Strony

1

2

3

1 października 2013

Zakład – Rozdział IX

   Kolejny dzień, w którym nic a nic mi się nie chce. Niechętnie wstałem z łóżka i wyjrzałem za okno. Tak jak myślałem, będzie dziś upał, już w pokoju jest duszno, choć to dopiero poranek. Wziąłem zimny prysznic. Ubrałem się w luźne spodenki do kolan, czarną koszulę, której rękawy podwinąłem niedbale pod łokieć i na ręce moje ukochane pieszczochy oraz rzemyki. Poszedłem do łazienki i postawiłem na żelu mojego małego irokeza. Tak, irokeza, a coście myśleli? Co innego mogę mieć małe? Proszę was. Pakuję się do plecaka i zabieram go ze sobą do kuchni. Robię kanapkę, a po chwili popijam ją sokiem z lodówki. Spoglądam na wyświetlacz komórki. 8:26 - jeszcze mam trochę czasu.
   Wtorek. Jak ja nienawidzę tego dnia. Najwięcej lekcji. Daleko do weekendu. Ugh. Tak! To wystarczające powody, by nie lubić tego dnia.
   Moje rozważania przerwał dźwięk przyjścia SMS'a. Otwieram go.
   "Chcesz zerwać się z lekcji? Haruki"
   Haruki? Skąd on ma mój numer? Grrr. Nie mówcie, że Yuu mu go podał. Toż to zdrada! Zdrada stanu niemalże! 
   "Może." - odpisałem. Postanowiłem się z nim trochę podroczyć. Oczywiście, że chciałem się zerwać i to nie tylko z powodu pogody i dnia tygodnia, a dlatego, że nie będzie tam Yuu.
   Dzień bez Yuu to dzień stracony, jak to powiedział któryś z filozofów. Dobra, żaden filozof tak nie powiedział, ale... Ja jestem tym filozofem, o!
   "Myślałem, że jesteś Panem-Wielce-Zdecydowanym oraz Co-Się-Czepiasz-Mojej-Miny-Mam-Za-Ciasne-Slipy... ;>"
   WTF?...
   Uderzyłem mocno szklanką o blat, kiedy to czytałem i prawie się poplułem. Koleś, grabisz sobie, grabisz... A ja w ramach pokuty nie wyłożę na pogrzeb.
   "Odezwał się napalony tleniony, wysyłający prowokujące minki."
   "Właściwie to nie 'odezwał' a 'napisał' ;>>"
   Grrr.... Hej! Czyli nie zaprzeczył, że jest napalony! Powinienem się bać? Zaraz... Takiego chłystka jak on? I on ma niby mnie... Są dzieci na sali? Ok, lepiej się nie będę wypowiadał...
   "Jeden kit, idioto. Tak się mówi. Co do wagarów, to nie mam ochoty iść z kimś takim jak Ty do jakiejś meliny na lodziki i peta, udając zajebistego gimbusa." - napisałem, nim zorientowałem się, CO TAKIEGO zawarłem w tej wiadomości. Może nie zauważy, może nie zauważy...!
   "Na lodziki, hmm? ;>>>"
   Kurwa. 
   Dziękuję za gratulacje, doprawdy... Nie no, serio. Za jakie grzechy?!
   "Ta, gorąco jest, jakbyś nie zauważył, kretynie. I przestań z tą chujową minką." - Mhm, jak już gnoić w obronie, to bez ograniczeń. 
   "Okok. Mam klimę na chacie, więc nie czuję upału ^^. To jak? Ty wpadasz do mnie czy ja do Cb?"
   Co? C-czy on naprawdę wziął na serio to z lodami? No i czy on mi się wprasza? No, może to tak nie brzmi, ale z innej strony... Ha! Ja mu się wproszę! A co! Trzeba poznać tereny wroga. Niezbyt inteligentnego wroga, jeśli zaprasza mnie do siebie. Hm... A może to podstęp?
   "U Ciebie. Nie uśmiecha mi się smażyć w moim nieklimatyzowanym mieszkaniu." - Wypada skorzystać, jak już się odsłania, co?
   "Ojoj~ :ccc Chodź do mnie, biedny Ty <przytul>. Trafisz, nie?"
   Gdy to czytałem, skręcały się wszystkie moje wewnętrzne organy. Boże, pozwól, że się powtórzę: za jakie grzechy, do cholery?!
   "CHYBA ZMIENIŁEM ZDANIE."
   Jedna dolna powieka niebezpiecznie mi drgała. 
   "Oj, daj spokój, bo żyłka Ci pęknie. To czekam ;*"
   Miałem ochotę się rozpłakać. Rozmasowałem skronie i odpisałem:
   "Zadzwoń po pogotowie."
   "Co jest? Coś się stało?"
   Ojej, czy on się o mnie martwi?
   "Ta, jak przyjdę, to tak Ci przypierdolę, że nie wstaniesz."
   "Och~ Będzie aż tak mocno? Nie za wysoko cenisz swoją siłę, panie ciasnomajty? ;>"
   Aaaaa! Trzymajcie mnie! 
   Chyba muszę załatwić jakiegoś psychiatrę. Nie dla mnie - dla tego idioty. 

***

   Doszedłem pod jego dom, po drodze próbując się uspokoić, ale szlag to trafił, kiedy zobaczyłem ten jego debilny uśmieszek. Pewnie myślał, że będą lodziki. 
   Otworzył mi bramę i pojawił się w drzwiach. Gdy byłem już przed nim, powitałem go z moim prawym sierpowym. Zatoczył się lekko do tyłu i chwycił się za policzek.
   - Jakoś nie widzę pogotowia, jakże mi przykro - mruknąłem, uśmiechając się zwycięsko. Taki widok był satysfakcjonujący.
   - Aj! Nie myślałem, że naprawdę to zrobisz - syknął i otworzył mi drzwi, a na jego twarzy z powrotem pojawił się ten głupi wyraz twarzy. Zaprasza do siebie kogoś, kto go nienawidzi i przed sekundą mu przywalił. Teraz nie zaprzeczycie, że idiota. 
   - To ty myślisz? - zdumiałem się. Zamknąłem za sobą drzwi i zdjąłem buty. Glanów nie zakładałem, samobójcą jeszcze nie jestem. Jeszcze - idę do jego domu, więc to pierwszy krok na tamtą stronę.
   - Ale nie było tak mocno - najwyraźniej zignorował moje pytanie. - Przecież nawet nie upadłem, nie mówiąc już o moim niewstawaniu.
   - Rozumiem, że chcesz, żebym poprawił? - zwróciłem się w jego kierunku.
   - Nie, dzięki, może następnym razem - burknął.
   Chętnie - odpowiedziałem w myślach. Znalazłszy się już bardziej wewnątrz, podziwiałem jeden z najlepszych wynalazków techniki - klimatyzację. Och, jak dobrze. 
   Poczłapałem za nim do, jak mniemam, eleganckiej kuchni, urządzonej nowocześnie i stylowo, gdzie zrobił nam po ogromnej porcji lodów... Do zjedzenia. Łyżeczkami. Takich ze sklepu. Spożywczego, no... Wiecie, o jakie mi chodzi, nie? To znaczy, o te normalne... Wziął je na tacę wraz ze szklankami i owiniętym woreczkiem kostek lodu w kuchenny, czysty ręcznik, a mnie podał butelkę zimnej Coli i polecił iść za sobą.
   Rozglądałem się po drodze, jakbym nie był ziemianinem czy też w ogóle człowiekiem. Złe porównanie. Jakbym w życiu lampy nie widział - o! Nie, to też złe... Z przestronnego holu przeszliśmy na spiralne, pewnie dębowe schody, mijając wystawkę jakichś złotych pucharków i medali i już chciałem o nie zapytać, ale bardziej zainteresowały mnie plakaty zespołów na ścianie w pokoju Nagisy.
   - Rozgość się, proszę - mruknął, odstawiwszy tace na szklany, niski stolik przed czarną, skórzaną, o ile mnie oczy nie mylą, kanapą. Przyłożył sobie ręcznik z lodem do policzka, na którym już pojawił się lekki siniec i opadł na kanapę.
   - Ta. Coś ty taki formalny? - spytałem, podejrzliwie na nie go zerkając w przerwie oglądania pokoju.
   - Kultura wymaga - sapnął, odpowiadając na moje spojrzenie swoim rozbawionym.
   - Ha! A od kiedy to masz coś wspólnego z kulturą? - zakpiłem, lecz po chwili zdałem sobie sprawę, że przecież mało o nim wiem. Ten jedynie prychnął, zmieniając rękę, która trzymała prowizoryczny okład. - Słuchasz Moi Dix Mois? - zainteresowałem się.
   - Jak widać - uciął z pewnością wciąż obrażony. - A co?
   - To fajnie - powiedziałem szczerze. Uśmiechnąłem się do następnego oglądanego plakatu, a zaraz potem mój wzrok przykuła półka z płytami. - Uoooch! Niezła kolekcja - mruknąłem zafascynowany. 
   - Czemu fajnie? - podchwycił. Teraz to on się zainteresował. 
   - Bo też lubię, głupku - parsknąłem śmiechem. Ja parsknąłem śmiechem, co jest wynikiem jego towarzystwa? Staczam się. Po chwili doszło do mnie jedno. Stwierdziłem, że fajnie, iż lubi tę samą muzykę co ja, oznacza więc, że lubię to, że mamy te same zainteresowania. Coś tu jest nie tak. To znaczy, że go zaakceptowałem? Zszokowany swoimi przemyśleniami, odwróciłem się, by na niego zerknąć. Usadowił się wygodnie na kanapie, gapiąc się na mnie dalej nieprzyjemnie, ale nie przeszkadzało mi to. - Choć wolę muzykę anglojęzyczną - dodałem.
   - Dolna półka - odpowiedział jedynie na to. 
   - Ta? - Wskazałem palcem. Haruki kiwnął głową. Otworzyłem i zobaczyłem kolejno poustawiane albumy z MOIMI ulubionymi zespołami.
   Umarłem. On mnie otruł tymi lodami, mimo że ich jeszcze nie tknąłem. Jestem w raju.
   - Ty sobie ze mnie jaja robisz.
   Roześmiał się dźwięcznie, od-obrażając się. 
   Chwilę później siedziałem obok niego na kanapie i jadłem deser z pucharka, kiedy fioletowowłosy włączał jakąś grę na PS'ie. 
   - Czego ty nie masz, koleś? - mruknąłem opryskliwie.
   - Faceta - palnął i sugestywnie poruszał brwiami. Padłem. Widząc moją minę, tylko się roześmiał, a ja zaraz z nim. Jak idioci... Czyli u niego normalka, ale ja?... Ach! Co mi tam! 

***
~ Dwie godziny później ~

   W życiu się tak nie najadłem lodów. I bez skojarzeń, nie mam już nawet na to siły. Przynajmniej była klima. Ale to nie jedyny plus. Nagase miał chyba wszystko (prócz faceta), o czym może marzyć nastolatek w naszym wieku (normalny nastolatek marzy o dziewczynie). A przynajmniej ja, heh. 
   Półleżeliśmy z Harukim na kanapie, trzymając się za brzuchy jak dwa stare pryki, oglądających kiepski serial na kablówce. My za to oglądaliśmy kreskówki o jakimś kwadratowym serze. Zielonooki powiedział, że to jego ulubiony "serial". Właśnie były reklamy, a ja zmieniałem pozycję na leżącą, bo tak było wygodniej, jak to później stwierdziłem.
   - ...której głównymi objawami są: złe samopoczucie, obniżenie koncentracji, zimne poty... - mówiono w reklamie jakichś tabletek.
   Przymknąłem oczy, czując zmęczenie wylegiwaniem się. Wiem, że też byście tak chcieli, ha!  
   - Ne, Hisashi - usłyszałem cichy głos z boku, więc spojrzałem na jego poważnego właściciela. - Objawy pasują. Ja chyba mam menopauzę...
   Patrzyłem na niego jak na oczojebną, różową krowę i ryknąłem śmiechem. 
   - Haruki, idioto - wycharczałem w odpowiedzi na jego zdziwienie. - Menopauzę mogą mieć tylko kobiety, chyba że o czymś nie wiem.. - Uniosłem brew i spojrzałem na moment na jego krocze. Spalił buraka i zaśmiał się ze mną. Gdy już ochłonęliśmy, spytałem:
   - Masz złe samopoczucie? Aż tak źle ci z tym, że dostałeś po twarzy?
   - Mhm... - przeciągnął, robiąc minę smutnego pieska. 
   - I tak nie przeproszę - burknąłem, zauważywszy, że skończyły się reklamy. 
   - Wiedziałem - dalej w to grał. 
   - No ale popatrz, jak ładnie mi wyszło! - Próbowałem go pocieszyć. - Pod kolor włosów masz teraz! - i wyszczerzyłem się chamsko.
   Naburmuszył się tylko i odwrócił wzrok na ekran.
   - Ponoć mają zwolnić nauczycielkę geografii - zagadał fioletowowłosy, "zgrabnie" zmieniając temat.
   - Jasne? Naszą Riri? - zmartwiłem się nie na żarty. Przecież to była zajebista babka. Głupia, ale zajebista. Bo kto nie lubi luźnej lekcji między samymi ciężkimi? 
   - Nom, słyszałem, że ma romans - tłumaczył Haruki. No tak, to było do przewidzenia. Romans. - Z profesorem Ozawą.
   - Ach, można było się tego spodziewać - mruknąłem. - Z niego jest niezły facet, trzeba przyznać.
   - To się weź za niego - roześmiał się cicho.
   - Ja? - prychnąłem. Tsk, a przed chwilą to on mówił, że nie ma faceta. Zresztą ja też nie mam, ale...! To co innego. - Przecież ja mam Yuu - uśmiechnąłem się kpiąco, jakby to była najoczywistsza informacja na świecie. Bo była, nie? Zaś Harukiemu mina zrzedła i odburknął coś tylko pod nosem, odwracając wzrok na ekran.
   - Jeszcze nie masz - dodał już głośniej, odwzajemniając w końcu mój uśmiech. Westchnąłem. Tak, jednak mam Yuu jako przyjaciela. I póki co, to mi wystarcza.
   - Gdzie masz łazienkę? - spytałem, wstając.
   - A co? - wyszczerzył się cwanie. - Chcesz pofapać do jego zdjęcia, które masz na tapecie?
   Ha, ha. Dobry żart. Nie jestem taki... Wbrew pozorom. Zaraz! Nie ma żadnych pozorów, ludzie! On pewnie sam tak robi, w końcu powiedział mi, że mu się podoba, a zwala na mnie. Zwala, mhm... Dajcież spokój.
   - Nie, nie jestem tobą - mruknąłem. - To gdzie?
   - Drzwi na prawo - odpowiedział w końcu rozbawiony.
   Wyszedłem z pokoju i zawędrowałem do pomieszczenia na prawo. Trafiłem, więc załatwiłem swoją potrzebę, która nie była tym, o czym mówił Nagase. Opuściłem łazienkę i odwróciłem się, by przymknąć drzwi. Gdy ponownie się odwracałem, coś, a raczej ktoś zderzył się ze mną.
   - Co jest? - charknąłem i zobaczyłem przed sobą Harukiego. Tylko nie był to Haruki. Mniejszy był. A może to była dziewczyna? W każdym razie też miał fioletowe włosy. A na nich kocie uszy. Jakaś dopinka...?
   - Uważaj, jak chodzisz - warknęła, marszcząc brwi.
   - Dobrze chodzę, to nie ja wpadłem na ciebie, tylko na odwrót - prychnąłem. Irytująca. Pewnie siostra zielonookiego.
   - Właśnie, że wpadłeś  - odpowiedziała znów tym samym tonem i odeszła korytarzem pewnym krokiem, ostatni raz łypnąwszy na mnie srogim wzrokiem. Ja zaś wróciłem do pokoju jej brata ze zniesmaczoną miną.
   - Co ci? - odezwał się Haruki, zobaczywszy mój wyraz twarzy.
   - Masz siostrę? - zapytałem bez ceregieli.
   - Nie, brata - rzekł, zdziwiony pytaniem.
   - To... mieszka u ciebie kuzynka? - Coraz bardziej się gubiłem, a on coraz bardziej się dziwił.
   - Nie...
   - Zderzyłem się z kimś na korytarzu - wyjaśniłem w końcu.
   - Z kim?
   - Nie wiem, dlatego pytam. Podobna do ciebie była - mruknąłem, siadając na kanapie obok niego.
   - Moja matka powinna być teraz w pracy - zmarszczył śmiesznie nos. Zaśmiałem się w duchu na ten widok.
   - Nie, nie... Młodsza. Młodsza od nas. Z kocimi uszami - uniosłem brew, przypomniawszy sobie jej twarz. Nagase popatrzył na mnie chwilę i roześmiał się w głos.
   - Co? - prychnąłem. I z czego tu się śmiać? Odpowiedział, śmiejąc się wciąż:
   - TO był mój brat.
   - TO był twój brat?! - przeraziłem się. Transwestyta? - A ja myślałem, że dziwniejszej osoby od ciebie już nie ma.
   I znów wybuchnął śmiechem ani trochę niezrażony tym, co powiedziałem. Zauważyłem tylko... lub aż, że ładnie wygląda, kiedy się śmieje. Dołączyłem do niego, odpędzając tę myśl.
   - Zostaniesz na noc? - spytał ni z tego, ni z owego z figlarną miną. Na noc? Czy to ma ukryte znaczenie? Ha, wiem! To alegoria! Czyli jedyne, co zapamiętałem z lekcji japońskiego.
   - Heee! Aleś chytry. Tak sobie znajdujesz facetów, hm? Proponujesz im nocleg? - spojrzałem na niego tak samo jak on na mnie.
   - Nie, to zasługa mojego uroku - przeczesał aktorsko włosy palcami.
   - Ta, nie wątpię - szepnąłem wrednie, jednak on to usłyszał i prychnął w odpowiedzi.
   - Ale serio pytam, zostaniesz? - spytał.
   Ja? Na noc u niego? Miałem jeszcze wpaść do Yuu. Ale w sumie... Czy jeden dzień zrobi różnicę? No i jak by to wyglądało? Musiałbym wrócić do siebie po rzeczy. Ach! Co mi szkodzi?
   - Dobra, ale co będziemy robić do wieczora? Przed chwilą było południe - zauważyłem.
   - Coś się wymyśli... - i znów to spojrzenie, a my już standardowo zalaliśmy się falą śmiechu, aż się dziwiłem, że sąsiedzi się jeszcze nie przyszli skarżyć.
   Zapowiada się więc bardzo ciekawie...

______________________________________________
Tak, tak... Zlinczujcie mnie, powieście i te pe, jestem do dyspozycji. Jakiś czas temu odkryłam w sobie popędy sadomasochistyczne, więc kij mi to tam jeden. <3
W rozdziale pojawili się dwaj bohaterowie z następnego opowiadania, które będzie kontynuacją tego. I nie są to Hisa ani Haru. Taaa, niiiiiikt się nie domyśla c: Wiem, że dużo w tej notce dialogu i w ogóle, ale tak planowałam, tak piszę i w sumie nie wiem, co mogłabym jeszcze dodać. Zbyt wczułam się w głównego bohatera, żeby opisywać otoczenie, a to, patrząc na uwagi niektórych czytelników, jest minusem. (Nic nie wypominam xD) Staram się, ale wychodzi, jak wychodzi. Ach~! No i na długość tego rozdziału nie możecie naskoczyć, bo to jedno z moich najdłuższych, że się pochwalę xD Tylko mało tych opisów, przez to może się wydawać krótki. Ale tylko wydawać!
Hm... Notka miała być 16 września, czyli na rocznicę założenia bloga. Dziękuję za pamięć, panie Kalendarzu van Aplikacja-W-Telefonie <3, no i Donnerstag, której się wydałam. Tak jakoś najpierw przełożyłam na dzień następny, potem następny i tak wyszło, że jest dziś, bo przecież nikt z "małego" opóźnienia nie zdechnie <3... Chyba.
Chciałam poinformować, że notki będą pojawiać się w odstępach czasowych mniej więcej co tydzień, jak dobrze pójdzie, ale najpóźniej co dwa. Będą to notki typu one-shot, rozdział lub najprawdopodobniej informacja o tym, że nie notki nie będzie w określonym czasie :3 Wiem, że mnie kochacie.
Serdecznie witam: Laire Stock  i misiaczek <3 Jeju, jak się cieszę, zobaczywszy komentarze podpisane nick'ami, których jeszcze tu nie witałam, ale i też wiernych czytelników, którzy wciąż są, mimo że jestem jaka jestem - ja sama i w tym, co robię. c: Kocham was wszystkich miłością nieodwzajemnioną <3 O~! Może napiszę kiedyś shota. W roli Izayi xD Znacie Izayę, nie? Z "Durarara!!" jest. Będzie opisywał na blogu swoją miłość do ludzi, którzy słuchają/czytają go/jego twory, bo muszą xD Pod groźbą śmierci w iście niewyjaśnionych okolicznościach... Mamy wieczór, to wyjaśnia moją chorą wyobraźnię. Och~ czyli idealnie do bazgrania następnej notki <3 Boże, jak wy czytacie to, co tu piszę na dole, to nie chcę znać waszej opinii na mój temat XD Krzyżyk mi na drogę x3
Ach~! No i proszę o napisanie mi tutaj lub w zakładce "Informowani", jeśli chcecie być powiadamiani o zmianach/notkach :3 i adres bloga lub gg poproszę :3
Odpowiedzi:
Memory: Eeeeej XD Wcale nie~! Po prostu uznałam, że tak jest... prawidłowo? XD W każdym razie, kiedy pisałam wypracowanie i zrobiłam też takie akapity co dwa zdania, ciocia kochana poprawiła i z dwudziestu zrobiła trzy XD Trochę się nauczyłam, więc... już nie będę, dobzie? xD Nom, płakał. Coś mi odbiło i już sama nie pamiętam, co xD W każdym razie - nie bij :c Zajmę się, zajmę.
Chikusho: Uhahaha! A miesiąc już minął~ i na studia, co? :3 Który rok? ;D Mam znajomego (3 rok) i ciocię (1 rok), którzy też są. Jest dłuższe, widzisz? *dumna* xD
misiaczek: misiaczku mój Ty <3 Dziękuję za miłe słowa. Zrobię takich shotów jeszcze sporo, moje klimaty, choć nie wiem, czy będą dobre xD Dzięki za wenę :D
Laire Stock: Cieszę się, że lubisz moje opowiadanie i styl pisania, co już zresztą u góry pisałam ;3 Staram się myśleć, kiedy robię coś, na czym mi zależy, aczkolwiek muszę się bardzo wysilić do popędzania mojego zacnego mózgu. Ohohohoh~! Słyszycie? Tej pani się podobało! Lubisz więc tkliwe shot'y, które mają w sobie postaci o zmienionych 'nieco' charakterach? xD Lubię tooo xD Jestem wielka, yay <3 Zaraz. Gdzie jestem wielka? XDDD
Inhuman: Yay *o* Tonę w Twoich pochwałach, co nie znaczy, że ich nie potrzebuję, po prostu... hm. Trafiłaś w sedno :3 Uhu~ xD Znam ten ból... zapomniałam hasła na blogu na onecie, ale nie jest w sumie potrzebny, więc... w sumie bólu Twego nie znam xD Również weny życzę <3
Pozdrawiam wszystkich ponownie, bo się przyda na te już październikowe dni :3

8 komentarzy:

  1. Ojeeej *-*
    Dzięki za miłe przywitanie :DD Już nigdy nie zapomnę linka do Twojego bloga - jest tak cudowny! <33
    Kolejny rozdział Zakładu - oczywiście, cudowny! Te wszystkie nawiązania do skojarzeń tak mnie rozwalają, że nie zwracam uwagi na takie rzeczy jak mało opisów, więc rozdział jest, moim skromnym zdaniem, zajebisty ^-^
    No i chcę być informowana o kolejnych notkach, rozdziała itp. itd. mój blog --> http://morestories-wiecejhistorii.blogspot.com/ już tam pod Twoim komentarzem u mnie pisałam, że chcę, lecz deklaruję się jeszcze raz :D
    I jeszcze raz: Ojeeej *-*

    kocham ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany, to było świetne. *u* Zbyt się nie wysilę w komentarzu, bo chwilę temu zmarnowałam całą swoją wenę twórczą, ech. XD Poza tym nie będę Ci ciągle powtarzała, że piszesz przecudownie, bo się jeszcze utopisz w tym cukrze i czyje opowiadania będę czytała, co? ._.
    No dobra, nie dam rady. Muszę.
    PISZESZ PRZEWSPANIALE. <3
    Haruki jest fajny, lubię go. Hisashi też. Właściwie obaj przypadli mi do gustu. :3
    Już Ci to kiedyś pisałam, ale skoro robisz listę, napiszę jeszcze raz. Powiadamiaj mnie, milady!
    Ach, no i zapraszam do mnie na rozdział.
    Wenywenyweny. <3

    OdpowiedzUsuń
  3. OCHŻESZKURCZĘŻ <3 Kocham cię, wiesz o tym, czy o tym nie wiesz? :D Peeeewnieee nieee wieeesz :3 To teraz już wiesz xD
    A przechodząc do sedna: swego czasu pytałaś mnie, którą parę bardziej wolę. I dla mnie Haruki x Hisashi jest najzajebistszaa ;P
    Notka cudna x3 Trochę się naczekaliśmy (serio, 16 września? SERIO? Przecież tak mało dni upłynęło od 16.09 do 03.10 C: ), no ale trudno. Skojarzenia z lodami i ogólnie te ich teksty wielokrotnie sprawiały, że leżałam i ryłam ze śmiechu xD
    Jak widziałam coś o Izayi i notce w dopisie, to już takie jaranie się XD
    A pro po odpisu: wstydź się, żeby ciotka ci musiała pracę poprawiać, trzecioklasistko xD
    Weny skaaarbiee <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Przez ciebie siedze w pociagu i ciesze sie do telefonu jak glupia xd Wlasnie jade na zajecia 3 rok xd taka stara jestem chociaz dalej piekna i nigdy skromna xd Dobra teraz opo xd kocham kocham kocham cie za to, ze moja ukochana dwojka facetow spedza razem czas i o matko, spedzi ze soba noc xd teksty lecialy niesamowite, no normalnie uwielbiam o nich czytac xd powiedz, ze beda lody ale juz nie te ze sklepu xd pisz nastepna czesc, bo jesli bede za dlugo czekac, to przysiegam znajde twoj adres i zmusze cie do pisania xd

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam,
    rozdział niezwykle mi się podobał.... czyżby zapraszanie wroga, aby go lepiej poznać? To spotkanie z bratem było boskie....
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  6. Gdzie jest następny rozdział? :C
    Chcę go już, teraz, zaraz >C

    OdpowiedzUsuń
  7. Hmm.. czyli to będzie brato-siostra Haru i... nie wiem, profesor od romansu? XD To by fajne było. ;33
    Aach, mam dylemat. ;-; Kocham Hisa x Yuu, ale zaczęłam lubić Hisa x Haru.. Co mam zrobić?! ;_;
    Menopauza mnie rozpieprzyła. xD I fapanie do zdjęcia, haha. XD
    Serio, kocham to opo. <33

    OdpowiedzUsuń
  8. Prawie przegryzłam skórę na nadgarstku i ludzie będą się na mnie paczać przez ugryzienia na nadgarstkach xD
    I to twoja wina, bo jest 2 w nocy i nie mogę się śmiać jak pojebana! xD

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy