Strony

1

2

3

9 listopada 2014

Zakład – Rozdział XX

   Wróciłem do domu. Wyszedłem ze szkoły jakiś czas później. Nie natknąłem się na nich. Całe szczęście, bo nie byłoby dobrze. Mam dosyć miłości, zazdrości, tych wszystkich podchodów, domysłów, presji i starań. No bo po co się starać, hm? Przecież teraz wszystko jest już jasne.
   Padłem na kanapę i założyłem ramiona pod głowę. Tak jest dobrze. Cisza i spokój - tego mi brakowało ostatnimi czasy. Wcześniej co chwilę coś się działo, nie? Nie było tej monotonii - przychodzę do Yuu albo to on przychodzi do mnie i razem zbijamy czas. Mignęła mi przed oczyma jego wesolutka twarz. Skrzywiłem się. Teraz już ten widok nie wzbudzał - przynajmniej z mojego punktu widzenia - uczucia radości, a raczej taką cholerną szczerość i chamstwo. Tak, mam żal o to. Powiedział to tak wesolutko, jakby to była najwspanialsza wieść na świecie, HAHA. Może dla nich, bo mnie nie było do śmiechu.
   Co do nich... Ironia losu - powiecie? Starałem się o Harukiego, pod koniec go odrzuciłem i wyjechałem na moment, a w tym czasie on zaczyna chodzić z Yuu. Przypadek? Yuu powiedział, że "zastanawia się, skąd Haruki znał jego miejsce zamieszkania". Znał, bo jakiś czas temu przy mnie się dowiedział. Haruki interesował się mną, a po odrzuceniu zarywa do tego, dla kogo od odrzuciłem? Jakie to proste, nie uważacie? Haruki chciał się pewnie na mnie zemścić, więc poszedł do Yuu, Yuu to wykorzystał, żeby wygrać zakład i finalnie obaj wykorzystują się wzajemnie, udając zakochaną parę. "Udając", bo po pierwsze - wykorzystują się, a po drugie - pamiętam, że Yuu powiedział, jaki to Nagase jest opanowany czy spokojny. Ta, on spokojny. Proszę was. To przy mnie się uśmiechał, robił to szczerze, widziałem wesołe błyski w jego oczach, całował się ze mną z takim zaangażowaniem. Mimowolnie dotknąłem opuszkami palców warg. On nie jest teraz szczęśliwy. Obu im chodzi tylko o to, żeby dojść do celu. Dobra, może to TROCHĘ egocentryczne stwierdzenie, ale to nie znaczy, że jest nieprawdziwe! No chyba że kiedy mnie nie było, dosłownie wpadli na siebie na ulicy i zakochali od pierwszego wejrzenia...! Chociaż już wcześniej się znali, ale to szczegół.
   To jest po prostu tru loff. Ja im przeszkadzać nie będę. Ciekaw jestem, ile wytrzymają w takim układzie.
   Zadzwonił telefon, odebrałem.
   - Hej, Hisa, jak się czujesz? - Shigure to ma wyczucie czasu z nowinkami, nie? Zastanawiam się czasami, jak on to robi. Może ma jakiś radar... Ta, radar, który się nazywa "co się dzieje z moim Sekretnym Kochankiem"? Nie, nie! Zejdźmy z tematu, proszę.
   - Cześć, bardzo dobrze, wszystko się ułożyło! - rzuciłem pogodnie.
   - Hisa...? Co się ułożyło? Coś z zakładem? - spytał podejrzliwie. Ten radar to musi być jakiś full-wypas. Milczałem chwilę. - Hisa...?
   - Przegrałem - odparłem. - Ale może to i dobrze. Teraz już nie będziesz Sekretnym Kochankiem! - Zaśmiałem się cicho.
   - Ten Yuu znalazł sobie kogoś? - zignorował mój żart. Poznałem po głosie, że jest poważny. Nawet nie zareagował na to, że nazwałem go moim kochankiem.
   - Zszedł się z Harukim.
   Nie odpowiedział. Kontynuowałem więc pokpiwającym tonem:
   - Gdybyś widział, jakie z nich teraz gołąbeczki! Łaszą się do siebie i miziają, taka miłość, że...
   - Boże, ile wy macie lat? - przerwał mi. Zamilkłem; nie spodziewałem się takiej reakcji. Usłyszałem sapnięcie. - Sama idea tego durnego zakładu... Ale na ten temat się już wypowiedziałem. Jak się dowiedziałeś?
   - Widziałem wczoraj, jak się całują, a dzisiaj Yuu mi to zakomunikował. - Dlaczego wtedy, kiedy mnie opieprzał albo mówił swoje spostrzeżenia o sprawie, stawałem się potulny jak baranek i słuchałem go z takim przejęciem? To upierdliwe. Ale nie mogę zaprzeczyć - jego zdanie jest dla mnie istotne.
   - Świetnie - sarknął. - Ten Haruki nie był przypadkiem w tobie zakochany?
   - Miałem wrażenie, że był, ale wyszło jak wyszło.
   - Ta, kurna, i tak od razu poleciał na inny kwiatek...?
   - Cóż... Podejrzewałem, że chce się takim sposobem zemścić, że go odrzuciłem, ale...
   - Co za błyskotliwość! - Przewróciłem oczami. - Mogą być też inne powody, ale ten wydaje się najbardziej prawdopodobny - powiedział.
   Milczałem, a on też się już nie odzywał, przynajmniej do mnie. Słyszałem tylko jego bełkot, a wychwyciłem z tego "pieprzony typ, żeby tak mojego...". Więcej nie chciałem słyszeć w sumie. Niepokojące.
   - Shigure...?
   - Tak? - zareagował natychmiast.
   - I co ja mam teraz zrobić?
   - Hm... Nic.
   - Nic?
   - Nic.
   Uniosłem brwi.
   - Zaufaj mi - rzekł jedynie. - Narcia, Hisuś! - I się rozłączył, padalec jeden...
   Ale ma właściwie rację - po co będę się mieszać? Będę patrzył tylko na tych obłudnych typków i się z nich śmiał (ale nie tak publicznie. To byłoby głupie, nie?). Haha, a najlepsze byłoby to, że kiedy nie będę nic robił, być może Haruki albo Yuu - przylecą do mnie z wyjaśnieniami czy przeprosinami, to wtedy ich zbędę. Hahaha...! Jestem okrutny, tak, wiem.

   Sobota. Spanie do późna. Nudy. Obiad. Nudy. Myślenie nad tym, co by porobić.
   Wiem! Spacer!
   Ubrałem się ładnie w czarne spodnie, glany, jakąś koszulę i kurtkę, poprawiłem włoski i uśmiechnąłem się do mojego odbicia w lustrze. I co, Haruki, Yuu? Żałujecie, że mnie nie macie, co? Ja bym żałował.
   Wyszedłem. Ale daleko nie doszedłem, bo zatrzymałem się po pokonaniu połowy piętra, zastanawiając się nad czymś.
   Yuu nie zostawiał nigdy otwartych drzwi, nie?
   No nie zostawiał.
   Zleciałem niemal na pysk z tych schodów i zatrzymałem się przed wejściem do jego mieszkania. Przez uchylone drzwi nie widziałem zbyt wiele, bo były otwarte tylko trochę.  Ale usłyszałem strzępek rozmowy. Byli tam Yuu i ktoś, kogo nie znam. Mężczyzna. A co do samej rozmowy - nie brzmiała ona na jedną z tych, które się prowadzi przy herbatce.
   Rozchyliłem drzwi tak, żebym mógł się przecisnąć, ostrożnie, żeby nie zaskrzypiały.
   - Co teraz zrobisz, co...?
   Wszedłem do małego przedpokoju, który bezpośrednio prowadził do salonu.
   - Nic nie zrobisz, prawda, kochanie? - Kochanie? Z tego, co wiem, Haruki nie ma takiego głosu. To mnie zaniepokoiło. Przez adrenalinę zaczęły mi drżeć ręce, ale to było nieistotne. Do głowy przychodziło mi wiele scenariuszy o tej sytuacji. Wiedziałem jedno - że muszę być ostrożny i nie zostać zauważonym jak najdłużej. Rozglądnąłem się w poszukiwaniu czegoś, czym mógłbym się obronić, ale też zaatakować. Niczego jednak nie dostrzegłem. Zamarłem, kiedy usłyszałem ciche, stłumione, prawdopodobnie wymawiane pomiędzy łkaniem słowa Yuu:
   - Proszę... Nie...
   Nie mogłem dalej stać i słuchać. Zacisnąłem pięść. Wszedłem do salonu, starając się zrobić do cicho i wtedy ich zobaczyłem. Stali po prawej stronie pokoju, pod ścianą. Yuu mnie zauważył.
   - Hi...! - zamknął usta, kiedy przycisnąłem prędko palec do swoich ust, co miało oznaczać, żeby nic nie mówił. Byłem przerażony. Pytałem się w myśli: "Kto to jest? Czy to włamywacz? Jest tu pierwszy raz? Czego chce od Yuu i dlaczego właśnie Yuu?". Zacząłem głośniej oddychać, starając się stłumić emocje.
   - Znowu piszczysz? Mówiłem ci, że masz nie hałasować! - warknął czarnowłosy mężczyzna, który, na szczęście, jeszcze mnie nie zobaczył. Przyglądnąłem mu się bardziej. Był wysoki, umięśniony, ale nie napakowany. Brzmiał jak dorosły mężczyzna. Zacisnąłem szczęki. Niedobrze.
   Zauważyłem na komodzie w rogu przy prawej ścianie jakąś figurkę, była duża, chyba ze szkła albo porcelany. Wziąłem ją ostrożnie, patrząc, czy ten mężczyzna dalej mnie nie widzi i podchodziłem coraz bliżej nich. Yuu z szeroko otwartymi oczami śledził każdy mój krok. Ten facet mnie nie widział, bo miał twarz schowaną w zagłębieniu jego szyi. Nachylał się nad nim. Dopiero teraz bardziej się skupiłem na tym, co robi. Jego ręka była poniżej pasa Yuu. W jego spodniach. Spodniach Yuu. Zamarłem. Nim się otrząsnąłem, usłyszałem:
   - To co, kochanie? Dzisiaj delikatnie, tak? - Jego głos był stłumiony, ale i tak wszystko wyraźnie zrozumiałem.
   Dzisiaj?! Delikatnie?! Czyli nie pierwszy raz i...!
   - SCHYL SIĘ! - rzuciłem do Yuu i zamachnąłem się figurką. Yuu się schylił, ale w ślad za nim schylił się także i owy mężczyzna. Cholera. Odwrócił się, będąc jeszcze prawie w kuckach, a ja zareagowałem instynktownie i kopnąłem go od dołu w szczękę. Z glana. Musiało boleć, bo padł jak długi pod nogami Yuu. Wziąłem czerwonowłoego w ręce i przytuliłem, nadal będąc zaszokowany tą sytuacją. - W porządku?
   Przytulił się mocno. Spojrzałem w stronę tego kolesia, upewniając się, że dalej leży tam, gdzie leżał.
   - Tak - potwierdził i chlipnął.
   Piętnaście minut później przyjechała policja i zabrała związanego przeze mnie mężczyznę. Zabrali także Yuu, żeby złożył zeznania przeciw niemu. Dowiedziałem się, że to koleś w naszym wieku i dręczył Yukio już w gimnazjum. I ostatnio go odnalazł. Boże. Dlaczego on mi nie powiedział...? No tak, bo byłem zainteresowany własnymi sprawami. Ale dlaczego nie zadzwonił na policję? No dlaczego?!
   Zbulwersowany wróciłem na górę i rzuciłem się na łóżko. Nie mogłem przestać myśleć o całej sprawie. Zadzwoniłem do Shigure i opowiedziałem mu całą sprawę. Zdziwił się i pochwalił mnie, co zignorowałem. Rozmawialiśmy jeszcze jakiś czas. Potem zrobiłem sobie kolację i poszedłem pod prysznic. Chciałem iść się położyć, ale zobaczyłem, że wyświetliła mi się wiadomość na telefonie. Ach, nie była to wiadomość, a nieodebrane połączenie. Zdziwiłem się - nie pierwszy raz dzisiaj - bo dzwonił Haruki. Uniosłem brwi. Dzwonił, żeby pogratulować mi "schwytania" tego cholernego gwałciciela, czy żeby podziękować za uratowanie miłości jego życia? Ha! Ciekawe, no ciekawe. Skrzywiłem się, ale oddzwoniłem.
   - Hisashi! Dzięki, że oddzwoniłeś - powiedział, od razu odbierając.
   - Ta, o co chodzi? Streszczaj się, nie mam czasu. - Miałem masę czasu i się nudziłem, ale nie mogłem pozwolić mu stawiać jakichkolwiek warunków. Musiałem być oschły po tym, co obaj zrobili. Nie miałem zamiaru wybaczać i nie miałem ochoty z nim w ogóle rozmawiać.
   - Muszę z tobą porozmawiać.
   ...
   BARDZO ŚMIESZNE.
   - To gadaj - warknąłem.
   - Ale nie przez telefon. Spotkajmy się jutro gdzieś. O dwunastej przy tamtej ławce w parku, pamiętasz?
   - A o czym chcesz ze mną rozmawiać? - zignorowałem jego wypowiedź.
   - Dowiesz się na miejscu. Pasuje ci?
   - Skoro muszę.
   - To cześć.
   Miałem, kurna, nie pozwolić mu stawiać warunków. W cholerę z tą moją uległością! Ciekawy jestem tylko, co takiego ma mi do powiedzenia.


________________________________
Notka informacyjna będzie tutaj najpóźniej w poniedziałek wieczór.
Enjoy :3
EDIT: poniedziałek, 10.11.2014 18:31
 Oksy. Wiecie, zbliżamy się wielkimi krokami do końca opowiadania. Mhe-he-he... Tej części. Następną zacznę od razu po zakończeniu pierwszej. Nie będzie żadnego żegnania z postaciami. Zmieni się parę rzeczy, ale tego dowiecie się potem, kochani. Dopiero wszystko przed nami~!
Anyway, ogląda ktoś Pamiętniki Wampirów? :D Ja zaczęłam i powiem jedno - Damon jest HOT, ale Steff~ jest leepszy <3
Uwaga, uwaga~!
Następna notka to ostatnia z "Zakładu". Potem zmienimy nazwę :D (Mimo że już mam ustalone), jakie byście dali? Ciekawa jestem Waszych pomysłów :D

3 komentarze:

  1. Wiesz co... Wydaje mi się, że twoje notki są krótsze nawet od moich xD Ale nie narzekam, nie narzekam, żeby nie było... :P
    " I co, Hisashi, Yuu? Żałujecie, że mnie nie macie, co?" - Hisashi sam żałuje, że siebie nie ma? xD
    Shigureee, taki kochany starszy brat <3 Lubię, kiedy zachowuje się jak idiota, ale kiedy jest poważny, to też jest haufhsnfewifhrfdu *QQQ*
    Hisashi już chciał wyjść... Chciał się przejść... Spacerek kurna! Tak bardzo zdrowo, świeże powietrze i wgl ;_; Yukio, trzeba było kazać kochankowi zamknąć drzwi za sobą xd I wgl za nimi zdechnąć xd
    Yuu to dziwka ;c Trzeba było dać temu kolesiowi go przelecieć, Hisa. Za to co ci zrobił, powinieneś mu się tak odpłacić. No, może nie całkiem odpłacić, bo przez dłuższą chwilę nie wiedział, że zamierzasz go uratować... xd No, chociaż z drugiej strony, jestem jednak z niego dumna xd Hiszuś, ty dzielny bohaterze <3
    Co ma znaczyć kończenie w takim momencie ;-; Ja chcę wiedzieć, o czym będą rozmawiać >o< Hisa, mogłeś się tak łatwo nie poddawać! Trzeba było jasno powiedzieć, że nie macie o czym z Harukim rozmawiać xd Btw.,
    "Nie miałem zamiaru wybaczać i nie miałem ochoty z nim w ogóle rozmawiać.
    - Muszę z tobą porozmawiać.
    ...
    BARDZO ŚMIESZNE." - padłam xDDD
    Ech, Lila, Lila~ Dręczę cię o resztę ;_; I o notkę informacyjną też, bo mi dziwnie bez niej xD Tak pusto xD
    Nieskładnie i głupio, wiem ;d Kocham cię :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Shiguuuuuuuuuś. <3 Ostatnio do kogoś palnęłam o "Sekretnym Kochanku", nie zrozumiał. <3
    Aww, Hisa uratował Yuu, jeeej. I tak już go nie lubię, nic tego nie zmieni. ;=;
    Krótki komentarz będzie, bo krótka notka, maupo. ;=; Masz więcej pisać, a nie oglądać Pamiętniki, które są jedną wielką Modą na Sukces, gdzie wszyscy ze wszystkimi i co chwila śmierć. ;_; Dlatego wolę książki.
    Hisa taki uległy. XD A ja dalej nie mogę zdecydować, który ma być na górze. T^T
    Nieważne, nazwy wybierz jakie chcesz, kocham Cię, pisz więcej i w ogóle~
    Buuuzi. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam,
    Hisashi pomógł w pozbyciu się tego typa co gnębił Yuu, ciekawe o co chodzi Harukiemu dlaczego chce się spotkać...
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy