Strony

1

2

3

8 marca 2013

One-shot dla DuSi (Sasori x Deidara)

   Wszystko jest takie żenujące.
   Wszystko i wszyscy. Prócz niego. On był inny. Inny od reszty świata. Przy nim czułem się tak, jakby to życie było chwilą, którą muszę przeżyć, ekscytując się każdym jej szczegółem. Chwilą, która jest pięknem, sztuką. Jego sztuką.
   Byliśmy ze sobą pięć długich lat, najpiękniejszych w całym moim życiu.
   Teraz, kiedy już jestem sam, nie dostrzegam już niczego, co jest warte uwagi. Bo już tego nie ma. Bo już jego nie ma. Bo już nie ma nic.
   Melancholijny nastrój otacza mnie nieustannie - bez końca, jednak z początkiem. Początkiem było jego odejście, które nadeszło tak nagle. Trwało moment, najgorszy moment w moim życiu. Chwila, w której można tyle dostrzec, mówił, jest sztuką, a najwięcej szczegółów zauważa się podczas zmian. Czy zerwał więź, która nas łączyła, bo chciał przeżyć taki moment i tym samym stworzyć sztukę? Nie chcę znać odpowiedzi. Nie chcę już go znać. Mimo to moje serce zamarło od tamtej sekundy, choć fizycznie wciąż bije. Dla niego, myślę mimowolnie, nic więcej niż on mnie tu nie trzyma. Przeczę sam sobie, prawda? Tak już jest. Zachodzą zmiany, raz mówi się "tak", a raz "nie".
   Wracam z uczelni, gdzie razem studiowaliśmy. Deszcz nie oszczędza mnie i opada uparcie, nie zostawiając na moim okryciu suchej nitki. Jest zimno, ale mnie to nie przeszkadza. Już nic nie czuję.
   Wpadam w głębię. Ciśnienie miażdży mi głowę, brzuch, kończyny, całe ciało i serce. To lodowata głębia gdzieś we mnie. Jak gdyby ktoś wlał wszystkie oceany we mnie - zimne, puste, jednakowe. Nie czuję chłodu.
   Świadomość podpowiada mi, że już nigdy go nie zobaczę, nie usłyszę jego głosu, nie dotknę wiecznie ciepłej skóry, nie ogarnie mnie ten słodki zapach, którego posmak wciąż za mną się ciągnie, niczym duch, jednak jest nieosiągalny.
   Deidara był moim życiem, zmysłami, myślami, sercem i sztuką. I nadal jest. Z tą różnicą, że teraz trwam w tym sam. Nie ma go obok mnie. Czy nadal będę musiał godzić się z myślą, że to on podjął decyzję? Że nie mam nic do powiedzenia? Że w ogóle się na to zgadzam? On po prostu odszedł, oznajmiwszy, że to koniec. A gdzie wyjaśnienia? Chociaż właściwie - po co mi one? I tak już wszystko straciłem.
   Przychodzę do domu. Robię gorącą kawę, włączam nasz ulubiony kanał radiowy i zasiadam w fotelu. Odpływam. Kolejny dzień trwania w bezlitosnej ciszy.
   Nic nie jest ważne tak bardzo, jak on był kiedyś. Był i dalej jest. Wbrew mojej świadomości.
   Spokój. Drętwota emocji. Jakby czas się zatrzymał. Na wieczność.
   Wychodzę z mieszkania na deszcz. Nie obchodzi mnie teraz dokąd idę, którędy oraz to, ile czasu na to poświęcę. Jest piątek. W piątki zawsze gdzieś wychodziliśmy. On zawsze tak entuzjastycznie się do wszystkiego nastawiał.
   Uwielbiałem jego śmiech. Był tak swobodny. Jego oczy widzące wszystko w żywych kolorach. Deidara to moje idealne przeciwieństwo. Dopasowani jak nikt, doprawdy. Jednak rozumieliśmy się bez słów. Mieliśmy te same zainteresowania, ale inne poglądy. Jakby naszym przeznaczeniem było wypełnienie się nawzajem. Jakby? Jestem tego pewien. Kochaliśmy się. Była to prawdziwa miłość. Dlaczego mówię to w czasie przeszłym?
   - Och, przepraszam... - mruknąłem, wpadłszy na jakiegoś przechodnia. Jakiegoś! - Co ty tu...?
   Złote włosy, teraz w artystycznym nieładzie, rozsypane beztrosko na bladej twarzy przypominają mi o tym, jak zawsze się budził obok mnie. Jego wyraz twarzy, rozmarzony uśmiech... I te piękne, błękitne oczy.
   Patrzy na mnie, a ja na niego. Wybucha i zaczyna płakać. Dostrzegam już inne, zaschnięte ślady łez na jego brudnej buzi, zmieszane z kroplami deszczu. Co się stało?
   Odruchowo przytulam go do siebie i zaprowadzam w jakąś uliczkę.
   - Dei... O co chodzi? - pytam stroskany. Nie odpowiada. Ściskam go mocniej, by wiedział, że ma we mnie oparcie i że go nie zostawię, tak jak on zostawił mnie.
   - Ja... - jąka między salwami szlochu. - Bo ja... Z-zrobiłem to, żeby... - szepce i milknie, nie dokończając. Patrzę na niego troskliwie. Już wie, że mu wybaczyłem. - Nie chciałem od ciebie odchodzić... To wszystko, żeby cię chronić. Bo cię kocham i zrobię wszystko, żeby cię odzyskać - spogląda na mnie ze zbolałą miną.
   - Przed czym chronić? - pytam. - Dlaczego nic mi nie powiedziałeś? Moglibyśmy jakoś razem przez to przejść - szepcę, objąwszy jego twarz rękoma.
   - Nie, ty go nie znasz, nie wiesz, jaki on jest! - panikuje, a ja zaraz po nim.
   - Kto? - znów zadaję pytanie i nie dostaję na nie odpowiedzi. Stoimy tak chwilę w ciszy.
   Cieszę się, że mogę go znów trzymać w ramionach, czuć jego oddech na szyi, słyszeć jego głos i czuć zapach teraz zduszany przez opadający na nas deszcz.
   - Nie zostawię cię - mówię. - Kocham cię.
   - A ja ciebie - odpowiada tym samym tonem. Zbliżam się swoimi ustami do jego ust. Drażnię jego policzek nosem, spoglądam głęboko w oczy i zatapiam nasze wargi w gorącym pocałunku. Początkiem ostrożnie, delikatnie, a później już całkowicie oddajemy się uczuciu, zachłannie, jakby to był nasz ostatni pocałunek. Osuwamy się na ziemię, nieprzerwanie się całując, aż w końcowym efekcie blondyn siedzi na mnie okrakiem. Odsuwa się ode mnie w pewnym momencie i patrzy znów w oczy z troską. Przytula się mocno.
   - Nawet nie wiesz, jak za tobą tęskniłem - szepce prawie że piskliwie głosem znoszącym się na szloch.
   - Mogę powiedzieć to samo - znów się odsuwa na moment i czule całuje. Tak, jak tylko on potrafi. Tak, że zapiera mi dech w piersi. Tak, że chcę go mieć już zawsze. Tak, że z chwilą kocham go coraz mocniej i mocniej. Bez końca. Nieprzerwanie. Tylko ja i on.
   - Dei... - jęczę mu w usta. - Kocham...
   Przerywa mi huk.
   Czuję, jak mój anioł osuwa się na mnie. Dostrzegam tylko jego zamarły, zaskoczony wyraz twarzy. Świadomość szepcze mi, co się właśnie stało. Moje oczy zalewają się łzami. Otulam moją miłość ramionami .
   Straciłem go. Ponownie. Jak mogłem na to pozwolić? Teraz odszedł już na zawsze gdzieś na drugą stronę, kiedy ja chcę go tutaj.
   Spoglądam na mężczyznę stojącego paręnaście metrów dalej w ciasnej uliczce.
   - Taka przestroga dla ciebie, że długi należy spłacać - warczy oschle ku mnie. Odwraca się z zamiarem odejścia.
   Więc chodziło o długi?! Tylko dlatego...?!
   Wybucham.
   - Ty gnoju! Jak mogłeś...?! - znów mi przerywa. Druga kula przeszywa moją klatkę piersiową i trafia prosto w serce. Deszcz przybiera na sile. Patrzę teraz na piękne oblicze Deidary. Już nic innego się nie liczy.
   Więc tak to wszystko ma się skończyć? Może to i dobrze... Nie będziesz czekał na mnie długo, aniele. Teraz już na zawsze pozostaniemy razem...

________________________________
Na początek, chcę gorąco przywitać nową czytelniczkę, Angolinię ;D
Wydaje mi się, że za szybko to wszystko tu przedstawiam... Nastrój udzielił mi się dopiero dziś w południe, kiedy notkę już miałam napisaną. Mam nadzieję, że trafiłam z wyborem podkładu, który towarzyszył mi dziś w drodze na szkolny przystanek autobusowy. Miałam dylemat pomiędzy nim, a takim drugim. 
Tak sobie myślę, czy nie lepiej byłoby napisać tytuły do tych shotów. No, bo co...? Jak będzie 999 shot dla kogoś tam, to będziecie kojarzyć po numerkach? ... Jak to brzmi. Dobra, czekam na opinie. No i może ktoś ma propozycje na nazwy shotów? ;>
Ano i wszystkiego najlepszego z okazji dnia kobiet kobietom czytającym tutaj życzę ;'3 
Odpowiedzi:
Angolinia: Serdecznie witam *---* zrobiłaś mi idealny prezent (przed)urodzinowy xDD Maaatko! Taka ekscytacja parę minut po opublikowaniu twojego komentarza *________* xD Huh, ta notka nie była akurat długa, bo nie miałam co napisać w przerwie.. xDD Trochę ponad tysiąc słów... xD 

13 komentarzy:

  1. Kocham Cię, dziewczyno. Sasori i Dei.. [Kij, że nie oglądam Naruto, tych dwóch po prostu wielbię!]
    A Ty ich.. ich.. Zamorduję, kurwa.
    Chuj, że powinnam uczyć się na konkurs. Mam ochotę dokończyć walentynkowego shota. Jesteś zajebista.
    Ta piosenka jest zajebista. Wszystko jest kurwa zajebiste. I masz rację, nadawaj tytuły. Ja to zawsze pierdolnę jakiś filozoficzny. A tu nie mam pomysłu. Jestem w zbyt wielkim szoku.
    Kurwa, ja chcę jeszcze! I nie chcę, żeby to się tak skończyło.... :C [Powiedziała ta, która notorycznie zabija swoje postaci w shotach.]
    Nooooo! ;CCC Będę płakać zaraz.
    Idę się zabić....
    Żartowałam......
    :C Jesteś cudowna........
    To było wspaniałe......... ;((((((((

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za życzenia i nawzajem. :3

      Usuń
    2. Wszystkiego najlepszego z okazji urodzin! <3333 Żonie Ty mój... ;*

      Usuń
    3. Spóźnione to życzenia. XDDD

      Usuń
  2. Po numerkach, a jak! XDD Możesz pisać dla kogo jest shot i tytuł... Tutaj dałabym: "Koniec sztuki", albo "Nietrafiony wybór". No nie wiem. ;P

    Piosenka dobrze dodana - poza tym kończy się z chwilą czytania ostatnich słów (tak miałam ja). Bardzo zresztą ładnie to się skomponowała, bo wiadomo, jaki jest utwór na końcu.
    Smutnie... Ale wiesz... Bardzo pozytywne było to, że na początku nie uśmierciłaś Deidary. Zazwyczaj jest tak, że bohater opisuje swoją miłość, ubolewa nad kochankiem i kończy się różnie. A tutaj odejście było inne, powód konkretny też, a zakończenie niezupełnie przewidywalne. Myślało się, że już będzie dobrze, a tu... niespodzianka. Bardzo dobrze przeprowadzone shot!Realna przypadkowość (tylko to osunięcie się na ziemię w uliczce... nooo xD), płacz Deidary (może uciekał przed 'katem', może był po rozmowie z nim...). Bomba ;3

    Najpewniej przewiałam kark... Tylko jak, skoro czapkę noszę, nooo! Ale takiego ślimoka jak ja, to i występujący tylko w moich rejonach pająk ugryzie (autentycznie... xD Lekarz się nabijał. xD)
    Eee tam, moja mama miała niezły szok, kiedy zobaczyła tapetę w moim telefonie... Nie skomentowała, ale telefon omija. xD
    Raaaju, życie mi ratujesz! Jeśli rodzina pokona mnie liczebnie, to przynajmniej będę wiedziała, gdzie się udać, aby obejrzeć dobrą wersję filmu ;3 Raany, bohaterowie są fajnie odwzorowani ;3
    Polecam Ci w zamian to: http://www.ekino.tv/film,straznicy-marzen-rise-of-the-guardians-2012,11749.html Fabuła... jako taka, ale bohater... ;3
    Po 22, bo 22 jest Zmierzch, a wcześniej Iron Man...o ile dobrze pamiętam.
    Haha xD Ach ten spam! xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Najwyżej dodaj kolejną stronę na górze z napisem "One shot" A historie układaj tak: Upadek sztuki (DuSia) xD

    Hahah xD Nie mówię, że nie lubię opowiadań prezentowanych z perspektywy osoby, która opisuje ból po stracie (namacalnej... bez skojarzeń xD) osoby już nieżyjącej, ale cieszą mnie inne opcje utraty. Nie, moment! Nie, że mnie cieszy utrata, al zapis jej... Ech... Trochę mi się zagmatwało. xD
    Nie noo, uliczka była gites (zresztą pisałaś, że mała była... A przynajmniej ja odniosłam wrażenie, że była ona ciasna i pozbawiona ryzyka narażenia na podglądanie... Co przyniosło fatalny skutek, bo oprawca mógł robić, co chciał).
    Kop moja psychikę, kop! Będę się bała przechodzić przez park. xD Moja koleżanka miała akcję. Pracowała w takim... jakby hotelu, ale dla osób 70 plus. I raz przychodzi na umówioną godzinę, żeby posprzątać, a w sypialni leżu gościu. Dziewczyna zdziwiła się, bo przecież w czasie sprzątania goście wychodzą z pokojów... a okazało się, że on zmarł O_O'''
    Samo wpisało się w tekst. Czasami nie trzeba na siłę opisywać, bo to wychodzi między wierszami. ;3

    Czapka, komin, kołnierz postawiony jak u wampira... Gdzie ma mi ten wiatr dmuchać? Pod płaszczem? xDDD Zboczony wiatr... To są magiczne siły, ja to wiem!
    Ło, to ja do szkoły mam 20 kilometrów, więc jadę autobusem (minuta drugi od domu xD), ale gdy wracam... i nie ma mnie kto podwieźć - albo muszę iść 3 kilometry (pod górkę, po prostej, w dół, pod górkę, po prostej, dom), albo półtorej (w dół, pod górkę, po prostej, dom) xD No, ewentualnie zdążę na autobus pod dom. xD
    Moja mama też pytała, kto jest na tapecie, ale dopiero po jakimś czasie. A teraz pyta, jak tam na blogu. xD Brat mi życzył dzisiaj (bo przyjechał do domu) wszystkiego dobrego na blogu i wielu czytelników. xDDD
    Hmm, Iron Man byłby gorszy, gdyby nie ten aktor. xD Avengers - złączono kilku bohaterów z różnych "bajek". Tez nie lubię mechów, ale akurat Iron Man był... dzięki aktorowi, dosyć fajny. xD W anime też nie przepadam za takimi kolosami, ale od Aquariona nie mogłam się oderwać. xD

    OdpowiedzUsuń
  4. Mysiaczek, odpiszę Ci jutro, a tymczasem (borem, lasem) powiadamiam o rozdziale. xDDD

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie lubię cię...
    Zabiłaś ich...
    I dobrze! Buahahahahaha!
    A tak poważnie, smutno mi teraz...
    A chciałem notkę pisać...
    Straciłem zapał =.=

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nazwij tego shota Rafaello - wyraża więcej, niż tysiąc słów... (sama napisałaś "lekko ponad 1000słów... pasuje ;D)

      Usuń
  6. Super shot. :) Bardzo przypadł mi do gustu, gdyż oglądało się kiedyś Naruto. Heh Komentarz troche opóźniony gdyż ( tu podziękowania dla mojej mamy) miałam szlaban na kompa. Bardzo się cieszę, że sprawiłam ci prezent urodzinowy. Najbardziej ubolewam nad tym, że go zabiłaś, jak mogłaś go zabić? Cały czas nie moge się pozbierać. Cała ta opowieść podkusiła mnie do nadrobienia moich braków w Naruto. Jak zobaczyłam ożywoinego Deidare to po prostu się załamałam. Jak mogłaś mi to zrobić? Przez ciebie mam koszmary. Nie pisze wiecej bo wogóle nie usne. Co moge powiedzieć o tym przerażająco dobrym shocie? Geniusz, geniusz i jeszcze raz geniusz :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że Cię nie powiadomiła, ale nie mam tego w nawyku ;p Przeważanie powiadamiam tylko na gg ;) Ale jak coś, to jest już nowy rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. A ty wiesz, że uważam, iż całowanie się w ciemnej uliczce jest trochę dziwne? XD
    Smutne zakończenie... lubię takie <3

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy