Strony

1

2

3

20 listopada 2014

Wojna – Rozdział I

Oto kontynuacja "Zakładu". Parę rzeczy się zmieniło, więc bądźcie czujni :3

   Przed państwem Shigure Kasamatsu, witam serdecznie. Jestem właśnie pod drzwiami mieszkania mojego kochaniutkiego Hisashiego, żeby zrobić mu niespodziankę. Zapewne rzuci się w moje ramiona i będziemy żyć długo i szczęśliwie. Przeczesywałem jeszcze przed wejściem włosy, gdy usłyszałem:
   - Możecie się pocałować.
   Co?
   Wszedłem do mieszkania i osłupiałem. Hisashi stał pośrodku pokoju, obok niego jakiś facet - obaj w smokingach, a przed nimi na podeście... ksiądz w różowej sutannie. Hisashi zbliżył swoją twarz do twarzy mężczyzny.
   - NIEEE...! - Upadłem na kolana. Hisashi miał rzucić się w moje ramiona i to ze mną żyć długo i szczęśliwie! Wszystko stracone!
   Hisashi odwrócił się w moją stronę.
   - Shigure...! - zawołał zdziwiony. Zwrócił się do pozostałych obecnych: - Zmieniam zdanie, ślubu nie będzie! Shigure jest moją jedyną prawdziwą miłością! - spojrzałem na niego zszokowany. Biegł w moim kierunku, żeby wpaść w me ramiona. Przycisnąłem go do siebie mocno. - Kupmy dom na wsi, gdzie jest spokojnie i żyjmy szczęśliwie do końca naszych dni!
   - Oczywiście! - przystałem na tę propozycję. - ...Ale będę tam miał neta i kompa?
   - Tak, tak! Będziemy mieli też dzieci i...!
   - Dzieci? - przerwałem mu, ale jedno jego spojrzenie wystarczyło, bym zrozumiał, że...
   Że właśnie się obudziłem.

   Tak, mój poranek nie należał do najlepszych, ale szybko poprawił mi się humor dzięki myśli, że przyjeżdżam dzisiaj do Hisashiego. Tak więc oto tu jestem. Nikogo nie zastałem. Czekałem więc na niego w środku - miałem klucze od ciotki. A potem słyszę, jak ktoś otwiera drzwi, wchodzi, wychodzę więc mu naprzeciw i co widzę?
   Cóż, na pewno nie księdza w różowej sutannie.
   I nie Hisashiego wpadającego w moje ramiona. Niestety. Znowu znalazł sobie inne.
   - KHM, KHM! - poinformowałem ich o mojej obecności. Odskoczyli zaraz od siebie i spojrzeli na mnie: Hisashi zaskoczony, a ten drugi... Kto to w ogóle jest? Mam nadzieję, że nie ten Yuu, bo źle się to skończy...
   - Shigure! - zawołał, ledwo się uśmiechając. - Cześć, co tu robisz? - Powoli odsuwał się od tego kolesia.
   - Przyjechałem - odparłem odrobinę chłodno. - Chyba przeszkodziłem wam w czymś... Powinienem wyjść? - dodałem.
   - Nie, to nic, nie wychodź - powiedział szybko Hisashi, zakłopotany.
   Nawet jeśli powinienem był wyjść, nie miałem zamiaru tego robić. Zostawić ich teraz samych - chcieliby, phie! Tak łatwo ciebie nie oddam, Hisa!
   - Shigure, poznaj Harukiego - zaczął już mniej zestresowany blondyn.
   Haruki. To ten, z którym kręcił? Hm... Niezły, ale nie wystarczająco dobry dla Hisashiego. Hisashi zasługuje na kogoś porządnego. Oczywiście mam na myśli siebie.
   - Haruki, to mój kuzyn - kontynuował. Chłopak uniósł nieznacznie brwi i spojrzał na mnie uważniej. Nie zapędzaj się tak, kolego! To, że jestem kuzynem, nie znaczy, że nie stanowię dla ciebie zagrożenia! Założę się, że poczuł się teraz  pewny siebie i nieco uspokoił. Trzeba mu zrujnować ten łatwy pogląd na sprawę. Ciemnowłosy podszedł do mnie i wyciągnął rękę. Ścisnąłem ją, uśmiechając się do niego, ale jednocześnie zmrużyłem oczy, patrząc na niego z góry. Rodzina Kasamatsu'ów miała doprawdy wysokich członków, choć Haruki wydawał się nie niższy niż Hisashi. Ode mnie jeszcze wyższy nie był. Zmarszczył brwi na wyraz mojej twarzy. Teraz nasz kochany Haruki poczuł się zakłopotany lub zagubiony w sytuacji, lub obie te opcje naraz. Chyba że mam coś na twarzy - w końcu trzeba stosować myślenie dywergencyjne, nie? Ale zaraz chłopak uśmiechnął się i rzekł:
   - Miło poznać.
   Skrzywiłem się w myślach. Twardy zawodnik z niego. Albo głupi. Muszę wypytać o niego Hisashiego. Informacje to podstawa. Jakoś trzeba to rozegrać.
   - Więc... - Hisashi przerwał narastające napięcie. - Zostaniesz, Haruki? Będziecie mieli okazję lepiej się poznać. - Hisuś, jesteś wspaniały, skąd ty wiesz, czego mi trzeba? Och, no tak, przecież jesteśmy połówkami jednej pomarańczy!
   ...Ewentualnie synami dwóch braci, ale to by o tym nie świadczyło, nie?
   - Nie, pójdę już, spotkamy się jutro w szkole - odmówił. No trudno. Toteż zapytam mojego kuzynka. - Przyjść po ciebie? - Uniosłem brwi na to pytanie. Jeszcze bardziej je uniosłem, kiedy mój słodki Hisashi kiwnął głową. Haruki wyszedł, rzuciwszy mi jeszcze przez ramię krótkie "cześć".
   Gra się rozpoczęła.

~*~

   To było chyba najgorsze, co mogło się zdarzyć. Nie, nie chodzi o pocałunek z Harukim, nie chodzi o przyjazd Shigure, a o to, że nas przyłapał. Zawsze się tego obawiałem - spotkanie Shigure i mojego ewentualnego chłopaka. Nie mogłem przewidzieć reakcji kuzyna. Z jednej strony sądzę, że tak sobie tylko żartuje z tym Sekretnym Kochankiem i z resztą, ale wielu rzeczy można się po nim spodziewać. Wolałem więc uważać i nie dopuścić spotkania, ale ono nastąpiło. Shigure i tak zareagował mało gwałtownie czy... Czy jakoś szczególnie burzliwie... O Jezu, teraz będę musiał się mu tłumaczyć! Nie karz mi tego robić, Shigure, nie karz!
   - Tak właściwie to dlaczego tu jesteś? - spytałem, chcąc odciągnąć go od rozmyślań o nieobecnym już Nagase. Odwrócił się do mnie i uśmiechnął.
   - Będę z tobą mieszkał! - zawołał wesoło i już całkiem jak on. Podszedł do mnie i uścisnął mocno, co odwzajemniłem.
   - Jak to "mieszkał"? - zdziwiłem się, wciąż się przytulając. 
   - Matka ci nie mówiła? - też się zdziwił, zerkając na moją twarz. Momentalnie sposępniał. - Nie cieszysz się?
   - Cieszę, cieszę, ale dlaczego? - A miałem już tyle planów... Ciekaw jestem, jak zareaguje na informację o moim związku z Harukim. Będzie nas pilnował...? Dlatego mam co do jego pobytu tutaj mieszane uczucia. Chyba lepiej będzie nie mówić... Ale pewnie i tak się już domyślił.
   - Idę na studia tu niedaleko. Z domu dojeżdżałbym parę godzin. Nie mówiłem ci tydzień temu? - zastanowił się. Przewróciłem oczami.
   - Zapomniałeś. Jak z telefonem - wypomniałem.
   - Nie zaczynaj tego tematu! - jęknął.
   - Okej, okej! - Uśmiechnąłem się. - Ale gdzie ty zamierzasz spać?
   - Z tobą. - Też się uśmiechnął. Zaśmiałem się.
   - Żartujesz...
   - Nie. - Teraz on się zaśmiał. A ja przestałem.
   - Skończże! - Zdzieliłem go w ramię. - Śpimy osobno.
   - Hej, mówię serio, jeszcze mebli nie dowieźli! - Zasłonił się rękami i parsknął znów śmiechem.
   - Co? Jakie meble? - Zmarszczyłem brwi. Przeszliśmy do kuchni. Stało tam parę walizek.
   - Chyba nie sądzisz, że zmieścimy się w jednej szafie, na jednym łóżku i że wystarczy mi twój sprzęt - rzucił ponuro. Przewróciłem oczami. - Ale przywiozą je dopiero pojutrze, więc dziś śpimy razem! - zawołał, znów zmieniając humor.
   - Mówiłem, że nie, Shigure! - zdenerwowałem się. Sprawdzał, co mam w lodówce, kiedy usiadłem i zacząłem obserwować jego ruchy.
   - Chyba lodówkę też powinni dowieźć - mruknął do siebie.
   - Słyszałem! - Zamknął lodówkę i oparł się o nią.
   - Jak tam sprawy z Harukim?
   No nie. A już myślałem, że się udało.
   - Dobrze - odparłem.
   - Mhm... - mruknął, uśmiechając się przebiegle. Posłałem mu karcące spojrzenie. - Opowiedz mi.
   Tak oto powiedziałem mu o... Hej, hej! Tak szybko się nie poddałem! 
   - Nie - odmówiłem.
   - Więc jutro przestawię ci budzik, a kiedy po ciebie przyjdzie, to go wypytam - powiedział radośnie.
   Takim sposobem... opowiedziałem mu o tym, co się działo przez ostatni tydzień. Oczywiście pominąłem szczegóły sprzed około godziny temu, kiedy - och, litości, czy ja występuję w jakimś tanim romansidle? (bezpłatnym, huh - dopis autorki) - wyznawałem mu miłość. Powiedziałem jedynie, że się pogodziliśmy i wyjaśniliśmy wszystko. Nie spytał o te cholerne szczegóły. Całe szczęście.
   Przyjął to spokojnie, po czym stwierdził, że zrobi obiad. Uśmiechnąłem się do niego. Pomyślałem, że jest więcej plusów niż minusów jego przyjazdu. Tak, Shigure będzie dobrym współlokatorem.
   - Czyli... kuchnia jest moja, tak? - dopytał raz jeszcze, przeglądnąwszy zawartość szuflad, żeby wiedzieć, co się gdzie znajduje.
   - Jak mi będziesz robił śniadania do szkoły, pozwolę ci na wszystko - rzuciłem, uśmiechając się prowokacyjnie. Nigdy nie robiłem sobie śniadań do szkoły. Ale śniadanie Shigure, który musiałby wcześniej wstać... Ha!
   - Jasne - odparł z uśmiechem. 
   O kurna. Przecież on jest rannym ptaszkiem i lubi gotować! No nie, mogłem pomyśleć wcześniej nad tym, co powiedziałem? Teraz pewnie...
   - Na wszystko? - dopytał.
   Wiedziałem. Boże, ale się wkopałem. Teraz on uśmiechał się szeroko i oczy jakoś mu świeciły. 
   - A cóż tu robiłeś wcześniej z Harukim? - spytał niewinnie. Och...!
   - Nic - odparłem szybko. Przecież nic nie robiłem z Harukim w kuchni. Zamilkł na moment. Uniósł brew.
   - Będę cię miał na co dzień i do tego pozwolisz mi na wszystko? - mruknął wesoło, podchodząc do mnie bliżej. Skrzywiłem się, kiedy przystanął stanowczo za blisko i odchyliłem lekko na krześle. Miałem złe przeczucia. - A co, gdybym... - Przysunął się szybko i musnął moje wargi. - ...nie zrobił "nic"?
   - Spadaj, mówiłem, żebyś tego nie robił - mruknąłem ponuro, wstając. 
   - Oj no, spokojnie. Na przywitanie... - Zrobił smutną minę i myśli, że mu wybaczę.
   - Idź, rób ten obiad - skapitulowałem. Shigure podszedł do lady i zaczął coś kroić. 
   Tak, Hisashi, oby tak dalej! Po prostu realizujesz wszystko, co sobie postanowisz! Och, co się ze mną dzieje...? Nie mogę tak ulegać, bo zaraz będzie naprawdę sobie na wszystko pozwalał.
   - Śpisz na kanapie - burknąłem. Jednocześnie poczułem cień satysfakcji.
   - Co? Na tej twardej kanapie? - jęknął. - Ale ty ze mną? - spytał z nadzieją w głosie.
   - Nie i skończ! - Poszedłem do toalety.
   - No, Hisashi...! - dotarło do mnie jeszcze, zanim zamknąłem drzwi. Och, co za dureń!

~*~

   Jestem takim dobrym Sekretnym Kochankiem...
   Wstałem wcześniej, zrobiłem Hisashiemu śniadanie, którego nie powstydziłby się najlepszy kucharz w mieście (trochę było ciężko przy taaakiej różnorodności składników) i teraz biorę prysznic. Wcześniej kąpał się Hisashi, ale nie pozwolił mi się do niego przyłączyć... Szkoda, może następnym razem.
   Jeju, jakie to słodkie, że robię śniadanie mojej drugiej połówce pomarańczy. O! Może zrobię mu je w sobotę do łóżka! Tak, to bardzo dobry pomysł!
   Wyszedłem spod prysznica, okrywając się ręcznikiem w pasie. Zadzwonił dzwonek do drzwi. Hisashi zaraz będzie wychodził. Z Harukim. Ugh. Miałem rację. Usłyszałem, jak otwiera temu chłopakowi i wraca po torbę. 
   - Och - zdziwił się na mój widok i przystanął. - Wychodzę już - oznajmił.
   - Okej. Miłego dnia - rzuciłem. Poszedł w stronę przedpokoju. Zauważyłem w kuchni pudełko ze śniadaniem, które zrobiłem. Wziąłem je i poszedłem za nim.
   - Hisashi, zapomniałeś - zwróciłem się do niego, wszedłszy do pomieszczenia. Ubierał buty, a Haruki stał w progu. Ten drugi spojrzał na mnie zdziwiony.
   Stałem w samym ręczniku - cóż się dziwić jego reakcji. Och, założę się, że myśli teraz o tym, o czym myślę, że myśli. NIE, nie o tym, co jest pod ręcznikiem. Raczej o kwestię tego, dlaczego nadal tu jestem. W dodatku w ręczniku. Haha, ale zabawna sytuacja, nie sądzicie?
   Zanim Hisashi się podniósł, uśmiechnąłem się do Harukiego tak, że zmarszczył brwi, pewnie jeszcze bardziej zaniepokojony. No cholera, nie prowokuję go czy coś! To był sardoniczny uśmiech.
   - A, dzięki - Hisashi odwrócił się do mnie i zamarł. Cóż, prawdopodobnie pomyślał o tym (nie, nie o tym, co pod ręcznikiem), do jakich wniosków mógł dojść Haruki i nie wie, co z tym zrobić. I dobrze, Hisashi, nie oddam cię jakiemuś smarkaczowi.
   Blondyn wziął prędko pudełko i włożył do plecaka.
   - To na razie. - I wyszli. 
   Czyż nie zapowiada się na ciekawą grę?

________________________________________________
Ciekawa jestem Waszych reakcji na pierwszy rozdział :D Co sądzicie o nazwie opowiadania?
Odbijam pałeczkę (XD), Memi ♥ Czekam na LawLu (już nie reklamię, noo xp).
Tym razem mało, bo w sumie... nie ma co. Jak mogliście zauważyć - opowiadanie będzie prowadzone z dwóch perspektyw. To tyle. W razie pytań chętnie odpowiem :D
Pozdrawiam ♥

4 komentarze:

  1. "Parę rzeczy się zmieniło, więc bądźcie czujni :3" *zakłada okulary*
    "Przed państwem Shigure Kasamatsu, witam serdecznie." No heeeej~! *macha*
    Pierwszy akapit i już mam bekę na całego XDDD Shigure, czy ty nie masz przypadkiem ZBYT bujnej wyobraźni? Wiesz, to się leczy xD Bo jeszcze pół biedy, jakby to były fantazje hetero, ale koleś, jesteś gejem xD Tu ślubu nie ma xD I dzieci tym bardziej! XD A wgl. Ksiądz w różowej sutannie. + 10 do zajebistości xD
    No kurna, kopiowanie mnie wykończy. Pokonało mnie kopiowanie. KOPIOWANIE.
    "- KHM, KHM! - poinformowałem ich o mojej obecności." Dyskretnie, Shigure. W pierwszej chwili cię pewnie nawet nie zauważyli.
    "Powinienem wyjść?" Nieee, co ty. Przecież im to nie przeszkadza. Spokojnie, patrz się na legalu, jak oni się obściskują, miziają i nie wiadomo co jeszcze, wcale nie zawadzasz :)
    "Kasamatsu'owie", bekłam XDDD Mry, mry. Kasamatsu'owie są wysocy. Wiesz, bycie wysokim zawsze na propsie. To daje ci 99% szans, że jesteś seme.
    Hisa, ty jesteś tym 1%.
    "Twardy zawodnik z niego." ... nie tylko twardy zawodnik. Jestem pewna, że ogólnie twardy. W różnych sytuacjach, heh. Pewnie zaspokoi Hisę lepiej, niż ty. Nie walcz o Hisę. Poddaj się. Idź do *cenzura, bo Lila nie chce, żebym pisała imię pana na N*.
    Ale to jednak podniecające. Shigu i Haru będą walczyć o Hisęęę~!
    ... To Shigure gotuje? SHIGURE JEST RANNYM PTASZKIEM? ... Lila, zepsułaś moje wyobrażenia :c Myślałam, że tylko wpieprza pizzę (jak Noiz) i wgl nie śpi (jak Noiz... no chyba, że z Aobą, hehe. Hehe. Tak, to śmieszne miało być.)
    Tak, Hisa, występujesz w... bezpłatnym romansidle xD" Bekłam x2. I właśnie się zobowiązałeś, że zrobisz wszystko dla jedzenia. Głupi jesteś. Drugi Luffy o:
    HEHEHEHEHEH. Bój się, Haru! Oczywiście, że to ciebie paringuję z Hisą, ale bój się! Shigure sam w ręczniku, nie wiadomo, co wcześniej wyprawiali z Hisashim :) Może się razem kąpali? :) A zanim się kąpali, to mogli się czymś zmęczyć... :))
    Ponoć poranny seks dobry :P
    Okej, okej, kończę 8D Wieeesz... Ja to chcę ShiguxpanNaN <33 I seks HaruHisa *QQ* Czekam na to. I nie ma nie. Drugi rozdział "Wojny" i może być, pospieszmy się :33
    A! No i ja mam pytanie! Ja! Ja! Co to znaczy "dywergencyjny", bo mój ubogi zasób słownictwa nie obejmuje tak trudnych słów? xD Kojarzy mi się z detergentami o;
    Weny, słońce ;*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Rozwalasz XD
      Dywergencyjne (myślenie) to jest wtedy, jak zakładasz wiele opcji, możliwości, ale raczej nie ustalasz tej najbardziej prawdopodobnej :3 Nie pamiętasz z Aberrance? Zawsze mi się kojarzy z Izayą :D

      Usuń
  2. Witam,
    kibicuję Hisashiemu i Harukiemu, Shigure ty to znajdź własnego sekretnego kochanka,, a Hisakiego już zostaw w spokoju, chociaż sam nie musi sobie teraz szykować żadnych posiłków..
    Dużo weny życzę Tobie...
    Pozdrawiam serdecznie Basia

    OdpowiedzUsuń
  3. ten odcinek mi sie kojarzy z Junjou Romantica Jak do Usagiego przyjeżdza kuzyn i

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy