stock, która tak wyczekuje (xd) słodkiego Yuu (serio - to, że się za nim wstawiłaś, zmieniło mi trochę fabułę, bo trochę inaczej nad tym myślałam...e.. półtora roku temu niż teraz), że nie chcę sprawić jej zawodu, więc piszę i piszę :3 
Do następnego~! Postaram się napisać 'coś' w czasie jakiegoś tygodnia, dwóch c:

4 komentarze:

  1. Ale napięcie! I podjarka :D :D :D
    Ogólnie bardzo fajny rozdział ^ ^
    Hisie to chyba ten nauczyciel w oko wpadł, hmm... A Haruki zazdrośniak xd czyli raczej (na szczęście) na Yuu nie leci :D A tak w ogóle to niesamowite zakończenie! Już nie mogę się doczekać, co będzie dalej c: Mam nadzieję, że wena i czas Ci dopiszą i napiszesz następny rozdział jak najszybciej :D
    A w ogóle, to miło słyszeć, że wpłynęłam na fabułę xd to takie zabawne uczucie ;p Hisa i Yuu forever ♥ no i dziękuję za dedykację ;*
    czekam na kolejny rozdział! :D
    matko, ale nawalam dziś w emotki xd
    no dobra, już nie mogę się doczekać. buuuziole ;* i weny i czasu! :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Długi, mówisz C: DŁUGI, powiadasz CC: Miesiąc, tak? CCC: ... TY CHYBA SOBIE ŻARTUJESZ. Nawet oneshot, powtarzam: ONESHOT, wyszedł ci dłuższy .___. Szczęście twoje, że już kolejny piszesz! ._.
    Początek. Tak myślałam, że podczas, gdy mój zboczony mózg podsyła mi zboczone wizje różnych zboczonych rzeczy, to o nic zboczonego nie chodzi. Faaajniee. Zrobiłaś ze mnie jakąś niewyżyte małe dziecko :C No wiesz :C
    Feee, Hisę jarał nauczyciel DDD: Którego wyobrażenie w dodatku jakoś do mnie nie przemawia DD: Dobrze, że Haruki był wobec niego niechętny! Bardzo dobrze~! Ale jak ten Ozawa zaprosił Hisakiego do siebie, to myślałam, że mu oczy wydrapię @__@ Won od Hisy @__@ Hisa jest Harukiego @___@ Dobrze, że nie chodziło o coś konkretniejszego :3
    No i zakończenie... takie... WUT O.e Dlaczego oni się bili?! Dlaczego Haruki się bił?! O: A ten Nawasaki to mi się wydawał takie niewiniątko, a tu co? A tu chuj D: Zrujnowałaś moje wyobrażenia DDD:
    I w ogóle... niech cię XD Prawie dostałam zawału... Wchodzę na twojego bloga, będąc zalogowaną... No i wiesz, pokazał mi się ekran "Treść tego bloga może być przeznaczona tylko dla dorosłych" czy coś takiego. A tu nagle słyszę, że ojciec idzie. Chciałam zmienić kartę, to mi się laptop zaciął ;___; A ojciec takie "A co ty tu robisz?!"... "Eheehee... To nie jest blog, o jakim myślisz... To co chciałeś?"... Dobrze, że miał dobry humor i nie drążył. Nie wiem, co byłoby dla niego gorsze - to, że czytam pornole czy to, że jaram się gejami. Może o tym drugim wie, ale dostałabym opierdol za to, że w AŻ TAKIM stopniu. Tak. Takie tam dziecko bez życia. XD
    No i dzięki za dedykację~! Wzruszyłam się ;; Oby kolejna notka była szybciej! Weenyy :**

    OdpowiedzUsuń
  3. Chłosta Ci się należy jak nic xd Kto to widział znikać na tak długo, co? No ale dobra wybaczam, bo udało Ci się napisać trochę dłuższy rozdział niż to masz w zwyczaju xd Biedny Nagase, jego zachowanie był tak oczywiste, zazdrosny nawet o nauczyciela. Ale chociaż, jak to opisałaś, nauczyciel całkiem niczego sobie, więc może mieć powody ^^ Cieszę się tak bardzo, że nie było Yuu w tym rozdziale, chociaż czuję, że niedługo się pojawi. Chociaż widząc, jak często dodajesz rozdziały, to pewnie jakoś w maju o nim przeczytam xD
    Dużo weny ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Witaj, witaj,
    co do tego shota świątecznego, tak, tak ciekawa interpretacja, już spieszę z wyjaśnieniami, miałam istny sajgon w tamtym momencie, no i zamieniłam komentarze, a dokładniej mówiąc, ten co poszedł tutaj miał trafić na zupełnie inny blog ;] chyba mi wybaczysz to ;]
    a co do samego rozdziału, no ja tu już myślę, że cos jednak między chłopakami, a tu taka niespodzianka, układanie „boskiej” fryzury”.. czyżby Haruki zmienił obiekt westchnień, bo to trochę tak wyglądało... no i ciekawe czemu Yuu nie pojawił się na zajęciach....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy