Strony

1

2

3

15 sierpnia 2016

One-shot Kakuzu x Hidan - "Urodziny Kakuzu"

Pairing: Kakuzu x Hidan


Anime&Manga: Naruto/Naruto Shippuuden
Ostrzeżenia: duuużo przekleństw, dużo scen +18, niepoprawny humor.
__________________________

"Urodziny Kakuzu"

– one shot 15 VIII 2016



 
   - Sto lat! Sto lat...! Niech żyje...
   Głos nagle ucichł, bo ktoś ze śpiewającego tłumiku pracowników zamknął drzwi do biura Kakuzu.
   Cholerne lizusy.
   Z cholerną cycatą Marleną na czele.
   Pizda przyniosła tort - pewnie z jakiejś taniej piekarni - i teraz wielce pamiętliwa, że jej szef ma urodziny. Szef, na którego leci, bo jest jej szefem. Bo ten szef ma kasę. Leci na ich szefa.
   Na JEGO, kurwa, faceta.
   I wcale nie zapomniał o tych urodzinach!
   Dobra, może trochę, ale akurat miał zaplanowane coś na ten wieczór, więc dobrze się złożyło. Paczka miała dojść kurierem do domu, gdy tylko skończy pracę, a nie zostało mu wiele więcej do przygotowania.
   Gdy już pierdolone lizusy wyszły z biura Kakuzu, który pewnie ich wypędził z gabinetu i nakazał wracać do pracy zgodnie ze swoim zgredowatym i pracoholicznym trybem życia, on sam podszedł do wejścia. Minął przy tym Marlenę, która obróciwszy się jeszcze i posławszy swojemu szefowi zalotny uśmiech, wyszła z uniesionym wysoko podbródkiem oraz chodem godnego samego, kurwa, bociana.
   Wyginaj bardziej te pokraczne nogi, krowo śmierdząca! I weź się tak potknij przy tym!
   Hidan z groźnym i poirytowanym wyrazem twarzy przecisnął się przez zamykające się drzwi, które kliknęły za nim. Ujrzał równie poirytowanego partnera. Wyciągnąwszy jedną rękę z kieszeni spodni, poprawił włosy i włożył ją w kieszeń z powrotem.
   Odchrząknął, próbując ułożyć sobie w głowie to, co chciał powiedzieć, aby mógł dobrze wcześniej wszystko zaplanować i nakłonić Kakuzu, by nie zostawał po godzinach w pracy - co ten robił zawsze.
   - Przyszedłeś tu chrząkać i wymigiwać się od roboty, czy jednak coś powiesz? - Hidan momentalnie zwrócił na niego spojrzenie. Był już zdeterminowany i gotów się wypowiedzieć, gdy ten go ubiegł: - Już nawet mogę się pogodzić z tym, że to nie będzie nic sensownego. Mam nadzieję tylko, że nie przyszedłeś znowu narzekać na Marlenę, bo...
   - Mam do ciebie sprawę - rzucił na początek, ucinając kolejny wywód Kakuzu na temat tej ropuchy.
   To, co planował... To była cholernie zawstydzająca myśl, a jednocześnie tak go podniecała, że jego mały zaczynał budzić się do życia. Wyobraził sobie realizację swojego planu i musiał bardzo się wysilić, aby powstrzymać pojawiające się rumieńce na policzkach.
   Po nieco zdziwionym wyrazie twarzy partnera domyślił się, że nie bardzo mu się to udało, dlatego czując się dziwnie przyłapanym, spalił buraka jeszcze bardziej.
   - O której wychodzisz z pracy dzisiaj? - spytał, a Kakuzu na powrót miał kamienną maskę na twarzy i srebrnowłosy nie potrafił niczego z niej odczytać.
   - Wtedy, kiedy skończę - powiedział dokładnie to, co Hidan spodziewał się usłyszeć.
   - To kiedy dziś kończysz? - spróbował z innej strony. Zmarszczył brwi, przygotowując w myślach kolejną linię obrony.
   - Kiedy zrobię wszystko, co miałem zaplanowane - upierał się tamten.
   - Kurwa, daj spokój z tymi podchodami! I tak każdy wie, jakim pracoholikiem jesteś - zdenerwował się. - Jak tak chcesz mnie lekceważyć, porozmawiamy inaczej - zaczął groźnym tonem, a Kakuzu tylko prychnął rozbawiony, zakładając ręce. - O dwudziestej pierwszej widzę cię w domu i... Cicho! - zaczął, wymachując palcem wskazującym, bo tamten już chciał się wtrącić. - Nic nie mów! To nie jest prośba. Wiesz, co dzisiaj za dzień, więc wróć wcześniej i doceń moje starania, a nie zrobisz tego, dopóki nie przyjdziesz do domu, więc...! - mówił coraz szybciej i gubił się już w tym swoim słowotoku, deperacko chcąc skłonić swojego szefa do poddania się i ulegnięcia jego "prośbie". Uważne, zielone oczy świdrowały go z góry na dół, a sam ich właściciel milczał. - Więc no. Masz być o dwudziestej pierwszej w domu i chuj!
   Powiedziawszy swoje, rzucił wciąż nic nie mówiącemu Kakuzu ostatnie twarde - och, chyba wszystko musiało sprowadzać mu się do skojarzeń z planowanego wieczoru - spojrzenie i wyszedł.
   Z determinacją otworzył drzwi do własnego gabinetu, zasiadł zamaszyście w fotelu i gapił się w pustą przestrzeń z wojowniczym wyrazem twarzy.
   O tak! Zamierzał doprowadzić swój plan do końca i nic mu w tym nie przeszkodzi!

~*~
 
   Ale czy Kakuzu na pewno przyjdzie o tej godzinie? Czy zdąży wszystko przygotować? Czy paczka zostanie mu dziś dostarczona na czas?
   Te i wiele innych pytań poddających jego silną wolę próbie niepokoiły Hidana przez resztę dnia - nawet wtedy, gdy godzinę przed końcem pracy stał pod ścianą przy bufecie, pijąc samotnie kawę. Wpatrywał się w błyszczące kafelki na podłodze zamyślonym wzrokiem z kubkiem opartym o brodę i dolną wargę, co jakiś czas owy kubek przechylając i pijąc napój, od którego kiedyś przez lata był uzależniony. Teraz sięgał po niego tylko w momentach zdenerwowania i w celu złagodzenia stresu.
   Ale czym on się miał, do cholery, stresować, huh? Że ta pinda Marlena poprosi Kakuzu na kolację urodzinową czy zaproponuje mu seks w schowku? Phie!
   Zmierzył tę krowę żującą trawę - no wielka pani fitnessu przecież - w towarzystwie swoich przyjaciółeczek po fachu groźnym wzrokiem.
   - Znowu gapisz się na piersi Marleny? - rozbrzmiał głos tuż obok jego ucha, a on podskoczył z zaskoczenia.
   - Kakuzu, kuźźźwa mać! - rzucił oskarżycielsko, kiedy zgniótł boleśnie między kubkiem a zębami wargę. Wywołany opierał się bokiem o ścianę tuż obok niego, a on go nie zauważył wcześniej. Podszedł go, padalec jeden. - Wiesz dobrze, że nienawidzę tej cipy i gówno mnie obchodzą jej silikony.
   Widział, jak jego szef minimalnie uniósł brew na to, że Hidan pił kawę - a o tym, że pił ją w stresujących sytuacjach, oczywiście wiedział - ale nie skomentował tego. Prychnął jednak.
   - A mimo to interesują cię na tyle, by wiedzieć, że to silikony... - zauważył za to, po czym skierował się w stronę bufetu po kawę, a Hidan odprowadził go zszokowanym wzrokiem. Wydał z siebie coś na kształt głośnego warknięcia.
   - Nieprawda! Po prostu wszyscy o tym plotkują! - tłumaczył się desperacko, ale tamten nie zwracał na niego uwagi. Przyciągnął za to ciekawskie spojrzenia reszty obecnych w pomieszczeniu osób - w tym samej obgadywanej. Skrzywił się i pociągnął kolejny łyk z kubka. Obserwował znad niego szatyna, mrużąc oczy. Kakuzu odwrócił się i zaczął wracać, mając na drodze srebrnowłosego, więc ten uciekł od niego wzrokiem.
   - Hidan - usłyszał, gdy myślał, że zielonooki właśnie go minie. Popatrzył na niego. - Możesz już wracać do domu - rzucił przyciszonym głosem, by nikt inny go nie usłyszał. Srebrnowłosy za to zmarszczył brwi, nie wiedząc, co jego szef miał na celu. - Będę o dziewiątej.
   Dopiero wtedy partner minął Hidana, zostawiając go zaskoczenonego i w pełni radości.
   - Wooohoooh! - zawołał głośno, nie bacząc na reakcje ludzi, a potem odniósł kubek i wrócił cały w skowronkach do domu.

~*~

   Usłyszał szczęk otwieranych drzwi i kroki w korytarzu. Rozpoznał też, jak Kakuzu odkładał swoją firmową teczkę i skórzaną kurtkę na miejsce. Następnie kroki rozbrzmiały w jadalni, gdzie prawdopodobnie zielonooki spodziewał się zastać partnera, a potem przystanął.
   - Sypialnia! - podpowiedział Hidan, a jego głos pewnie dosyć stłumiony dotarł do starszego mężczyzny, bo zaraz zobaczył uchylające się drzwi. Ukrył się prędko za parawanem.
   - Hidan? - odezwał się głębokim głosem jego partner, a on nagle poczuł gęsią skórkę na rękach - nie wiedział czy z powodu chłodu, czy tego dźwięku.
  - Usiądź w fotelu - polecił znowu i już wyobraził sobie w myślach, jak ten unosi brwi w rozbawieniu. Zastanawiał się też, w jaki sposób zareagował na świeczki porozstawiane w pomieszczeniu i klimacie, jaki tworzyły.
   - Co dalej? - Kakuzu chyba postanowił zagrać w jego grę. Uśmiechnął się, nagle nabierając więcej pewności siebie.
   - Zrelaksuj się - rzucił lakonicznie, po czym wyszedł zza parawanu, tym samym przyciągając ciekawskie spojrzenie partnera.
   Kakuzu siedział rozwalony na meblu z ramionami ułożonymi wygodnie na oparciach fotela, który to znajdował się naprzeciw łóżka, czyli tam, gdzie Hidan go wcześniej ustawił. On sam miał na sobie tylko spodnie - tak, bez niczego pod spodem - i gołymi stopami pocierał miękki dywan, podchodząc tuż przed łóżko, a dokładniej - pod jego nogi. Ustawiony był przodem do partnera. Czuł walące dziko w piersi serce ze zdenerwowania, ale to tylko napędzało go bardziej.
   Wyczuwał na sobie świdrujący wzrok Kakuzu. Srebrnowłosy popatrzył na niego i zdecydował się wlepiać oczy w te partnera, żeby obserwować jego reakcje.
   Podczas gdy jedna dłoń spoczywała na pasku od spodni, drugą w powolnym tempie uniósł do ust, a Kakuzu uważnie przyglądał się temu ruchowi. Zaczepił palce o wargi i uczylił je. Polizał dwa palce, po czym zaczał nimiwędrować w dół swojej szyi i torsu, zatrzymując się na sutkach. Pobawił się nimi przez chwilę, dopóki nie stwardniały, a potem ponowił zostawianie mokrych od śliny śladów zjeżdżającymi palcami w dół ciała. Dotarł w końcu do skórzanego paska i rozpiął go. Spodnie opadły mu do kostek,pozostawiając go nagim. Zrzucił je gdzieś na podłogę i usiadł na skraju łóżka.
   Przełknął ślinę, wahając się przez moment, ale zdecydował się dokończyć swój plan.
   Oparł się na łokciach w pozycji półleżącej i sięgnął palcami znów do ust. Uniósł jedną nogę i zgiął ją w kolanie, układając wygodnie na materacu. Później opierał się już tylko na jednym łokciu, bo naślinioną dłonią znów wrócił w dolne rejony swojego ciała. Nawet nie tknął pobudzonego już penisa i jąder, kierując się ku wejściu. Okrążył palcem wskazującym kawałek skóry, a potem przecisnął się nim przez pierścień, który owa skóra tworzyła. Sapnął cicho, wracając spojrzeniem do twarzy partnera.
   Zaczerwienił się znacznie, gdy zobaczył jego mocny wzrok w miejscu, na które miał najlepszy widok. Hidan objął jego pozycję wzrokiem i doszedł do wniosku, że wyglądał on jak król na tronie z tymi szeroko rozstawionymi kolanami i jedną pięścią zaciśniętą jakby w wyrazie zastanowienia lub skupienia przy ustach. Ręce miał oparte na podłokietnikach, a podczas gdy jedna z dłoni ustawiona była przy ustach, druga swobodnie zwisała nad udem właściciela. Włosy znad czoła tworzyły cień wokół jego oczu, nadając im enigmatycznego wyglądu.
   Hidan dołożył drugi palec, przywyczajony już do obecności pierwszego w sobie.
   Zwilżył językiem suchą wargę. Od pewnego czasu zaczął głośniej oddychać, ale zauważył to dopiero, gdy do tego dźwięku doszedł jeszcze jeden - odgłos, cóż, "mlaskania" dochodzący z wnętrza jego ciała. Wciągnął wargi między zęby z lekkiego zażenowania, ale to, co robił palcami, było zbyt dekoncentrujące, by mógł się długo przejmować swoją małą widownią.
   Kiedy uznał, że był już wystarczająco przygotowany, wyjął ostrożnie palce i sięgnął ręką pod poduszkę po omacku. Patrzył przy tym na partnera, który wyglądał na zaciekawionego, co też Hidan miał jeszcze w zanadrzu. Srebrnowłosy trochę zarumienił się, choć szybko to ukrył, gdy Kakuzu uniósł w niedowierzaniu brwi w reakcji na... ech, wibrator. Tak, czerwony, wielki wibrator.
   Odchrząknął i spojrzał ponownie na twarz zielonookiego. Ten znów przywdział kamienną maskę i obserwował go tak, że Hidan wiedział, że nic mu nie umknie.
   Chwycił wibrator u podstawy i zbliżył do ust. Polizał go na początek i potem włożył całego do gardła, zostawiając na nim dużo śliny, gdy już go wyciągał. Przeniósł rękę trzymającą jego nowy nabytek tuż przed wejście i zaczął wciskać go do środka. Sapnął, tym razem o wiele głośniej niż dotychczas tego wieczora. Wsunął główkę wibratora przez pierścień mięśni, a potem poszło już... gładko. Jęknął głośno, gdy ten ciekawy przyrząd zahaczył o jego prostatę, będąc dopiero wsuniętym do połowy. Wygiął plecy w łuk, a głową dotknął pościeli. Rozsunął szerzej nogi, minimalnie stymulując poprzedni ruch, by naciskać na prostatę w ten sposób raz jeszcze i jeszcze. Usta miał otwarte i urwany oddech świszczał mu przez nie głośno, drżąco i nierytmicznie.
   Jakaś część jego świadomości zarejestrowała dźwięk metalu uderzającego o metal, jakby ktoś odpinał pasek od spodni. Chciał podnieść się i zobaczyć, co się działo, ale nie pozwoliły mu na to doznania.
   - Hidan... - No teraz to już podnieść odrobinę się musiał. Zerknął w dół na stojącego już partnera z rozwartym rozporkiem i rozplątującego krawat. - Że ty nie masz wstydu...
   - CO, KURWA?! - zdenerwował się, ale w tym momencie właśnie przez to zdenerwowanie uderzył w czuły punkt w sobie mocniej, niż robił to wcześniej i jęknął przeciągle. Znów mimowolnie położył się na plecach, nie potrafiąc opanować.
   ...Ale za to zaraz ktoś opanował jego.
   Materac ugiął się pod dodatkowym ciężarem, lecz Hidan ledwo to zarejestrował, bo wibrator został mu wytrącony z ręki i wyciągnięty ze środka, a on sam - przewrócony na brzuch. Stało się to tak szybko i gwałtownie, że wylądował twarzą w pościeli, prawie się w niej dusząc, ale Kakuzu chwilę później przyciągnął jego wypięte biodra ku sobie. Wcześniej rozszerzył mu kolana, na których się opierał, na tyle, że penisem dotykał materiału pod sobą.
   Chciał się podnieść, ale ten cholerny ateista docisnął dłonią jego plecy do materaca. Warknął w pościel wkurzony w cholerę, jednak jego partner chyba zadecydował, że to on rządzi, bez dyskusji i Hidan nie miał nic do gadania, bo ścisnął wolną ręką (drugą wciąż dociskał jego plecy w okolicach łopatek) boleśnie pośladek srebrnowłosego, odchylając go na zewnątrz tak, że miał doskonały widok na jego odbyt. Przejechał kciukiem po całej długości rowka, zahaczając o wejście paznokciem. Hidan mimowolnie wypiął się ku niemu bardziej, ale w tym momencie dotyk na pośladku zniknął - tak samo jak na plecach. Pojawił się za to na jego biodrach i zaraz poczuł najlepszego kutasa w mieście w... w swojej, kurwa, dupie. I to było uczucie, dla którego mógłby zabić połowę populacji na planecie.
   Wydał z siebie coś na granicy jęku i wycia, gdzieś w podświadomości rejestrując, jak jego partner wsadza swój łokieć pod jego brodę i ciągnie ku górze. W ten sposób Kakuzu wszedł w Hidana do końca z głośnym plaśnięciem pośladków o pachwiny jego szefa.
   Nie wiedział, czy właściwie wisiał na tej podłożonej ręce zielonookiego, czy jednak sam się podtrzymywał (stawiał na to pierwsze - dla Kakuzu ten ciężar to nic, on był jak skała... i to nie tylko jego mięśnie takie były), ale ledwo zwracał na to uwagę, bo jedynym, co chciał w tym momencie czuć, to członek partnera rozrywający ścianki jego odbytu i uciskający prostatę.
   Obaj finalnie klęczeli, przy czym kolana Hidana były rozszerzane przez te Kakuzu, które umieścił między jego nogami. To ramię, co wcześniej uniosło srebrnowłosego, teraz oplatało jego tors i palce tej ręki zaciskały się na jego barku, sprowadzając go z większą siłą w dół. Druga dłoń jego szefa natomiast wędrowała od jego biodra - wtedy korygował tempo - do penisa - wtedy go pieścił. Problem polegał jednak na tym, że gdy Kakuzu zaczynał pieścić jego członka, dekoncentrował się i gubił rytm, więc dotyk szybko znikał i partner znów poprawiał rytm. Zaś jego własne ręce znalazły sobie miejsce - jedna zaciskająca się na ramieniu zielonookiego, a druga na biodrze Kakuzu, jako że ten cały czas strącał jego dłoń, gdy chciał się sam onanizować.
   Phie, wielki dominant się znalazł.
   Trwało to dłuższą chwilę, wiele odgłosów zderzających się ciał i niezliczoną ilość jęków i sapnień, gdy stwierdził w duchu, że był już bliski orgazmu. Kakuzu jakimś cudem chyba też to wyczuł, bo nagle zmienił pozycję - znów wywrócił Hidana na pościel, ale tym razem otoczył jego kolana swoimi z zewnątrz, a biodra srebrnowłosego podtrzymywał jedną dłonią tak, jak jemu to opowiadało. Oczywiście Hidan nadal nie miał nic do powiedzenia, bo Kakuzu wolną ręką wziął jego dłonie i umieścił na pościeli nad jego głową tak, że nie mógł nawet podnieść głowy z materaca, a tylko przekręcić ją na bok, aby się nie udusić. Dyszeli obaj jak po maratonie.
   Kakuzu przyspieszył tempo, niemożliwie bardziej i ostrzej się w niego wbijając. Biedny penis Hidana pozostawiony samemu sobie ocierał się tylko o pościel, ale i to właściwie starczyłoby mu w tych warunkach na dojście.
   Tak też się stało, gdy partner jednym mocnym ruchem uderzył głęboko w niego i poczuł rozlewającą się po wnętrzu gorącą spermę. To było jak najlepsze w życiu porno.
   Jego szef opadł na niego, nie wyjąwszy z odbytu swojego członka. Wtedy też usłyszał wychrypiane tuż przy swoim uchu:
   - Uwielbiam cię.
   I nie zamierzał narzekać już na nic więcej.

~*~

   Parę godzin i kilka innych wypróbowanych pozycji później, gdy leżeli nadzy i spoceni w łóżku, Hidan przypomniał sobie o czymś.
   - Wiesz... Mam dla ciebie tort w lodówce - posłał Kakuzu skromny uśmieszek. Ten uniósł brew. Pewnie nie spodziewał się, że coś jeszcze dostanie. - Idę po niego.
   Chwila minęła, a Hidan wrócił z truskawkowym tortem w dłoniach i zapaloną jedną świeczką - tak tylko dla symbolu. Położył je na łóżku między nimi, zanim usiadł. Schylił się ku twarzy partnera i pocałował go przeciągle i zmysłowo.
   - Wszystkiego najlepszego! - podsumował z wyszczerzem. Zaraz jednak zrzedła mu mina, gdy zobaczył tę Kakuzu - niezwykle zatrwożoną. - Co? - bąknął, bo on też nie miał pojęcia, o co zielonookiemu chodziło.
   - Czy ty wiedziałeś, że... Że Marlena przyniosła mi do biura dzisiaj taki sam tort? - powiedział powoli, a Hidan w szoku i niedowierzaniu zaczął ruszać ustami jak ryba.
   - Co, do chuja?! - wyrzucił z siebie w końcu. - No kurwa, czy ona zawsze musi wszystko spieprzyć?! UGHHH! - warknął i był jeszcze bardziej zdenerwowany, gdy Kakuzu się z niego śmiał. - Phie! Więcej ci tortu nie przynoszę, kuźwa.
   - A tak odchodząc od tematu - zaczął jego partner po chwili. - Musiałem dzisiaj zostawić projekt w połowie ukończony. Na jutro miał być gotowy - informował go. Hidan uniósł brwi, znów nie rozumiejąc, do czego ten zmierzał.
   - I co z tego?
   - A to, że to przez ciebie go nie dokończyłem...
   - Chociaż raz, kuźwa, przyszedłeś do domu nie o drugiej w nocy i narzekasz, ja pierdolę...! No i co ja mam z tym zrobić, co? Płakać? - zakpił.
   - Nie. Ale jesteś mi coś winien.
   - Nie będę przepraszał - zastrzegł.
   - Chodzi o przysługę - mruknął tajemniczo Kakuzu. Srebrnowłosy uniósł pytająco brwi.
   -...No okej. Ale że niby jaką?
   Jego szef tylko uśmiechnął się cwaniacko. To się Hidan wpakował!

~*~

   Takim oto sposobem znalazł się pod biurkiem swojego szefa i robił mu loda.
   Kakuzu zażyczył sobie, że jego chłopak to dzisiaj zrobi właśnie w takich okolicznościach. Jak widać jego szefowi też chodziły takie ekscytujące pomysły po głowie, a nie tylko praca i praca. Srebrnowłosy właściwie poczuł powiew adrenaliny i wyzwania na jego słowa, dlatego dał się złapać, bo ten zaraz dopowiedział, że Hidan będzie to robił do czasu ukończenia przez niego projektu i kiedy tylko poprosi go do biura.
   Jego szef nie kwapił się, by jakoś zabezpieczyć się przed nakryciem ich, choćby zakładając ręce na biurku czy coś. Nie, skądże! Siedział wygodnie i głaskał włosy Hidana jedną dłonią, podczas gdy na drugiej dla pozoru opierał brodę. On sprawdzał te swoje dokumenty wzrokiem, a srebrnowłosy właśnie lizał jego jądra z cichym mlaskaniem.
   Puk, puk, puk.
   - Wejść! - rozkazał, a Hidan pod meblem ograniczył wydawanie dźwięków, jak i spowolnił ruchy głową.
   Osoba weszła do środka pomieszczenia w tym samym momencie, w którym Kakuzu docisnął jego głowę do swojego krocza w niemym poleceniu, żeby nie zwalniał.
   - Tak? - rzucił jego szef do przybyłej osoby.
   - Panie Kakuzu...
   Jak srebrnowłosy usłyszał tylko ten pierdolony głos, zassał się na główce penisa "pana Kakuzu" z zaangażowaniem, jakby chciał z niego wyciągnąć wszystkie soki.
   - ...chciałam zgłosić, że Hidana nie ma co chwilę w biurze i nie wraca przez długi czas.
   Do jego uszu dotarło własne imię wypowiedziane głosem tej pizdy i skrzywił się.
   - Marleno... - zaczął Kakuzu ze zniecierpliwieniem. Nie tak zazwyczaj zwracał się do niej - co kiedyś sam zdążył zauważyć. A to nowość! - Nie ma Hidana na moje polecenie. Nie interesuj się innymi pracownikami, tylko swoimi obowiązkami albo ktoś inny zajmie twoje stanowisko - odpowiedział zielonooki tak, jak srebrnowłosy w życiu się nie spodziewał, że jego partner odpowie MARLENIE.
   - Ach... Ależ oczywiście, przepraszam pana. Już... Już wychodzę.
   - Donosicielska cipa - podsumował Hidan, gdy tylko drzwi się za nią zamknęły.
   W duchu był bardzo zadowolony z postawy partnera, dlatego postanowił go wynagrodzić i urozmaicić nieco dzisiejsze... biurkowe obciąganie.
   Po chwili słyszał niekontrolowane westchnięcia znad blatu biurka, a on uśmiechnął się diabelsko.

 
 
________________________________________
 
Wstaję za cztery godziny do pracy, a jeszcze nie poszłam spać, co łatwo wywnioskować, dlatego jeśli ktoś w ogóle czyta te notki odautorskie, zapraszam za jakieś szesnaście godzin - będę już po pracy i zaktualizuję to-to tutaj xd Tymczasem, dobranoc.
Mogą być błędy; będę sprawdzać tekst... dogłębnie (xD) popołudniu.
______
EDIT o 23:06
Dobra, może nie tak dogłębnie, bo sprawdziłam wszystkie sceny, oprócz tej najdłuższej z seksem. Nie mam do tego teraz głowy. Zasypiam na siedząco. Przeliczyłam się trochę z tym poprawianiem popołudniu, bo żadnego poprawiania wtedy nie było, a za to praca, msza i obowiązki w domu. No cóż. Ale jest reszta xd
Jak wspomniałam wcześniej - chodzę do pracy i tak by the way zauważyłam u siebie zależność, że im więcej mam na głowie, tym bardziej chce mi się pisać i wpadam na coraz ciekawsze pomysły xd Ale wracając i podsumowując jednocześnie: mam mało czasu, żeby ogarnąć pisanie masowo xd To trochę potrwa, a z następnego rozdziału Nieśmiertelnych zostało mi parę istotnych scen. W ogóle to miesiąc zajęło mi uświadomienie sobie, że fabuła potrzebuje udoskonalenia i tym właśnie zajmowałam się przez jakiś ostatni tydzień lipca. Tak oto powstał szczegółowy plan następnych paru rozdziałów, które ukażą się już wkrótce - no nie bójcie żaby, ja nie zrezygnuję z tego opowiadania nawet po trupie czy coś...
A teraz chciałabym BARDZO PODZIĘKOWAĆ za kometarze pod ostatnim rozdziałem Nieśmiertelnych :) Jestem okropnie zmotywowana, a nawał pracy tylko podsyca moją chęć do pisania - przeszkadza mi tylko zmęczenie.
Dziękuję też za Waszą cierpliwość i wyrozumiałość C: Oczekujcie kolejnej aktualizacji KakuHida <3
Dobranoccc~

3 komentarze:

  1. "Szef, na którego leci, bo jest jej szefem. Bo szef ma kasę. Na ich szefa. Na JEGO, kurwa, faceta." ZACZYNA SIĘ DOBRZE XDDD Chociaż chyba bym wolała, żeby nie byli razem i żeby Kakuzu go zgwałcił, o, nie wierzę że się serio związali
    /sorka, mój umysł to jeden wielki rzyg i niemoralność/
    "(...) wyszła z uniesionym wysoko podbródkiem oraz chodem godnego samego, kurwa, bociana." O NEJ HIDAN I'M CRYIN', I'M DYIN', KOCHAM TO CO PRZEPŁYWA PRZEZ TWOJĄ GŁOWĘ, idealny komentarz XD Btw. Marlena kojarzy mi się tylko z tą Marlenką z Pingwinów z Madagaskaru :<
    Ahaha, widzę, że Hidan nie zatrzymuje swoich uwag dla siebie, dzieli się nimi też z Kakuzu XD Nie dziwię się, że biedak ma ich dość, przecież Kaku to praktycznie aseksualna osoba i na pewno by na nią nie poleciał... Ja się dziwię, że poleciał na Hidana :v
    Btw. ta paczka o której mówił Hidan... Spodziewam się wibratora albo kulek analnych
    BRAWO HIDAN! POSTAWIŁEŚ SIĘ KAKUZU, TAAAK JEEEST!
    "- Znowu gapisz się na piersi Marleny?
    - Wiesz dobrze, że nienawidzę tej cipy i gówno mnie obchodzą jej silikony.
    - A mimo to interesują cię na tyle, by wiedzieć, że to silikony..." Zawyłam się kompletnie XDD D U S Z Ę S I Ę T U XD Lila, jesteś moim mistrzem
    O KURDE ZACZYNA SIĘ OPIS +18, PEŁNE SKUPIENIE *^*
    (swoją drogą dużo tu capsa... Ale te emocje...!)
    O jaaa... Ta pozycja Kakuzu *~* Chyba dochodzę od samego opisu jego jako króla :v
    Wiedziałam, że to będzie wibrator... O MÓJ BOŻE XD ;////////////;
    Uhuhu, Kakuzu w końcu wchodzi do akcji B)
    "Pojawił się za to na jego biodrach i zaraz poczuł najlepszego kutasa w mieście w... w swojej, kurwa, dupie. I to było uczucie, dla którego mógłby zabić połowę populacji na planecie." XDDDDDDDDDDD O nie, to mi tu nie pasowało :< Znaczy do Hidana tak, ale to dodaje opowiadaniu takiego raka, plz xD
    O matko, ta druga pozycja, dokładnie ją uwielbiam ;-; Znaczy nie no... W sumie pierwsza też jest genialna ;-; (czuję się sama jak rak, pisząc ten komentarz :v)
    Ten tort zepsuł wszystko :/
    ALE TA PRZYSŁUGA... XD No, ta przysługa uspokoiła raz na zawsze Marlenę :>
    Dobra Lila, takie odmóżdżacze mogę czytać wiecznie ;; Kocham ;-;

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziewczyno, jesteś po prostu niesamowita. Świetnie oddajesz charaktery postacii a sceny erotyczne są mniam! Humor I samo AU również na plusie! Dziękuję,że się tak dla nas starasz. ♥♡♥♡
    Pozdrawiam I życzę weny, czasu oraz odpoczynku w tym zabieganym życiu. ★☆★

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    uroczo, jaki despotyczny Kkakazu, a Hideani jego niespodzianka...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy